Maciej Pinkwart

Spidermaniak

 

Nie, stanowczo nie powinno się tego czytać w długie depresyjne jesienne wieczory. Może powinienem był sięgnąć po jakiś romans, po skandynawski kryminał, albo odświeżyć sobie Rodziewiczównę. Straszny dziadunio byłby akurat. Ale nie, licho mnie podkusiło i chcąc być modny i na bieżąco, zamówiłem najnowszą książkę Tomasza Piątka. Miała być dostępna 18 października i tego właśnie dnia znalazła się na moim biurku, na wierzchu kupki publikacji przeznaczonych do przeczytania. Przez dwa dni jeszcze się powstrzymywałem, męcząc się nadal nad Historią naszej świadomości Josepha Ledouxa i ciągnącym się jak przenudny tasiemiec Cmentarzyskiem bezimiennych statków Artura Péreza-Reverte, które usypia mnie co wieczór od parunastu dni. Przeszło pięćset stron Piątka przeczytałem w dwa dni. Niedobrze mi.

Czyta się świetnie, choć nieco przypomina to pasjonującą lekturę książki telefonicznej. Tam, co prawda jest sporo bohaterów, lecz fabuła jest dość kiepska. W Pajęczynie fabuła niby też nie jest odkrywcza: stanowi ją szczegółowa biografia Jarosława Kaczyńskiego obejmująca lata 1949-1995. Ale Tomasz Piątek, urodzony w 1974 roku w podwarszawskim Pruszkowie dziennikarz i pisarz - mniej czy bardziej znanym faktom z życia prezesa daje barwne tło, a wiele pozornie niezrozumiałych posunięć polityka tłumaczy powiązaniami, których z pewnością wyznawcy PiS-owskiej religii nie znają i nigdy nie zaakceptują. Wśród tych powiązań na pierwsze miejsce Piątek wysuwa – nazwijmy to elegancko – swojego rodzaju zapatrzenie na Wschód, inspiracje związane z Kremlem, no i z wielkim biznesem. Bardzo dobra konstrukcja książki nie przysłoni jednak tego, że pisana jest ona pod określoną tezę, a jej wyrazem są określenia, jakie autor nadaje politykom i dziennikarzom – którzy według niego dzielą się z grubsza na antyzachodnich i prozachodnich. Kaczyński i jego otoczenie, rzecz jasna, należą do tych pierwszych. I to mimo rytualnej retoryki antyrosyjskiej.

Tomasz Piątek zaczyna od czegoś, co wywołuje u prozachodniego czytelnika odruchowy sprzeciw i niedowierzanie. Otóż przekonuje nas, że stereotypy, według jakich postrzegamy polityka PiS-u, to wymyślona przez piarowców celowa zagrywka, na którą daliśmy się nabrać. Przeciwnicy wyśmiewają 73-letniego pana z brzuszkiem, który ledwo chodzi, wygląda jakby miał kilkanaście lat więcej, myli się w datach i faktach, nie zna obcych słów, którymi się posługuje, ma fatalną wymowę i jest całkowitym przeciwieństwem naszych wyobrażeń o złotoustym dyktatorze, który powinien wyglądać jak George Clooney, swymi przemówieniami porywać tłumy i być wzorcem osobowościowym dla milionów. Jego wrogowie

śmieją się z rozdeptanych butów i łupieżu na płaszczu Jarosława Kaczyńskiego. Nie powinni. Łupież to najlepszy adwokat Kaczyńskiego. Łupież mówi wyborcom PiS-u, że Kaczyński to człowiek bardzo zapracowany i gorliwy w służbie dla Polski. Tak zapracowany, że nie ma czasu, by pomyśleć o wyborze odpowiedniego szamponu. […] Jarosław Kaczyński, którego znają, to tylko rola. Rola w znacznej mierze fałszywa, choć świetnie grana. Jednak zwolennicy Kaczyńskiego oczu nie otworzyli. A nawet jeśli je otworzyli, to i tak zobaczyli tylko to, co chcieli zobaczyć. Obraz starszego, zaniedbanego pana w starych butach i brudnym płaszczu zbyt mocno wrył im się w pamięć, żeby prawda mogła go zatrzeć. Zbyt mocno pokochali tego pana, który dba nie o siebie, lecz o Polskę.

