Publikacje Macieja Pinkwarta
To chyba książka mojego życia. Nie dlatego, że moje życie jest jej podstawą, bo nie jest. Ale to książka o moim pokoleniu, o historii, która nas ogarnęła i przejechała po nas lokomotywą dziejów. Rzecz dzieje się w kilku miejscach i kilku planach czasowych. Główną oś stanowi samochodowa podróż bohatera z Włoch do Polski, przez Austrię i Słowację, w towarzystwie młodej dziewczyny, która okazuje się bardziej znajoma, niż się początkowo wydawało. Drugi plan, to pobyt bohatera w Aix-en-Provence i poznawanie dziwnych właściwości jaskini, znajdującej się w masywie góry Świętej Wiktorii. W środku wpleciony jest wątek zakopiański, stanowiący zarazem obraz dziejów Polski od lat 30. XX wieku do zwycięstwa "Solidarności" w wyborach w 1989 r.
Jeśli w tamtych najpierw wymienionych planach dominuje fikcja, przemieszana z punktowo traktowaną rzeczywistością z moich czasów i moich wspomnień, to tutaj historia jest całkowicie realna, w większości ilustrowana opisami wydarzeń, które albo dobrze znam, albo sam brałem w nich udział. Główny bohater tej części zakopiańskiej, Michał, to skrzyżowanie dwóch postaci: charakter i część biografii wziął od Artura Prosałowskiego, niektóre elementy życiorysu - od Michała Jagiełły. Trochę też ze mnie. W tamtych częściach pozmieniałem imiona (i nazwiska także) bohaterów, spośród których większość to postacie realne. He, he... mam w komputerze wersję "alfa", w której nazwiska są nie pozmieniane...
Okładkę do Dziewczyny z Ipanemy robił Jarosław Hulbój. Książka odniosła spory sukces, ale w ograniczonych kręgach, bo nakład nie przekroczył 800 egzemplarzy i rozchodził się chyba tylko kanałami "Interfartu", który ją wydał w 2003 roku. Dziewczyna weszła w skład Kanonu języka polskiego PWN, z czego jestem bardzo dumny.
I jeszcze o tytule. Bardzo chciałem, żeby był właśnie taki, trochę może przez jego absurdalną niekompatybilność z treścią. The girl from Ipanema to tytuł standardu Antonia Carlosa Jobima, który znany jest najbardziej z wersji, śpiewanej przez Astrud i Joao Gilberto, ze Stanem Gaetzem na saksofonie. Bardzo chciałem być w porządku, więc starałem się uzyskać oficjalną zgodę na wykorzystanie tytułu piosenki do tytułu książki. Jobim nie żyje, szukałem jego spadkobierców, trafiłem wreszcie na organizację, dysponująca jego prawami autorskimi, w Stanach Zjednoczonych, korespondencja trwała kilka miesięcy, wreszcie zgodę otrzymałem. A pod nią mały dopisek z uśmieszkiem :-) - tytuły nie podlegają ochronie prawnej...
Najpierw miało wydawać Dziewczynę wydawnictwo WAB, książka była już po dwóch redakcjach i nagle ktoś mi tam zaczął robić trudności, opóźniać publikację, a przede wszystkim masakrować tekst. Ot, np. bohater opisuje podróż samochodem przez Alpy w śnieżycy, moment kiedy zabłądził i trzeba było wycofać auto do skrzyżowania, jako że zawrócić się nie dało. Ja piszę: Cofnąłem do Winkla, pojechałem w lewo, droga stanęła nagle dęba... A pani redaktorka jakaś mi poprawia na: Cofnąłem SIĘ do Winkla... No niby drobiazg, ale świadczy, że nigdy nie prowadziła samochodu, bo w tym znaczeniu jest cofam kogo co, a nie siebie...
I takich rzeczy było mnóstwo. Powiadam - po dwóch redakcjach, w których obie poprzednie redaktorki wyrażały się o książce w samych superlatywach. Więc odrzuciłem propozycję odłożenia publikacji na 3 lata, no i ponieważ stanowiło to istotną merytoryczną zmianę umowy - została ona unieważniona. Nie musiałem oddawać zaliczki i Dziewczynę wydałem w 2003 roku w "Interfarcie", za co mam dozgonna wdzięczność dla szefa Wydawnictwa, Marka Kustry. Pewno gdybym położył uszy po sobie, dał się zredagować w stylu nie-moim i był grzeczniejszy - moja powieść byłaby szerzej znana. A tak zachowałem to co chciałem, ale kosztem popularności. No cóż, nie od dziś wiadomo, że własne zdanie kosztuje...
14,5 x 20,5 cm, 370 stron, okładka kartonowa, kolorowa, lakierowana (projekt: Jarosław Hulbój), oficyna wydawnicza "Interfart", Łódź 2003.