Maciej Pinkwart

Hazardziści

Atmosfera high society, albo raczej, z uwagi na język konwersacji - grande societé. Krupier w czerwonym fraku (PIOTR SAMBOR) zaprasza wszystkich do salonu gry. Jest to prawdziwy salon, a więc każdy w nim obecny musi być członkiem lepszego towarzystwa. My też. Każdy z widzów podaje Krupierowi swoje nazwisko, ten zaś głośno i po francusku (choć jest to francuzczyzna raczej Dostojewskiego niż Flauberta...) przedstawia go towarzystwu. Na premierze pewien przyjemniaczek z Warszawy bardzo się na to oburzył twierdząc, że jest to naruszenie praw osobistych. Ale i tak trafił do salonu, tak samo jak generał, markiz, baron, prostytutka, cukrownik, student, piękna wdowa, rosyjscy psychopaci i z nimi my wszyscy.

W najnowszej swojej premierze zakopiański Teatr im. S.I.Witkiewicza pokazał nam sceniczną adaptację noweli FIODORA DOSTOJEWSKIEGO Gracz w znakomitej reżyserii JULII WERNIO. Sam tekst i podejmowane w nim problemy niekiedy już trącą myszką, stąd może większą uwagę zwraca się na sprawy sceniczne. Te zaś, jak zwykle w tym teatrze, podane są doskonale. Nie ma w sztuce ani jednego momentu nie wyzyskanego aktorsko, wszystkie epizody mogą zatrzymać uwagę. Zachwyciła mnie DOROTA FICOŃ w roli opanowanej nałogiem rulety Wdowy, która nigdy nie wygrywa i niemal nigdy nie stawia, mówi w całej sztuce bodaj tylko jedno zdanie, ale tak pięknie w grze uczestniczy! Towarzyszący jej MICHAŁ DREWNIAK, uczeń Liceum im. Kenara w roli zakochanego w niej sztubaka, na przemian odtrącanego i przyciąganego, stworzył osobna sztukę w tym dramacie. Podobnie LECH WOŁCZYK, przedstawiający przygłupiego służącego Potaptycza, odciąga uwage od głównej akcji, gdy zanosi dramatyczne modły podczas gdy jego pani, Antonida Wasiliewna (IZABELA OLSZEWSKA) przegrywa w ruletkę cały majątek.

Głównego bohatera, Aleksego Iwanowicza gra bardzo dojrzale młody, choć dla potrzeb sztuki nieco postarzony PIOTR DĄBROWSKI. Jego dramat, niekiedy przechodzący w farsę, budzi w widzu współczucie, choć jakby nie do końca: w ostatnich partiach przedstawienia Gracz nie przekonuje widzów o prawdzie swych przeżyć. Może to przymrużenie oka, może zmęczenie? A może po prostu obraz złożoności życia, także przy stole rulety? Graczowi-Dąbrowskiemu sympatycznie partneruje KARINA KRZYWICKA, jako pełna uroku Polina Aleksandrowna. Trudno mi było do niej stracić sympatię - była zbyt miłą femme fatale.

Przeszarżowana nieco wydała mi się Mademoiselle Blanche (MARTA SZMIGIELSKA), podobnie jak drugoplanowy, ale nader charakterystyczny Student (KRZYSZTOF NAJBOR) oraz inne postacie, namiętnie wpatrujące się w bieg ruletowej kulki: bardzo "angielski" Mr Astley (ANDRZEJ JESIONEK), bardzo "francuski" Markiz de Grieux (KRZYSZTOF ŁAKOMIK) czy - bardziej już realistyczni - baronostwo Wurmelhelmowie (TERESA RUBIŚ i ANDRZEJ KRYGIER - oboje spoza grona zawodowych aktorów). Inna rzecz, iż patrząc na figury kasynowych bywalców odnosiło się niekiedy wrażenie, że defilują przed nami postacie z którejś ze sztuk Witkacego.

