Maciej Pinkwart

Miłość i szaleństwo

 

Okładka książki Szaleństwo jest w modzie. Szaleństwo daje poczucie wolności. Dom wariatów jest głęboką i poruszającą metaforą “normalnego świata”, polityki, życia społecznego - z jego hierarchami, wartościami i ich parodią, a przyjaźnią, miłością i wariactwem. Szaleństwo wariatów? A czemu nie? Co prawda, dwa przeczenia się znoszą i tak logicznie rzecz biorąc szalony wariat powinien być człowiekiem normalnym... Bo i pewno jest: jak często się zastanawiamy, po której stronie drzwi bez klamek jest więcej wariatów?

Sztuka towarzyszy szaleństwu od wieków i często do tego szaleństwa jest przychylnie usposobiona. Pomijam tu filmy grozy, gdzie psychopatyczny bohater powoływany jest do życia tylko po to, żeby uatrakcyjnić akcję poprzez kolejne morderstwa, najlepiej w masce i z nożem rzeźnickim w ręce (Halloween, Psychopata). Zazwyczaj zaś szaleństwo jest metaforą - Statek szaleńców Hieronima Boscha (obraz) i Stanleya Kramera (film), Lot nad kukułczym gniazdem Kena Keseya (książka) i Miloša Formana (film), Przerwana lekcja muzyki Susanny Kaysen (książka) i James Mangold (film) - żeby wymienić tylko najwybitniejsze.

Literatura także od czasów Szekspira od opisywania szaleńców nie stroni i niekiedy nawet psychopatów darzy pewną sympatią (Milczenie owiec i, w mniejszym stopniu Hannibal Thomasa Harrisa), szczególnie zaś pięknie odnoszą się do tego zjawiska pisarze latynoscy. Pisał o szaleństwie bardzo pięknie Kolumbijczyk Gabriel Garcia Márquez (wspaniałe szaleństwo w Stu latach samotności, malownicze w O miłości i innych demonach), precyzyjnie i pociągająco Brazylijczyk Paulo Coelho (Weronika postanawia umrzeć) i z romantycznym westchnieniem Boliwijczyk Manfredo Kempff Suarez, w powieści Księżyc szaleńców...

Tak jak Marquez, Kempff powołuje do życia zapomniane przez Boga i ludzi miasteczko wśród gór, lasów i wartkich rzek, gdzie wszyscy się znają, gdzie świat dzieli się na dwie, niezbyt ostro oddzielone grupy panów i cambów, czyli indiańskich służących. Nieostrych, bo w zamkniętej społeczności często dochodzi do wymiany, może nie tyle krwi, ile innych płynów ustrojowych...

Tak jak u Marqueza w Miłości i innych demonach rzecz traktuje o dewiacjach w rodzinie zubożałej arystokracji, która tu nosi miłe młodym melomanom nazwisko Aguilera: matka dewotka, ojciec erotoman, dzieci walnięte na punkcie seksu, religii, pieniędzy... System wartości nieco przypominający Polskę XVIII i XIX wieku, choć akcja Księżyca toczy się gdzieś w początkach XX wieku w Boliwii: można wszystko, tylko nie na oczach innych, seks to jedno, miłość to drugie, a małżeństwo to trzecie... Niezbyt oryginalne? No to dodajmy jeszcze wspólny mianownik: szaleństwo...

Główny bohater, Fabián Aguilera, po latach sensownej, choć nieco zakręconej działalności na polu towarzyskim, rodzinnym, ekonomicznym i erotycznym - przegina w tej ostatniej sprawi, a że mu stawiają szlaban społeczny i rodzinny - chcąc zachować własny, pokręcony system wartości - ucieka w szaleństwo. Już wtedy nie mogą mu niczego zabronić, ani narzucić przy pomocy zakazów i nakazów. Jedynie siła rozwiązuje ten problem, jak wiele innych problemów osobistych i społecznych. Szaleńca można związać. Szalone myśli poruszają się swobodnie.

Motorem, wpędzającym jednego z braci Aguilerów w szaleństwo, jest miłość. Miłość jest także czynnikiem, który wyprowadza z obłędu drugiego z braci. Miłość jest zatem, według Kempffa, łącznikiem między szaleństwem a normalnością. Normalności, zresztą, tak do końca w powołanym do życia przez autora miasteczku nie ma. Szaleństwo jest wszechobecne, mniej czy bardziej jawne. Jest też mniej czy bardziej jawna miłość. Czyż więc miłość nie jest jednym z objawów szaleństwa? Z pewnością jest...

Tytułowy księżyc, mający tak wielki wpływ na lunatyków, zakochanych i innych szaleńców to punkt odniesienia - daleki, niezależny i niemy świadek naszych szaleństw. Nad Andami szczególnie piękny i bliski. Może to on przydaje tej odrobiny szaleństwa widocznej w prozie latynosów? Może to jest to szaleństwo, bez którego - jak twierdził Grek Zorba - nie da się żyć? W każdym razie - jak pamiętamy z dzieła o innym, nieśmiertelnym szaleńcu, królewiczu z Elsynoru: w tym szaleństwie jest metoda.

-------------

Manfredo Kempff Suarez, Księżyc szaleńców (Luna de locos), Wydawnictwo Philip Wilson, Warszawa 2002, tłumaczenie Alicja Noworyta, 304 strony.