Maciej Pinkwart

Wiosenne dialogi

TUTAJ skan artykułu

Nowotarskie czwartkowe wieczory muzyczne tworzą w naszym zabieganym życiu wspaniały nawias, w którym można się schronić przed codziennym zabieganiem i przez półtorej godziny czuć się jak na spacerze po wiosennej łące wśród pachnących kwiatów. Ale kwiaty szybko więdną, a piękna muzyka pozostaje w naszych sercach i pozwala nam łatwiej godzić się z życiem. Oczywiście, nie ze wszystkimi jego aspektami….

 

Kolejne spotkanie muzyczne, zorganizowane 2 czerwca 2011 przez Krzysztofa Leksyckiego i kierowaną przezeń fundację „Viva l’Arte”, poświęcone było tym razem tematyce wiosennej, a główny ton nadawały tym razem utwory romantyczne i impresyjne, ze sporą dawką poetyckich wzruszeń. Bohaterem wieczoru był pianista Marek Ciesielski, na którego barkach spoczęła odpowiedzialność za wykonanie większości utworów. Koncert rozpoczął się od najważniejszego i najpiękniejszego utworu kameralistyki, związanej z tą, jakże inspirująca dla twórców, porą roku – Marek Ciesielski, z towarzyszeniem skrzypka Krzysztofa Leksyckiego doskonale wykonali na początek Sonatę Wiosenną op. 24 Ludwiga van Beethovena, w której partie obu instrumentów są niemal równorzędne (ze wskazaniem na  nieznaczną przewagę fortepianu), a muzycy prowadzą sympatyczny dialog wśród kwiatów.

Potem z „Pór roku” op. 37a Piotra Czajkowskiego pianista wybrał miniatury, opiewające cztery wiosenne miesiące – od marca do czerwca, a dialog tym razem prowadzili z nim młodzi recytatorzy: Magda i Bartek Wójciakowie z nowotarskiej szkoły muzycznej, który prezentowali teksty poetyckie, jakimi Czajkowski zaopatrzył partyturę swoich dzieł.

Kolejnym dialogiem muzycznym była suita fortepianowa na cztery ręce Moja matka gęś Maurycego Ravela, której pięć obrazków znów poprzedzonych było oryginalnymi zapowiedziami recytatorów (wywodzącymi się z inspirujących Ravela bajek Charlesa Perraulta): szczególnie Magda robiła wrażenie świetną dykcją i ciekawą ekspresją, choć akurat w tej ostatniej dziedzinie pobił ją na głowę jej brat, gdy pojawił się na scenie w straszliwej masce potwora, by zapowiedzieć miniaturę Rozmowy Pięknej i Bestii. Najpierw młodzi aktorzy, potem muzycy, wreszcie cała publiczność wybuchnęli śmiechem, którego długo nie można było opanować. Markowi Ciesielskiemu partnerował w tym utworze jego dorosły już uczeń, świetny pianista Grzegorz Kolusz.

Na zakończenie pokłoniliśmy się znów barokowi, by wysłuchać jednego z najlepiej rozpoznawalnych utworów muzycznych świata – Wiosny z genialnego cyklu Cztery Pory Roku Antonia Vivaldiego, zagranego przez zespół smyczkowy „Da Camera”, tym razem w skromnym, 10-osobowym składzie. W roli Wiosny – jak to pięknie powiedział Krzysztof Leksycki – wystąpiła skrzypaczka Ilona Nieciąg, która jak słynna Iona Brown z Academy of St. Martin in the Fields równocześnie dyrygowała zespołem (w tym swoim mężem, oczywiście). Iona wszakże, jak ją słyszałem, dyrygowała od pierwszego pulpitu, a nasza Wiosna grała z pamięci, z niezwykłym temperamentem i wielką klasą! Nic więc dziwnego, że publiczność – która znów niemal w komplecie wypełniła salę koncertową nowotarskiej Szkoły Muzycznej – domagała się bisów (III część z Wiosny) i długo nie chciała puścić artystów z estrady.

Na kolejny koncert, w sierpniu, sponsor imprezy, burmistrz Marek Fryźlewicz zaprosił nowotarskich muzyków do reprezentacyjnej sali Ratusza. Także w sierpniu Krzysztof Leksycki poprowadzi nas znów na Orawę, na kolejny – trzeci już – festiwal muzyki kameralnej. Już nie mogę się doczekać, choć będzie to oznaczało koniec lata i smutek jesiennych ognisk. Na razie jednak cieszymy się tym, że wiosna przyszła i prowadzi nas za rękę do lata.