Młodzi aktorzy zaprosili do udziału w sztuce dwoje swoich profesorów z krakowskiej PWST, aktorów Teatru Starego - IZABELĘ OLSZEWSKĄ ("La Babulina" Wasiliewna) i EDWARDA DOBRZAŃSKIEGO (Generał Zagoriański). Byli doskonali - ale zupełnie inni. Dzieli ich od swoich uczniów jedno pokolenie - ale to jest zupełnie inne aktorstwo. Dla mnie - niezbyt adekwatne dla koncepcji całości sztuki.

Interesującym i ze wszech miar udanym eksperymentem było zaproszenie na scenę amatorów, w tym - uczniów zakopiańskich szkół średnich. Poza wspomniaenym już Młodzieńcem z Kenara świetne mimiczne kreacje w rolach lokajów stworzyli WITOLD MATUSZYŃSKI i DARIUSZ WYGNAŃSKI.

Ramy do tego udanego obrazu stworzyła scenografia ELŻBIETY WERNIO, a oprawę muzyczną - JERZY CHRUŚCIŃSKI. Przezabawna kapela austro-węgiersko-cygańska (STANISŁAW LUBOWICZ, PIOTR KOWALCZE, ADAM I PAWEŁ STALMACHOWIE) towarzyszyła akcji, szalenie stylowo nie tylko grając, ale i wyglądając.

Na premierze był tłum ludzi - elita intelektualna Zakopanego i przypadkowi goście, wszyscy jednakowo serdecznie (może poza przyjemniaczkiem z Warszawy?) witani przez zespół i jego szefa - ANDRZEJA DZIUKA. Ponieważ 27 marca przypadał Międzynarodowy Dzień Teatru - odczytano okolicznościowe przesłanie, a Andrzej Dziuk podzielił się z publicznością swoimi refleksjami.

Teatr - mówił m.in. - to konieczność wyjścia z domu, porzucenia ciepłych bamboszy, spraw bliskich, bezpiecznych i jednoznacznych, całej codziennej rzeczywistości i odbycia bliższej lub dalszej pielgrzymki, by wejść w nie-rzeczywistość...

Trud pielgrzymki do nie-rzeczywistości zakopiańskiego teatru wart jest podjęcia. Przekonywaliśmy się o tym wielokrotnie. Aktorzy bez mieszkań i bez etatów, teatr bez oficjalnego, państwowego czy miejskiego statusu, z siedzibą w dawnym sanatorium, a dziś Domu Zdrowia - i największe zjawisko teatralne w Polsce ostatnich lat... Jedyny zawodowy teatr w województwie - i wspaniali aktorzy cały czas na walizkach, wyrzucani z prywatnych kwater lub hoteli, gdy tylko przyjadą lepsi, bardzie dochodowi goście. Jak długo jeszcze będą w stanie podejmować ten hazard? Czy w ogromnym, liczącym ponad setkę miejsc ośrodku "Stacji Klimatycznej" naprawdę nie mogłoby znaleźć się dla nich kilka mieszkań? Teatr im. St.I. Witkiewicza jest teraz jedną z największych atrakcji Zakopanego, jest też swojego rodzaju fenomenem w kulturze Polski (nagroda im. Wyspiańskiego!). Czy minister kultury nie mógłby w tej sprawie dogadać się z ministrem zdrowia, za pośrednictwem naczelnika miasta?

Faitez vos jeux! Na co postawić w tej rulecie? Na czarne, czy może na czerwone? Na parzyste, czy na nieparzyste? Na jaki numer? Jak na razie, podobnie jak u Dostojewskiego, najczęściej wychodzą zera...


FIODOR DOSTOJEWSKI, Gracz. Adaptacja i reżyseria: Julia Wernio. Teatr im. St.I.Witkiewicza, Zakopane, premiera 27 marca 1987 r.

Powrót do pierwszej strony Teatru