Maciej Pinkwart

10 czerwca 2021

Nieużywany gramofon

 

 

Wspominał Wojciech Padjas o moim długoletnim związku z Muzeum Karola Szymanowskiego w zakopiańskiej willi Atma. W rzeczy samej, byłem tam pierwszym kustoszem, rozpocząłem pracę na miesiąc przed otwarciem muzeum, w lutym 1976 r., a musiałem stamtąd odejść w 2012 roku, czyli po 36-ciu latach. Opisałem to w książce Stara Atma i nie ma potrzeby do tego wracać, ale z całego mnóstwa ciekawych przeżyć na użytek naszego Klubu wybieram jedno wspomnienie.

W czasie remontu domu i adaptacji willi na potrzeby muzealne, ze środków ZAIKS-u wyposażono Atmę w instalację nagłaśniającą. Pod licowaniem ścian parteru przeprowadzono stosowne okablowanie, a w dawnym pokoiku gościnnym, koło gabinetu Szymanowskiego, zaplanowano umieszczenie studia, z którego muzyka mechaniczna transmitowana byłaby na całą Atmę. Znalazły się tam dwie taśmy magnetofonowe na szpulach, mikser z przedwzmacniaczem, trzy mikrofony ze statywami oraz dwa nowoczesne gramofony. Nie było natomiast płyt (poza zabytkowymi, przedwojennymi), zresztą nie wyobrażam sobie, jaka płyta winylowa byłaby w stanie funkcjonować codziennie przez sześć godzin. A taśm magnetofonowych jakoś na gramofonie nie dawało się odtworzyć.

Niby prosta sprawa – trzeba było kupić magnetofon. Owszem, nawet były w sklepach, tylko nie można było ich kupić. Nie dlatego, że były drogie, choć były, ani że uważano je za towar strategiczny. Po prostu ówczesne władze postanowiły, że magnetofony będą tylko dla młodych małżeństw. No a ja z nieżyjącym już od 40 lat Szymanowskim nie byliśmy małżeństwem, zwłaszcza młodym. Instytucje, żeby kupić magnetofon, musiały mieć zezwolenie wojewody. A na rok przed otwarciem Atmy (6 marca 1976) wprowadzono kolejną reformę administracyjnego podziału kraju, w wyniku czego Zakopane, od wieków spokojnie egzystujące w ramach województwa krakowskiego, znalazło się na terenie nowego i, co gorsza, bardzo ambitnego województwa nowosądeckiego. A usytuowana fizycznie w województwie nowosądeckim Atma była oddziałem muzeum Narodowego w Krakowie. Więc obaj przedstawiciele władzy solidarnie odmówili wydania zezwolenia na kupno magnetofonu.

Napisałem o tym do „Życia Warszawy”, do naszego przyjaciela i faktycznego inicjatora utworzenia muzeum Karola Szymanowskiego – Zdzisława Sierpińskiego. Kilka dni później ukazał się jego felieton Biedna Atma, opisujący całą tę historię. Niebawem sprawa była załatwiona i to niejako z nadwyżką. Pierwszy ugiął się wojewoda krakowski i Muzeum Narodowe dostało zgodę na zakup magnetofonu. Zaraz potem dyrekcja (oraz, prawdopodobnie, Podstawowa Organizacja Partyjna i związki zawodowe…) warszawskich Zakładów Radiowych imienia Marcina Kasprzaka zawiadomiła „Życie Warszawy”, że załoga ufundowała dla Muzeum Szymanowskiego jeden czterościeżkowy magnetofon studyjny i dwa magnetofony kasetowe. Przywiozłem je z warszawskiej fabryki pociągiem i dorożką.

Podłączyłem wszystkie kable, wziąłem taśmę z mazurkami i puściłem. Działało. Musiało działać, bo cały czas się utwierdzałem w przekonaniu, że jestem doskonałym znawcą techniki radiowej, dlatego że przez dwa lata pracowałem w Polskim Radiu. Ale brzmiało jak ze studni obłożonej watą: głośniki były ukryte pod udającą drewno sklejką.

W 2006 roku, na 30-lecie Atmy, w głównej sali mój kumpel, inżynier Michał Zarytkiewicz, zamontował telewizor LCD, zakupiony przez Muzeum w ramach unowocześniania przekazu. Od tamtej pory, aż do końca „starej Atmy” muzyka emitowana była razem z obrazem z telewizora. Dzieci z wycieczek szkolnych pytały niekiedy, dlaczego Szymanowski miał tak wysoko umieszczony telewizor i jakie programy najczęściej oglądał. Mówiliśmy im, że programy muzyczne. Ktoś bardziej obeznany stwierdził, że na pewno chodzi tu o „Mam talent”.

A gramofony publicznie przez te kilkadziesiąt lat nie były używane nigdy. Ale przydały się, i owszem: kiedy wytwórnia „Tonpress” wypuściła małą płytkę z archiwalnymi nagraniami Szymanowskiego – przegrałem je na taśmę i w takiej postaci serwowaliśmy je publiczności. Dzięki temu sam Szymanowski zapowiadał odtwarzane najczęściej nagranie baletu "Harnasie".