Maciej Pinkwart

Klasycy na Orawie

TUTAJ skan artykułu

 

Po rocznej przerwie zabytkowy kościółek Matki Boskiej Śnieżnej w Zubrzycy Górnej znów rozbrzmiewa muzyką klasyczną. Orawskie Stowarzyszenie Artystyczne, Muzeum – Orawski Park Etnograficzny, a przede wszystkim organizator tego święta – Krzysztof Leksycki zapraszają na III Festiwal Muzyki Kameralnej.

 

Orawskie wieczory muzyczne mają dla mnie szczególny urok, na który składa się dobra i dobrze wykonywana muzyka, urocza sceneria zabytkowego kościółka, usytuowanego przy skansenie orawskim, a nawet fakt, że dzieje się to wszystko na końcu świata, dokąd z Nowego Targu jadę prawie godzinę, a wracam w nocy, niekiedy przy romantycznym świetle księżyca, wśród unoszących się nad torfowiskami pierwszych jesiennych mgieł. To wszystko składa się na to, że po prostu chcąc-nie chcąc zapominam o wszystkich troskach i kłopotach dnia codziennego, pochłania mnie muzyka i Orawa, a to jest niewątpliwa wartość dodana w trudnych dzisiejszych czasach.

Na inauguracji festiwalu nie mogłem być, mając własny koncert w Zakopanem. Ale starannie obejrzałem i wysłuchałem nagrania, jakie zrobił mój przyjaciel Michał Zarytkiewicz na tym koncercie – i bardzo żałuję, że nie byłem. Program był palce lizać: największe hiciory baroku, który tak świetnie brzmi w Zubrzycy, autorstwa największych klasyków gatunku, a realizował go 10-osobowy tym razem zespół „Da Camera”, którego skład jest bardziej zmienny niż orawska pogoda, co zawsze potrafi słuchacza zaskoczyć. Festiwal w imieniu gospodarzy - dyrekcji skansenu w Zubrzycy – otworzyła pięknym przemówieniem kustosz Jadwiga Pilch, a potem zaczęła się muzyczna uczta. Najpierw był klasyk baroku Antonio Vivaldi i jego Concerto „Il Cardellino”, co znaczy „szczygieł”. Partię szczygła grał na flecie Wiesław Suruło, który po gorących oklaskach zagrał na bis słynne Badinerie Jana Sebastiana Bacha.

I właśnie Bach zabrzmiał za chwilę, kiedy to wykonano jego Koncert podwójny na skrzypce, obój i smyczki. Solistami byli Arkadiusz Krupa na oboju i Krzysztof Leksycki na skrzypcach. Bisem była aranżacja na obój i orkiestrę słynnej pieśni z opery Jerzego Fryderyka Haendla „Rinaldo” - Lascia ch’io pianga.

Kolejnym utworem było Concerto Grosso op. 6 nr 4 Arcangela Corellego, w którym muzyczną rozmowę prowadziły instrumenty smyczkowe – dwoje skrzypiec (Krzysztof Leksycki i Ilona Nieciąg) i wiolonczela (Anna Armatys).

Na zakończenie pierwszego wieczoru zespół „Da Camera” zagrał Koncert na skrzypce, trąbkę i smyczki Georga Philippa Telemanna, z solistami Pawłem Durowskim (trąbka), Iloną Nieciąg (skrzypce) i Anną Armatys (wiolonczela). Koncert otwierały i kończyły barokowe fanfary Jeana-Josepha Moureta, a prowadził go jak zwykle ciekawie Krzysztof Leksycki.

Nazajutrz już orkiestra miała wolne, a jej miejsce zajął znany z ubiegłego roku Kwartet Festiwalowy, który tworzą dwa małżeństwa: Ilona Nieciąg i Krzysztof Leksycki (skrzypce), Anna Armatys (wiolonczela) i Gianfranco Borrelli (altówka), który jak widać jest Włochem, co pozwala organizatorom do nazwy festiwalu dodawać przymiotnik „Międzynarodowy”. W planie jest także występ ślicznej japońskiej pianistki Akané Makita (także mieszkającej we Włoszech).

Międzynarodowość jest oczywiście także w programie, ale muzyka na szczęście nie ma charakteru państwowego czy narodowego i dzieli się tylko na dobrą i mniej dobrą. Niedzielny (7-08-2011) koncert nosił tytuł „Wieczór wiedeński”, a w programie były utwory tzw. klasyków wiedeńskich, wykonane w kolejności chronologicznej i – by tak rzecz – w rosnącym porządku obsadowym. Najpierw wysłuchaliśmy Sonaty na dwoje skrzypiec Josepha Haydna (Nieciąg – Leksycki). Potem zabrzmiało trio: Serenada D-dur op.8 na skrzypce, altówkę i wiolonczelę Ludwiga van Beethovena (Leksycki – Borelli – Armatys). To szczególnie piękny i wspaniale wykonany utwór, ukazujący w pełni geniusz młodego wówczas (26 lat) i pełnego inwencji melodycznych kompozytora., dzieło jeszcze bardzo Haydnowskie w strukturze. Najbardziej podobała mi się cześć IV – Allegretto alla Polacca, utrzymana w formie żartobliwego, jakby nieco kłótliwego (alla Polacca!) poloneza, w którym poszczególne instrumenty przekomarzają się ze sobą.

Po przerwie, spędzonej na miłych rozmowach doborowego towarzystwa wysłuchaliśmy czteroczęściowego Kwartetu smyczkowego nr 17 B-dur ”Polowanie” KV 458  z 1784 r. Amadeusza Mozarta, dedykowanego Haydnowi. Ostatnia część (allegro assai) brzmi jak starsza siostra słynnego Eine kleine Nachtmusik.

Za oknami rzeczywiście zapadła już noc, nocna muzyka umilkła, oklaski – gromkie! – wybrzmiały i z klasyczną nutą w sercu trzeba było jechać do domu…

Kolejne koncerty będą w najbliższy, dłuższy nieco weekend trochę nietypowo: w niedzielę: o 12.15 – koncert dziecięcy - w Zubrzycy i o 16 w kościele w Lipnicy oraz poniedziałek w Zubrzycy o 19. Festiwalowi towarzyszy pokazana w Kościele Matki Boskiej Śnieżnej wystawa plastyczna twórców orawskich.