Okładka ksiązki - Lucyna Talejko-KwiatkowskaMaciej Pinkwart

Dawno temu w Ameryce...

Właściwie, to całkiem niedawno.... Akcja powieści As w rękawie Annie Proulx toczy się współcześnie, pod koniec XX wieku. Ale musimy się o tym przekonywać po datach, po opisywanych wydarzeniach krajowych i międzynarodowych, po wymienianych nazwiskach aktorów i polityków. Bo na terenie panhandle, granicznych „wypustek” stanów Teksas i Oklahoma, opisywany czas jest wciąż czasem przeszłym niedokonanym. Autorka stosuje ciekawy zabieg polegający na tym, że główny bohater ma przy sobie i w wolnych chwilach czyta książkę, opisującą wytyczanie pierwszych szlaków pionierów na tych terenach. Konfrontuje opis z 1845 roku z otaczającą go rzeczywistością i przychodzi mu to z łatwością – w panhandle czas stanął.

Czytałem kiedyś gdzieś (ach, ta skleroza!) że według badań – przeciętny, statystyczny Amerykanin to żona kolejarza w stanie Kentucky. Akcja powieści Annie Proulx rozgrywa się jeszcze bardziej w środku Ameryki, wśród jeszcze bardziej typowych Amerykanów, na takim zatylu, że trudno sobie wyobrazić większe. Wioski i miasteczka, gdzie niemal wszystko przeminęło z wiatrem, gdzie historia wykonała niespieszny obrót od czasów Indian i zdobywców, przez wyniszczenie bizonów i założenie wielkich farm bydła, przez odkrycie – i wyczerpanie - podziemnych zasobów wody, które pozwoliły na kolosalne zasiewy zbóż, przez odkrycie – i wyczerpanie – złóż ropy naftowej, aż po ekspansję wielkich tuczarni świń, bezwzględnie niszczących środowisko, zatruwających powietrze i deprecjonujących wszystko, co drogie mieszkańcom prowincji: tradycję, niespieszny rytm dnia codziennego, wielopokoleniowe związki mieszkańców, odizolowanych niejako przestrzenią i odmiennym czasem od reszty Ameryki. W wymyślonej stolicy regionu, Bumelii, obowiązuje jeszcze prohibicja... Nie przypadkiem tak wielu bohaterów książki to domorośli historycy, kolekcjonerzy starych zdjęć, przynudzający opowiadacze anegdot sprzed dziesięcioleci...

Panhandle, rączka od rondla, to tereny dwóch sąsiadujących z sobą stanów, nazwane tak od kształtu, jaki mają na mapie zachodnia część Oklahomy i północna część Teksasu. W te okolice zostaje wysłany mieszkający w Denver w stanie Kolorado młody pracownik międzynarodowej korporacji o nazwie „Globalna Skórka Wieprzowa S.A.”, który ma przeprowadzić rozeznanie i namówić właścicieli rancz do sprzedania swego terenu pod budowę świńskich ferm. Mając zainteresowania historyczne z łatwością znajduje wspólny język z większością zapatrzonych wstecz mieszkańców panhandle. Z biegiem czasu przekonuje się, że świńskie fermy to zakała środowiska i, naturalnie, jego zabiegi na rzecz kupna ziemi są zupełnie nieskuteczne.

Autorka - znana przedtem z bestselleru Kroniki portowe, za który dostała m.in. nagrodę Pulitzera, to urodzona w 1935 roku nauczycielka historii, a jej wiedza o dziejach Ameryki stanowi mocną stronę Asa w rękawie. Niesłychanie barwny i kulturalny język powieści, postacie bohaterów zarysowane ostrą kreską, nie bez pewnych przerysowań karykaturalnych, dynamiczne opisy konfliktów – wszystko to powoduje, że powieść Annie Proulx czyta się niemal jednym tchem, ale bez zmęczenia, wynikającego z nieustannie wzrastającego napięcia. Wszyscy wiemy, że skończy się dobrze – ileż to już powieści i filmów pokazywało zwycięską walkę z wyniszczającymi środowisko korporacjami! Chociaż... pod koniec powieści pojawia się szalona kobieta z pistoletem, polująca na pracowników „Globalnej Skórki...”. Bob jest na jej liście do odstrzału.... W zasadzie powinien zginąć, ale westernowa okolica wymaga też westernowych rozwiązań, gdzie dobro, choćby sporym kosztem, pokonuje zło. Tu jest jeden z nielicznych elementów nowoczesności i może nawet ujęcie humorystyczne – zło, reprezentowane przez wielki kapitał, zostanie pokonane przez dobro, reprezentowane przez... jeszcze większy kapitał.

Ale dla mnie najznakomitszy pomysł tej powieści jest dziełem tłumacza – Konrada Majchrzaka. Otóż przetłumaczył on tu niemal wszystko. Także nazwy własne: firmy, miasteczka, nazwy rancz, drogi, i przede wszystkim – nazwiska bohaterów. Nie spotkałem się z tym nigdy wcześniej i uważam ten zabieg za świetny. Bo przecież nazwy coś muszą znaczyć, żeby odróżniać jedno od drugiego. I nie bez znaczenia jest to, co znaczą...

Obawiam się tylko jednego: że książka stanie się bestsellerem i kupi ją Hollywood. Obym się mylił, ale pokazanie dziejów Boba Dolara, Asa Kurcza i szeryfa Hugha Miazgi, nie wspominając już o bywalcach knajpy „Pod Poczciwym Psem” czy uczestnikach Święta Drutu Kolczastego na ekranie może pożreć cały urok doskonałej książki. Chociaż – jeśli pani profesor Proulx spotka na swojej drodze kogoś równie wrażliwego i delikatnego? Cuda się zdarzają...

Gorąco rekomenduję Asa w rękawie wszystkim miłośnikom dobrej i kulturalnej literatury.

------------------------------

Annie Proulx, As w rękawie, tłumaczenie Konrad Majchrzak, Dom Wydawniczy Rebis, seria „Salamandra”, Poznań 2003, stron 440