Maciej Pinkwart

Mowa kwiatów

 

 

Bożenę Mickiewicz znam niedawno; wyjechała z Zakopanego bodaj w latach 60-tych i przez wiele lat mieszkała w Szwecji. Ale dobrze znałem jej ojca Adam Doleżuchowicza -  wybitnego artystę ludowego, muzyka i malarza, człowieka wszechstronnie uzdolnionego i ciekawego świata. Poznaliśmy się dopiero parę lat temu za sprawą wspólnych przyjaciół: Zbyszka i Jaśminy Jachimskich, i wtedy dopiero się dowiedziałem, że Bożena maluje. Nie dziwota – ma po kim dziedziczyć talent, utwierdzony jeszcze ukończeniem zakopiańskiego Liceum Plastycznego im. A. Kenara. Ale ukrywała to starannie przez wiele lat przed Polakami, bo do kraju wróciła dopiero w 2004 r.

Oglądałem przedtem jej obrazy w pracowni i zadziwiała mnie zawsze ich wszechstronność formalna i tematyczna. Ale 8 sierpnia 2014 r. pokazała w Gminnym Ośrodku Kultury Regionalnej w Kościelisku skromną i niemal monotematyczną wystawę obrazów, przedstawiającą przede wszystkim kwiaty – i kilka ptaków. Jednak tych 16 dzieł pokazuje nie tylko maestrię techniczną i doskonałe opanowanie trudnego warsztatu malarstwa na szkle, ale przede wszystkim niezwykłą wrażliwość kolorystyczną, precyzję rysunku i umiejętności obserwacji. To prawie niemożliwe, ale jak się dowiedzieliśmy w czasie wernisażu – wystawa w Kościelisku jest pierwszą publiczną ekspozycją jej malarstwa w Polsce – przedtem obrazy Bożeny Mickiewicz można było oglądać w Sztokholmie i Uppsali.

Wernisaż to oczywiście nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim prezentacja dzieł sztuki, to głównie wydarzenie towarzyskie. Mała salka GOKR przy ul. Nędzy-Kubińca w Kościelisku z trudem pomieściła miłośników sztuki, przyjaciół i rodzinę Bożeny Mickiewicz. Było tam tak wiele wybitnych osobistości Kościeliska i Zakopanego, że prowadząca spotkanie dyrektorka Ośrodka, Małgorzata Karpiel-Bzdyk (znakomite przemówienie, świetny, kulturalny i precyzyjny język, dziś w zasadzie się tak ładnie mówiących ludzi nie spotyka!) nie była w stanie ogarnąć wszystkich i poddała się po kilku minutach przy witacce. Była oczywiście rodzina artystki: mama - Helena Doleżuchowicz, brat i mąż, Jaśmina i Zbyszek Jachimscy z Podkowy Leśnej, Wojciech, Bożena i Klementyna Gąsienica-Byrcyn, były niezawodne w takich okolicznościach pierwsze damy Podhala – Zofia Karpielowa, Stanisława Szostak i Stanisława Pitoń, a także Małgorzata Wonuczka-Wnuk, Barbara Baniecka-Dziadzio, Maria Krzeptowska-Jasinek i wiele innych sympatycznych osób. Skromny, ale smaczny bufet dopełnił uroków spotkania.

Szkoda tylko, że ośrodek w Kościelisku mieści się wprost przy ulicy, w dwóch niewielkich salkach (jedna przeznaczona dla administracji) i bez parkingu. Ciekawe, czy po przenosinach Urzędu Gminy Kościelisko do dawnej administracji WDW znajdzie się tam miejsce dla kultury.