Publikacje Macieja Pinkwarta
Właściwie nie pamiętam, w jakich okolicznościach dokładnie rozstałem się z Wydawnictwem "Kraj": było to chyba niebawem po odejściu Janusza Żmudzińskiego i po objęciu stanowiska dyrektora przez Andrzeja Wielochę. Wkrótce potem "Kraj" zaczął bankrutować, nastąpiły dość radykalne cięcia kadrowe, no i ja chyba byłem w tych okolicznościach nie najlepszym partnerem, bo i wymagającym i pewno nie aż tak komercyjnym, jak mogłoby się ówczesnym finansowym szefom wydawnictwa podobać. Kilkakrotnie dano mi do zrozumienia, że moje książki się w ogóle nie sprzedają i pozostają w magazynach i że wydawca oddaje je na makulaturę. Dwa razy usłyszałem takie teksty i mi wystarczyło, no i tak przestałem wydawać w "Kraju". Niestety, nie zacząłem wydawać za granicą... I tak z czasem "Przewodnik" trafił do "Pascala".
Z "Pascalem" już kiedyś przedtem współpracowałem i wspominałem to jak najgorzej. Byłem konsultantem drugiego wydania ich przewodnika po Tatrach i kilkakrotnie doszło do spięć merytorycznych, bowiem żądano ode mnie poprawienia dość fatalnego tekstu z pozostawieniem swoistego stylu autorów, takiego więcej luźnego... I kiedy jedna z ważnych ówcześnie person wydawnictwa nie potrafiła zrozumieć, dlaczego oprotestowałem taki oto gustowny zwrot, w części poświęconej Dolinie Kościeliskiej, gdzie wybitni autorowie napisali o tym, że znajduje się tam Żleb Pod Wysranki, wbrew nazwie zwykle suchy... - to jakoś nie chciałem autoryzować tego swoim nazwiskiem. I wtedy redakcja... obcięła mi umówione wynagrodzenie o ponad połowę chyba twierdząc, że ja źle napisałem to co napisałem i muszą zapłacić komuś, kto po mnie będzie poprawiał. Rzeczywiście, był taki paragraf w umowie, który uzależniał wysokość honorarium od oceny wydawcy... Przegapiłem, ale to mnie zraziło do Pascala na lata.
A potem przy okazji szykowania do druku "Dziewczyny z Ipanemy" dowiedziałem się o zmianach, jakie w tej oficynie zaszły, napisałem do ówczesnego szefa, Bogdana Rudnickiego z propozycją wydania u nich "Przewodnika historycznego". To był przełomowy moment. Rudnicki przyjechał do mnie do Frydmana z ówczesną panią sekretarz wydawnictwa, Marzeną Bronowską (która niebawem objęła funkcję naczelnej) i tam na przyzbie negocjowaliśmy warunki, A było to niełatwe, bowiem warunkiem przystąpienia do współpracy z mojej strony była zmiana zasad, którymi "Pascal" do tej pory się kierował przy współpracy z autorami. Mniejsza o szczegóły, grunt, że Przewodnik się ukazał, z całkowicie zmienioną okładką i szatą graficzną (nie na lepsze, niestety), nie wiem w jakim nakładzie, ale za to - spodziewałem się - z zapleczem w postaci wielkiej machiny promocyjnej Pascala. No, niestety. Ale najważniejsze, że po dość istotnym liftingu książka zaczęła być trwale obecna na rynku. Aha, "Pascal" pomyłkowo, a może megalomańsko napisał, że jest to pierwsze wydanie książki. Nieprawda - trzecie. Nakład, oczywiście, nieznany.
12,5 x 20,5 cm, 422 str, okładka półsztywna, ilustracje - czarno-białe rysunki, zdjęcia kolorowe na wkładkach, Wydawnictwo "Pascal" , Bielsko-Biała 2003