Oczywiście, Kaczyński rzeczywiście jest zaniedbanym starszym panem, więc rolę tę łatwo mu jest grać, bo łatwiej ogrywamy swoje rzeczywiste wady niż wyimaginowane zalety. Liliputin – kiedyś z pogardą, choć dowcipnie nazwał go Adam Michnik, a my powielamy to określenie. Bonaparstek - podpisuje ktoś memowe zdjęcie, przedstawiające Kaczyńskiego w stroju Napoleona. I sądzimy, że wystarczy poczekać, aż sam się wyłoży potykając się o rozwiązane sznurowadła butów, założonych nie do pary. Dzielny, jak na takiego bidoka ­– pewno myślą o nim miliony jego zwolenników. A my, widząc jego – umowny – łupież, nie traktujemy go poważnie: cóż on może, taki facio z kotem, bez konta w banku, który nie umie obsłużyć telefonu, nie ma komputera i podróżuje tylko po kraju, tam gdzie go zawiozą. A jak jeden jedyny raz był w Wiedniu, to go zatkała różnica kulturowa, przez co zbrzydził sobie cały świat, którego zresztą nie zna.

Hola, hola! Piątek korzystając z przepastnych archiwów IPN-u wykazuje, że to nieprawda: Kaczyński sporo podróżował, i to nawet w czasach, kiedy podróżowanie było mocno utrudnione. Komunistyczne służby jednak dawały mu – zwykle razem z matką – paszport i umożliwiały odwiedzanie rodziny w ZSRR i rodziny w Wiedniu, potem jeździł do Wielkiej Brytanii, Szwecji, Włoch, Niemiec… Tak naprawdę, to o Kaczyńskim niewiele wiemy – a właściwie nie chcemy wiedzieć. I zwolennicy, i przeciwnicy prezesa korzystają z obrazu, w który on i jego ludzie podsunęli nam przed oczy, choć fakty można częściowo sprawdzić. No, nie zawsze jest to łatwe: akta Kaczyńskiego z czasów kiedy interesowała się nim Służba Bezpieczeństwa zostały częściowo wyczyszczone (np. znikła jego dokumentacja paszportowa z czasów PRL), ale idąc tropem jego powiązań rodzinnych, Tomasz Piątek dociera do szczegółów.

Demitologizuje także rzekomą hipokryzję Kaczyńskiego, któremu przypisuje się skłonności homoseksualne w czasie, gdy walczy on jakoby z ideologią LGBT. Tomasz Piątek rzecz jasna nie wypowiada się autorytatywnie w kwestii orientacji seksualnej prezesa, ale rozbija w puch rzekome na nią dowody. Jeszcze ciekawsze są kwestie rzekomej bezradności Kaczyńskiego w kwestiach finansowych. Piątek dowodzi przekonująco, że jest on – i jego otoczenie – prawdziwym rekinem biznesu, przy czym można wierzyć w to, że szef PiS-u buduje swoje imperium nie dla siebie, tylko dla swojej władzy. Władzy, która stanowi najistotniejszy, a może wręcz jedyny cel jego życia. Ale warto przy tej okazji doczytać, jaką rolę w budowaniu tego imperium odgrywał Adam Glapiński, Janusz Quandt, Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski… A jeśli nie gospodarka, to może atrakcyjne kobiety? Jaki jest związek Kaczyńskiego z wyborami Miss Polonii, w których wygrała Ewa Wachowicz? Kto z parlamentarzystów prawicy dał się uwieść słynnej gwieździe domu poselskiego Anastazji Potockiej? Jak wyglądało porwanie córki konkurenta Kaczyńskiego w Porozumieniu Centrum Andrzeja Kerna?

