Maciej Pinkwart

Dzieło Leonarda da Vinci w Jurgowie

 

TUTAJ skan artykułu

 

Kolejny koncert festiwalu „Barok na Spiszu” zaprowadził słuchaczy do zabytkowego kościoła pod wezwaniem Matki Bożej i św. Sebastiana w Jurgowie. Świątynia jest drewniana – w przeciwieństwie do murowanych kościołów Niedzicy i Łapsz Wyżnych, gdzie odbywały się poprzednie koncerty - ufundowana w połowie XVII w. przez sołtysa wsi, Jakuba Kesza oraz młynarza Mikołaja. Dziś kościół jest pięknie odnowiony, a rokokowe dekoracje zachwycają wszystkich. O historii kościoła, a i samego Jurgowa ciekawie przed koncertem mówił tutejszy radny, prezes Rady Nadzorczej Centrum Rekreacji i Wypoczynku „Hawrań” i świetny znawca regionu - Józef Górka.

Drewniane ściany stanowiły znakomite „pudełko akustyczne”, wzmacniające dźwięki oryginalnego instrumentu, który większość słuchaczy – także ja – widziała pierwszy raz w życiu. Otóż organizator festiwalu Rafał Monita do jurgowskiego koncertu zaprosił wirtuoza, pianistę i konstruktora instrumentów Sławomira Zubrzyckiego, który zaprezentował niezwykłe skrzyżowanie klawesynu i violi, a więc instrumentu klawiszowego ze smyczkowym. Jest to viola organista – skonstruowana przez artystę na podstawie szkiców Leonarda da Vinci oraz kilku opisów nielicznych wcześniejszych prób odtworzenia koncepcji toskańskiego mistrza, głównie niemieckiego muzyka Hansa Heidena. Na takim instrumencie grywał m.in. Vincenzo Galilei, ojciec słynnego astronoma Galileusza. Brzmi nieco podobnie do małych organów, dźwięk wydobywają koliste smyczki (!), wprawiane w ruch naciskaniem pedału, a struny dociska się do nich uderzając w klawisze.

Sławomir Zubrzycki opowiedział najpierw historię wykonanego przez siebie instrumentu, a następnie zaprezentował jego możliwości przedstawiając na początek kilka kompozycji polskich z XVI i XVII w., w oryginale przeznaczonych na organy bądź lutnię. Było to światowe prawykonanie tych tańców w wersji na violę organistę. W drugiej części znalazły się utwory – w oryginale przeważnie napisane na wiolę – kompozytorów zachodnioeuropejskich, przede wszystkim francuskich. Najciekawsze wydały mi się dzieła Marina Marais, działającego w Paryżu i Wersalu na przełomie XVII i XVIII w. mistrza gry na violi da gamba – najpierw wybór z Suity h-moll z 1701 r., a następnie – zagrane na koniec koncertu – bardzo wirtuozowskie Szaleństwa Hiszpańskie (Les Folies d’Espagne), pochodzące z tego samego roku.

Po końcowych oklaskach publiczność tłumnie otoczyła instrument, domagając się wyjaśnień technicznych. Niestety, rozpoczynająca się wieczorna msza święta zmusiła nas do kontynuowania spotkania na kościelnym dziedzińcu. Ale sukces był całkowity.

Zakończenie festiwalu – w ostatnią sobotę sierpnia, o godz. 18.00 w kościele św. Stanisława we Frydmanie.