Maciej Pinkwart

Intronizacja króla

 

TUTAJ skan artykułu

 

Organy znamy wszyscy, ale dość pobieżnie. Katolikom co tydzień akompaniują do śpiewu podczas niedzielnych mszy, czasem też, gdy organista ma klasę, można posłuchać ciekawych improwizacji, lub nawet klasyki podczas komunii świętej. Miłośnicy dyskotek znają elektroniczną wersję organów, nazywanych keyboard, albo po polsku: klawisze, wykorzystywane jako podkład harmoniczny, czasem uzupełnienie melodyczne do zbiorowego podskakiwania. Bluesmani dorzucą do tego jeszcze organki, czyli harmonijkę ustną.

To wszystko nijak się ma do wirtuozowskich możliwości wielkich organów, którymi zasadniczo dysponuje każdy kościół. Ale sam instrument nie zagra: potrzebny jest jeszcze wybitny muzyk, który mocą swego talentu jest w stanie udowodnić, że organy to naprawdę król instrumentów.

I tak właśnie się stało podczas koncertu 8 lipca 2015 r., kiedy to skromnie i bez przesadnych fajerwerków zainaugurowana została XV edycja Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej w Zakopanem. Przy organach zasiadł inicjator festiwalu, od początku pełniący też funkcję jego dyrektora artystycznego – profesor Witold Zalewski, od 20 lat pracujący jako organista Królewskiej Katedry na Wawelu i wykładowca  w Archidiecezjalnej Szkole Organistowskiej. Jak na inaugurację przystało, koncert miał charakter niemal eklektyczny: czyli taki, jak powinien mieć na początku. Witold Zalewski wspaniale pokazał czym są organy i do czego na przestrzeni wieków były wykorzystywane przez najwybitniejszych kompozytorów.

Jak to zwykle bywa w takich okolicznościach – wykonawca zaczął od Bacha. Na początek bowiem usłyszeliśmy Passacaglię c-moll (BWV 582) Jana Sebastiana, utwór z samych początków kariery kompozytorskiej lipskiego kantora, powstały w latach 1706-1713 – kompozycję o niezwykłym klimacie, doskonale wprowadzającą słuchaczy w metafizyczną niezwykłość muzyki organowej. Za jej sprawą wszystkie troski dnia codziennego muszą odpłynąć precz, a kompozycja Bacha ukoi nawet największe smutki, pozwalając ludzkiej duszy rozpłynąć się – jak to mawiał Karłowicz – we wszechistnieniu…

Potem przeskoczyliśmy z XVIII-wiecznego Arnstadt w Turyngii, gdzie Passacaglia została skomponowana, do XIX-wiecznego Paryża, by wysłuchać trzeciej Fantazji Chorałowej a-moll francuskiego kompozytora belgijskiego pochodzenia – Césara Francka, stworzonej w 1890 roku. Dzieło powstało w kościele Świętej Klotyldy w Paryżu – nieopodal siedziby ambasady polskiej. I na koniec – zgodnie z chronologią – usłyszeliśmy czteroczęściową Sonatę organową Alexandra Guilmanta, kompozytora działającego w paryskim kościele św. Trójcy na przełomie XIX i XX stulecia.

Koncert bardzo kompetentnie prowadziła Anna Markiewicz – zawodowy muzyk (wiolonczelistka), która przed kilkoma miesiącami sprowadziła się z Warszawy do Zakopanego, zamieszkała na Harendzie i zdaje się będzie cennym nabytkiem dla tutejszego środowiska muzycznego (tego samego dnia, dwie godziny wcześniej, grała na wernisażu wystawy Władysława Jarockiego). Spośród władz Zakopanego, które są organizatorem i sponsorem festiwalu, na koncercie była obecna Joanna Staszak – naczelnik wydziału Kultury i Popularyzacji Zakopanego oraz Andrzej Kawecki – dyrektor Biura Promocji Zakopanego. Sporym mankamentem był brak drukowanego programu imprezy. Miejmy nadzieję, że nie jest to efekt oszczędzania na spinaczach…

W ramach XV Festiwalu Muzyki Organowej w Zakopanem zapowiedzianych jest 13 koncertów (przeważnie w środy i soboty), w kościele Najświętszej Rodziny, Kościele Jezuitów na Górce, Kościele Palotynów na Krzeptówkach oraz w Księżówce w Kuźnicach.