Maciej Pinkwart
Muzyka w przystani nad rzeką
Najpierw było niebieskie niebo i zielone liście. I jednostajny szum rzeki za
plecami. Ale w miarę, jak przybywało nad nami dźwięków, niebo robiło się szare,
potem perłowe, wreszcie granatowe, a na koniec w ogóle go nie było, bo całe
znalazło się w nas. Drzewa sczerniały i otoczyły nas ciemną ścianą, rzeka
szeptała w nieznanym języku, a przed nami była niebiesko-czerwona piramida,
schody oświetlone pochodniami, w których płonęła kolorowa muzyka. Gdzieś w
oddali, przyczajone, w mroku nocy skryły się Tatry.
Wieczorem 3 sierpnia 2013 r., w 80 rocznicę przeniesienia prochów Jana Kasprowicza do mauzoleum na Harendzie, u stóp tej budowli, w której spoczywa zmarły w 1926 roku poeta oraz jego ukochana żona – Marusia, zmarła 45 lat temu, odbył się wzruszający koncert Tatrzańskiej Orkiestry Klimatycznej. Jej dyrektorka Agnieszka Kreiner przygotowała tym razem program słowno-muzyczny, zatytułowany Wybierzecie mi przystań nad rzeką, na który złożyły się wiersze Jana Kasprowicza, recytowane przez aktorów Teatru Witkacego Adriannę Jerzmanowską i Andrzeja Bieniasa, oraz kilkanaście utworów muzycznych (m.in. Karłowicz, Chopin, Wieniawski, Szymanowski, Liszt, Beethoven, Dvorak), brzmiących niezwykle nastrojowo w tej zaczarowanej przestrzeni między kasprowiczowskim domem na Harendzie i mauzoleum z jednej, a rzeką z drugiej strony. Niezwykle pięknie grał tego wieczoru koncertmistrz Orkiestry Janusz Miryński, szczególnie jako solista w Kujawiaku Henryka Wieniawskiego. Sonata księżycowa Beethovena, wobec faktu pozostawania naszego bladego planety w fazie nowiu, nie zrobiła oczekiwanego wrażenia. Dla mnie szczególnie wzruszający był fragment Stabat Mater Karola Szymanowskiego, stanowiący tło do recytowanego przez Andrzeja Bieniasa XIV wiersza z „Księgi ubogich” z owym tytułowym fragmentem Wybierzcie mi przystań nad rzeką… Sympatycznym zakończeniem koncertu był wiersz Kasprowicza Modlitwa wędrownego grajka, wykonany przez Adę Jerzmanowską i Andrzeja Bieniasa, z akompaniamentem orkiestry.
Wnętrze grobowca Kasprowicza jaśniało niebieskim światłem, co sprawiało wręcz mistyczne wrażenie, reszta budowli, w tym wieńcząca ją piramida, była podświetlona na czerwono. Po zmroku schody i miejsce dla publiczności oświetlono pochodniami, a na ścianach mauzoleum jako tło dla orkiestry pojawiły się stare zdjęcia Harendy i jej mieszkańców oraz ulic zakopiańskich (autor prezentacji: Piotr Kyc), co odebrałem raczej jako tworzenie nastroju, niż wsparcie dokumentacyjne. Podobny background lokalny stworzyło (ciekawe, choć nie konieczne) intermezzo na dętych instrumentach ludowych (trombity, piszczałki, koza) w wykonaniu Jana Karpiela-Bułecki i Rafała Michalskiego. Innym, bardzo estetycznym akcentem regionalnym był fakt, że wszystkie panie w orkiestrze ubrane były w góralskie spódnice starej daty i piękne chusty. Maestra, jak zazwyczaj, w spodniach i eleganckim żakiecie. Panowie w garniturach.
Bardzo tłumnie zgromadzona publiczność nagrodziła wykonawców owacją na stojąco
(co zdarza się już po każdym koncercie i zaczyna być tak samo irytujące, jak
oklaski dla pilota, któremu udało się nie rozbić samolotu przy lądowaniu), a
Agnieszka Kreiner oraz kustosz Harendy Małgorzata Karpiel wyraziły
nadzieję, że tego typu koncerty na Harendzie będą mogły być organizowane
częściej, jeśli miasto znajdzie na to dość środków. Obecny na koncercie
burmistrz Mariusz Koperski z aprobatą kiwał głową.
Publiczność na Harendzie |
Agnieszka Kreiner |
Tatrzańska Orkiestra Klimatyczna |
Adrianna Jerzmanowska i Andrzej Bienias |