Maciej Pinkwart

Pora nocnej muzyki

Tutaj skan artykułu

Chmury pełzły wolno w dół zbocza Babiej Góry, nie docierając nad Orawę. Tylko kilka kropel deszczu spadło na dziedziniec przed kościołem Matki Bożej Śnieżnej, gdy usłyszeliśmy przelatujący nisko samolot. – To Franciszek wraca do Watykanu – powiedział ktoś zorientowany. Kończył się lipiec i wciąż było lato.

 

Koncert, otwierający VIII Festiwal Muzyki Kameralnej, organizowany przez Orawskie Stowarzyszenie Artystyczne oraz Agencję Artystyczną Lex-Art – czyli w skrócie przez Ilonę Nieciąg i Krzysztofa Leksyckiego – był jednym z najlepszych, jakie w tym sezonie słyszałem. I to zarówno pod względem wykonania, jak i świetnego zestawienia programu, który nosił skromny tytuł Fantazja smyczkowa. 31 lipca 2016 r. w prezbiterium zabytkowego kościółka w Zubrzycy Górnej stanął przed nami skompletowany specjalnie na tę okazję Contra-Bass-Quartett, czyli kwartet smyczkowy w nietypowym składzie, w którym wiolonczelę zastąpił instrument o nieco większych gabarytach. Ilona Nieciąg i Krzysztof Leksycki grali na skrzypcach (zamieniając się rolami pierwszych skrzypków), Aneta Dumanowska na altówce i Michał Skiba na kontrabasie.

Po raz pierwszy, odkąd pamiętam, festiwal nie został otwarty przez dyrekcję Orawskiego Parku Etnograficznego (którego częścią jest zabytkowy kościół Matki Bożej Śnieżnej), czego żałuję ze względów estetycznych. Po zapowiedzi Krzysztofa Leksyckiego muzycy zagrali przystawkę w postaci pierwszej części (allegro) znanej i lubianej serenady Wolfganga Amadeusza Mozarta Eine kleine Nachtmusik KV 525, a potem przystąpiliśmy do konsumpcji dania głównego. Klamrą otwierającą był tu Koncert nr 2 g-moll Lato ( RV 315) z najbardziej znanego arcydzieła muzycznego wszechczasów – skomponowanych ok. 1720 r. Czterech pór roku Antonia Vivaldiego. Kapitalnie prowadzący festiwal Krzysztof Leksycki przeczytał zamieszczony w partyturze sonet, towarzyszący utworowi i poczuliśmy się jak pod upalnym niebem lombardzkiej Mantui. Instrumentacja praktycznie na dwoje skrzypiec (Ilona Nieciąg w roli koncertmistrzyni) i skromniutkie basso continuo wydała mi się nieco uboga – ale to pewno dlatego, że przecież setki razy słyszałem to dzieło w wykonaniu mniejszych czy większych orkiestr i taka właśnie interpretacja jest czymś w rodzaju wzorca metra w Sèvres pod Paryżem. Dla mnie – najlepsza w wykonaniu Iony Brown i kapeli St-Martin-in-the Fields pod Nevillem Marrinerem.

Potem było rewelacyjnie zagrane Divertimento F-dur (KV 138) Mozarta, napisane właśnie na kwartet smyczkowy oraz prawie współczesna Passacaglia g-moll norweskiego kompozytora z przełomu XIX i XX w. Johana Halvorsena, uzdajana na motywach suity klawesynowej G.F. Händla, a teraz zinstrumentowana przez Krzysztofa Leksyckiego. Dla mnie przebojem wieczoru była niezwykle nastrojowo zagrana impresjonistyczna Arabeska nr 1, pierwotnie napisana na fortepian przez Claude’a Debussy’ego. Był w niej spokój, wzruszająca melodyka i dźwięki przesypujące się jak promienie księżyca przez szyby zubrzyckiego kościółka, gdzie pod wieczór zaczęła już zaglądać jesień, której pierwszym sygnałem na Orawie jest właśnie Festiwal Muzyki Kameralnej.

I właśnie Jesień (Koncert nr 3 F-dur, RV 293) z Czterech pór roku Vivaldiego zamknęła program koncertu. Tym razem kwartet zabrzmiał równie dźwięcznie jak pełna orkiestra, przeto i Chłopska zabawa (allegro), i Sen pijanych (adagio molto), i nade wszystko Polowanie (allegro) wywołały żywiołową owację publiczności, co zmusiło artystów do równie gorąco przyjętego bisu, którym okazał się taniec z baletu Dziadek do orzechów Piotra Czajkowskiego.

Nie było kwiatów na koniec, nie było gratulacji od władz, w ogóle nie było żadnych władz, ale było mnóstwo ludzi oraz piękna i świetnie zagrana muzyka, która oby pomogła nam pogodnie powitać nadchodzącą jesień, co już-już czai się za Babią Górą...

 

  

 



Krzysztof Leksycki i Ilona Nieciąg



Krzysztof Leksycki



Krzysztof Skiba i Aneta Dumanowska


Contra-Bass-Quartett