Tygodnik Podhalański, 12 stycznia 2012
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2012)
Maciej Pinkwart
Na Zachód marsz!
Wygląda na to, że coś się porobiło z nachyleniem osi ziemskiej, skutkiem czego
jest przesuwanie się Wschodu na Zachód. Zjawisko to obserwujemy gdzieś tak od
dwudziestu lat, szczególnie od momentu, kiedy na listach wyborczych pojawili się
ludzie spoza rządzącego dotychczas wschodniego systemu, w szufladach zaczęliśmy
mieć paszporty, zaś w sklepach ze zdumieniem zauważyliśmy kilka gatunków szynki
oraz papieru toaletowego – rzeczy na Wschodzie dotąd nieznanych. Przestaliśmy
walczyć o pokój, koncentrując się na walce o co najmniej dwa pokoje z kuchnią, w
czym zaczęły pomagać nam banki, które dotąd występowały w postaci jednego banku
państwowego i porcelanowych świnek prywatnych. Ze zdziwieniem zauważyliśmy, że w
jednym kraju mogą być różne banki, różne stacje telewizyjne, a nawet
zakopiańskie
radio „Alex” i świat się od tego nie zawali, a
nawet staje się zabawniejszy.
Wkrótce potem
zaobserwowaliśmy, że ze Wschodu na Zachód zaczynają się przesuwać ludzie.
Najpierw Michaił Gorbaczow stał się lwem salonowym Paryża, Nowego Jorku i
Watykanu, a w Moskwie pił za jego zdrowie Borys Jelcyn, który także kierował
toasty coraz częściej na zachód od Puszczy Białowieskiej. Potem Ukraińcy i
Białorusini zaczęli szukać pracy w Warszawie i Krakowie, a Polacy w Berlinie i
Londynie. Odpoczywaliśmy coraz częściej w Hiszpanii i na wyspach greckich, a w
porywach bezprzykładnej buty słowackim pogranicznikom, uparcie pytających nas na
granicach dokąd jedziemy, mówiliśmy, że zdecydujemy się dopiero za Wiedniem –
może do Lizbony, a może do Paryża. Przyjęto nas do Sojuszu
Północnoatlantyckiego, staliśmy się ważnym państwem Unii (zachodnio-)
Europejskiej, a granicą tego Zachodu stała się nasza granica wschodnia. Potem
Adam Małysz stał się bohaterem wszystkich zachodnich skoczni (włącznie z
zakopiańską i japońskimi), a wszyscy polscy trampkarze zostali prawdziwymi
piłkarzami w drużynach niemieckich, francuskich i brytyjskich i nawet zaczęli
tam zdobywać lub bronić bramki. Nie minęło wiele lat i okazało się, że wszystko
to, co kupujemy na Zachodzie, przyszło tam ze Wschodu, konkretnie – z Dalekiego
Wschodu. Jeszcze konkretniej – z komunistycznych Chin, które stały się
największym potentatem gospodarczym i liczącym się graczem kapitalistycznego
Zachodu.
A potem zmienił się klimat.
Odeszły precz syberyjskie, surowe zimy, zastąpione przez atlantyckie pory
deszczowe, kontynentalne lato zaczęło przypominać sierpień w Prowansji, a śnieg
na Podhalu stał się w większym stopniu produktem technologicznym niż zjawiskiem
przyrodniczym. Jasne, że kiedy będziecie Państwo to czytać, zaspy zablokują
zakopiankę i uniemożliwią wyjazd z Zakopanego całej przybyłej ze Wschodu masie
turystów, którzy przecież nie przyjeżdżają w Tatry szukać śniegu, wódki,
nabożeństw prawosławnych czy występów rosyjskich artystów, bo to w większych
ilościach mają u siebie, tylko dlatego, że Zakopane jest na Zachodzie, a
przechylenie osi ziemskiej słania ich do takiej sezonowej choćby migracji. A
zima się pojawiła, bo też dąży z Syberii na Zachód.