Pasjonująca lektura, ale i niezwykle przygnębiająca. Powiem szczerze, że główna teza o tym, że Kaczyński w swoim postępowaniu wzoruje się na działalności Putina, a jego decyzje w zadziwiający sposób sprzyjają Rosji i jej polityce energetycznej, a także kwestii powrotu do podziału świata na strefy wpływów, na niemoralny, lewicowy Zachód i prawicowy, religijny i pragmatyczny Wschód – mniej mnie zainteresowały niż to, co w książce Piątka znajduje się w zasadzie między wierszami, a czego od siedmiu lat doświadczamy na własnej skórze. Otóż Kaczyński w pewien sposób zdecydowanie przewyższył Putina: potrafił zapanować nad Polakami bez zapełniania więzień przeciwnikami politycznymi, bez nadmiernie eksponowanej (przynajmniej ostatnio) przemocy. Dysponując większością sejmową, opanowawszy wszystkie tajne służby, wojsko i policję, media państwowe, kościół katolicki, a przede wszystkim finanse państwa może mieć w nosie poglądy społeczeństwa, wszelkiego rodzaju protesty, istnienie wolnych mediów, kontestujących jego działanie artystów, Facebooki, Tik-toki, Twittery, cokolwiek. W tym – książki Tomasza Piątka, przyglądającego się dokumentom i biografiom osób rządzących Polską – Kaczyńskiego, Morawieckiego, Dudy, Rydzyka. Ale Kaczyński wie, że ludzi, których żaden łupież do niego nie zniechęci, jest wystarczająco dużo, żeby miał złudne ale realnie funkcjonujące przekonanie, że popiera go lud, prawdziwi Polacy-katolicy, elektorat, suweren, dobry sort. A reszta – może sobie ile wlezie krzyczeć, protestować, wypisywać na tekturkach brzydkie słowa czy osiem gwiazdek. To na razie nie ma znaczenia. Na razie – to w rozumieniu prezesa – do końca jego życia. W rozumieniu opozycji – do wyborów i trochę potem. Obawiam się, że to ostatnie przeświadczenie opiera się na czymś, co Anglicy nazywają wishful thinking.

Obecna publikacja Tomasza Piątka na pewno doczeka się mnóstwa krytyk i na autora spadnie ogromna fala hejtu i nie będzie takich pomyj, których by na niego wylano. Co do mnie, z całym przekonaniem polecam tę pozycję, choć – jak mówię – nie nadaje się ona do czytania w czasach, gdy słońca mało, a i z innych powodów dopaminy i endorfin nam nie dowożą. Książka kontrowersyjna – i fajnie! – może trochę za szybko (literówki! powtórzenia!) i zbyt tendencyjnie napisana. No, ale książek obiektywnych i nie tendencyjnych wśród bestsellerów w zasadzie nie ma, a dyskusję z użyciem średniowiecznych maczug intelektualnych  wywoływały nawet bajki o Harrym Potterze.

Ciekaw jestem, czy Jarosław Kaczyński odda sprawę do sądu, bo mimo wszystko, choć w znacznej mierze są to hipotezy i podejrzenia – gdzieś tam spomiędzy stron książki Piątka wygląda KGB, GRU, FSB i obecny rosyjski dyktator oraz jego służby, pociągające rzekomo za sznurki, prowadzące do najważniejszych postaci w polskiej polityce. Jak wiadomo, po poprzednich książkach jakoby odkrywających tajemnice innych polityków prawicy, kilka procesów się odbyło, ale raczej z osobami z tylnych rzędów teatru politycznego. Jeszcze bardziej jestem ciekaw drugiego tomu Pajęczyny, obejmującego działalność Jarosława Kaczyńskiego w latach 1995-2022.

Ci z Państwa, którzy by mieli nadmiar endorfin i chcieliby się wyrównać emocjonalnie kolejnymi przygnębiaczami politycznymi – powinni się zaopatrzyć we wcześniejsze książki Tomasza Piątka: Macierewicz i jego tajemnice (2017), Macierewicz. Jak to się stało (2018), Morawiecki i jego tajemnice (2019), Duda i jego tajemnice (2020, wspólnie z Marcinem Celińskim), Rydzyk i przyjaciele. Kręte ścieżki 1945–1999 (2021), Rydzyk i przyjaciele. Wielkie żniwo 1999–2020 (2021).

Może jednak lepiej wrócić do Historii naszej świadomości Ledouxa, który nie zajmuje się świadomością Polaków. Przynajmniej na razie do tego w lekturze nie doszedłem.

------------------------------------

T. Piątek, Kaczyński i jego pajęczyna. Tkanie sieci 1949-1995, Wydawnictwo Arbitror, Warszawa 2022, 540 stron.