Maciej Pinkwart
Pięć lat dobrego klimatu
Tygodnik Podhalański, 10 czerwca 2009
Trudno wprost uwierzyć, że dopiero minęło pięć lat, jak życie kulturalne Zakopanego ozdabia Tatrzańska Orkiestra Klimatyczna, założona przez warszawską krakowiankę – Agnieszkę Kreiner. Wydaje się, że ten kameralny zespół istniał zawsze i jego koncerty zawsze cieszyły się ogromnym powodzeniem.
Już kiedyś się do tego publicznie przyznawałem, ale zrobię to jeszcze raz: kiedy od Agnieszki Kreiner usłyszałem, że ta wybitna dyrygentka, autorka podręczników muzycznych, organizatorka życia muzycznego oraz osoba niezwykle wszechstronna (pierwsze studia – biologia na UJ, szereg kolejnych – muzyczne i menadżerskie) i operatywna zamierza w Zakopanem założyć orkiestrę – nie wierzyłem, że jej się uda. Miałem w pamięci wszystkie nieudane próby powoływania takich zespołów, z których żaden nie przetrwał dłużej niż kilka miesięcy, w dodatku wątpiłem w organizacyjną i co ważniejsze – finansową realność przedsięwzięcia. Pomysł wszakże był znakomity: Agnieszka Kreiner chciała nawiązać do tradycji działających na przełomie XIX i XX wieku orkiestr „klimatycznych”, finansowanych przez władze uzdrowiska. W tamtych latach Zakopane było zobowiązane organizować takie rozrywki dla gości, płacących taksę klimatyczną. Ale i wówczas orkiestry były tylko na sezon letni „importowane” do Zakopanego. Na miejscu zawodowych muzyków nie było. O melomanach nie ma co mówić, ale snobizm kazał bywalcom uzdrowiska pokazywać się na koncertach. W końcu – były organizowane za ich pieniądze…
W latach międzywojennych obrazem fiaska takich usiłowań były działania Artura Seelieba, dziennikarza i pedagoga, który chciał stworzyć w Zakopanem stałą orkiestrę symfoniczną. I nawet mu się to udało. W 1930 roku, pod egidą Związku Przyjaciół Zakopanego zawiązał się dwudziestokilkuosobowy zespół, będący kompromisem między orkiestrą symfoniczną a salonowo-dancingową. Dyrygentem został Adam Furmański. Byt orkiestry miały zagwarantować abonamenty wykupione wcześniej przez najbardziej znanych obywateli Zakopanego, wśród których znalazł się burmistrz Leopold Winnicki, dyrektor gimnazjum Stanisław Turowski czy lekarz Józef Żychoń. Artystyczny team miał w przerwach między koncertami z repertuarem poważnym grywać lżejsze kawałki w kawiarniach i restauracjach, istniała też możliwość wynajmowania członków orkiestry na uroczystości rodzinne.
W efekcie pierwszy koncert odbył się 5 lipca 1930 r. w sali „Morskiego Oka”, a główną pozycją programu był koncert skrzypcowy A-Dur Karłowicza, w wykonaniu H. Zarzyckiej. Ludzi było mało, za ścianą był głośny dancing, a po kilku występach eksperyment uznano za nieudany. Po 2 miesiącach orkiestra przestała istnieć.
Wiosną 2004 roku Agnieszka Kreiner zaczęła tworzyć zespół i w zakopiańskiej szkole muzycznej rozpoczęły się pierwsze próby. Tam nowo powstająca orkiestra znalazła pierwszą bazę lokalową i pierwszych muzyków. Grupę zakopiańczyków wkrótce wzmocnili artyści z Nowego Targu i Krakowa, a władze Zakopanego okazały życzliwość, mierzoną także w pewnych (raczej umiarkowanych) pieniądzach na wsparcie zespołu. Pierwszy koncert - „Siedem ostatnich słów Chrystusa na krzyżu” - odbył się w kościele Świętego Krzyża w Zakopanem 8 kwietnia 2004 r. Tytuł arcydzieła Józefa Haydna i tematyka koncertu – muzyka sakralna, a niemniej fakt pojawienia się profesjonalnej orkiestry złożonej z miejscowych artystów przyciągnęły do kościoła kilkaset osób: pierwszy koncert okazał się wielkim sukcesem i zdeterminował dalszą karierę Tatrzańskiej Orkiestry Klimatycznej.
W ciągu minionych pięciu lat orkiestra grała już 56 razy, za każdym razem gromadząc tłumy publiczności – zarówno w Zakopanem, jak i na gościnnych występach: w Warszawie, Lublinie, Gdańsku, Krakowie, Strzegomiu i Nowym Targu. Za każdym razem też występ kończył się pełnym sukcesem, nie tylko frekwencyjnym, także mierzonym entuzjazmem publiczności. Jak się wydaje, Agnieszce Kreiner udało się kilkakrotnie trafić w dziesiątkę: wbrew przyjętym poglądom, dobrze wykonywana i dobrze dobrana muzyka cieszy się zainteresowaniem, także w Zakopanem. Po wtóre – jeśli wykonawcami są osoby znane, można liczyć na pełną salę. Osoby znane to nie koniecznie muszą być gwiazdy – także postacie znane w środowisku. Im wtedy wykonawców więcej – był więcej entuzjazmu na sali. Po trzecie – tematyka tatrzańska, popularna i… religijna także stanowią istotny magnes dla publiczności w całym kraju. No i wreszcie umiejętne nawiązanie do tradycji – to musi się podobać. Ba! – teraz tę tradycję stanowi już nie tylko historia życia muzycznego w Zakopanem – także dorobek pięciu lat Tatrzańskiej Orkiestry Klimatycznej. W skład tego dorobku wchodzą także dwie płyty: wydane w 2005 roku „Album Tatrzańskie” z muzyka Wacława Geigera, Karola Szymanowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego oraz w 2008 r. – z muzyką Mieczysława Karłowicza.
Dla mnie szczególne znaczenie w tej tradycji stanowi to, że Agnieszka Kreiner i jej zespół ożywiają na koncertach dzieła, nieco już zakurzone przez czas, powstałe z inspiracji góralskich i tatrzańskich, autorstwa twórców niekiedy już zapomnianych, albo takich, których z różnych powodów grywa się rzadziej. Są to niekiedy prawdziwe perełki, przytłumione niesłusznie przez odtwarzane w kółko „przeboje mistrzów”. A że w klimacie tęskniącego do dawnej świetności kurortu mieszczą się jak najbardziej – miło się ich słucha i dobrze się przy nich wypoczywa.
No, a jeśli jeszcze w koncercie bierze udział obdarzona znakomitym głosem, talentem aktorskim i urodą Joanna Trafas, to do szczęścia niewiele brakuje. Może tylko tego, żeby dostać się jak najbliżej estrady, co w takich okolicznościach łatwe nie jest.