Maciej
Pinkwart
O łamaniu makaronu i innych prawach fizyki
Dlaczego uczniowie wolą WF od fizyki? Bo nie zadają do domu i po wyjściu ze
szkoły możemy o wuefie zapomnieć aż do następnej lekcji? Nieprawda. Po pierwsze
z fizyki też mają nie zadawać, bo w ogóle zadawanie do domu jest teraz źle
widziane, mówi się, że dom nie ma być filią szkoły, a w ogóle jak uczeń uczy się
za dużo, to może za dużo wiedzieć, co z kolei może mu przeszkodzić w karierze,
zwłaszcza, jeśli jego celem jest praca w polityce lub dziennikarstwie. Po
drugie, z wuefu też czasem zadają: kiedy po raz dwudziesty okazało się, że nie
potrafię zrobić przewrotu w tył, nauczyciel zadał mi to ćwiczenie do domu. Nawet
dziś, jak sobie to przypomnę, dostaję osteoporozy. A po drugie – nawet jak nie
zadają, to musimy co dzień wykonać poza szkołą setki ćwiczeń gimnastycznych:
wynieść śmieci, wyjść z psem, podnieść kluczyki do samochodu z podłogi, wsadzić
je w stacyjkę, przekręcić, wykonać potrójnego aksla na oblodzonym chodniku,
donieść z kuchni do pokoju filiżankę z kawą, pogonić kota młodszemu bratu…
Ale jakby z fizyki nie zadawali, to też musielibyśmy w domu wykonać setki
ćwiczeń z fizyki: wynieść śmieci, wyjść z psem, podnieść kluczyki… W sumie,
każde ćwiczenie z WF jest również ćwiczeniem z fizyki: nie na darmo WF to
wychowanie fizyczne. O wyższości fizyki nad wychowaniem fizycznym świadczy to,
że nawet jeśli siedzimy bez ruchu tępo wpatrując się w książkę do fizyki, to
WF-u nie odrabiany, ale do naszego oka i mózgu docierają fale
elektromagnetyczne, które przy pomocy kwantów energii przekazują nam obraz
otwartej strony, którą widzimy, niezależnie od tego czy nas ona ciekawi i czy ją
rozumiemy.
Ale na pewno zaciekawi nas otwarta książka Ryzyk-fizyk, czyli sens
niepoważnych eksperymentów naukowych. Czy eksperymenty naukowe mogą być
niepoważne? To zależy… A czy fizycy mają poczucie humoru? To też zależy. Ale
przykłady Einsteina, Feynmana czy Hawkinga pokazują, że to nie tylko możliwe,
ale wręcz niezbędne. Do tego zacnego grona dołącza też autor wspomnianej książki
– Michał Krupiński, fizyk, popularyzator nauki, pracownik Instytutu Fizyki
Jądrowej Pan w Krakowie. Jest też poniekąd specjalistą od Ignobli, czyli
niby-humorystycznych nagród za niepotrzebne lub niepoważne odkrycia naukowe,
czyli jakby przeciwieństwo nagród Nobla, a nazwa wywodzi się z angielskiego
ignoble, czyli niegodziwy (przeciwieństwo noble, szlachetny, co się
wymawia tak samo jak nazwisko wynalazcy dynamitu).
Poprzedni raz wybuchałem śmiechem przy fizyce czytając Hawkinga. Książka doktora
Krupińskiego – poza tym, że wykazuje, iż nawet niepoważne z pozoru eksperymenty
ukazują działanie jak najbardziej poważnych praw fizyki – jest napisana
kapitalnym językiem, jest w niej mnóstwo aluzji czytelnych dla inteligentnych
ludzi, a nawet zwykłych gagów słownych i sytuacyjnych, które powodują, że
lektura daje mnóstwo satysfakcji i zwykłej frajdy. Zbadanie, dlaczego ważki
siadają głównie na czarnych grobowcach, zapozna nas ze zjawiskiem polaryzacji
światła i jego wpływem na postępowanie owadów, liczenie, ile razy ludzie wywiną
orła na śliskiej i stromej ulicy wykaże jaki wpływ na orły ma fakt założenia
skarpetki na but, a nie odwrotnie, eksperymenty dowiodą na ile kawałków łamie
się spaghetti włoskie, a na ile spaghetti z Wadowic, dowiemy się jak długo
sikają ludzie i inne zwierzęta i dlaczego słoń trzy razy wyższy od najwyższego
jest 27 razy cięższy, nauczymy się jak przynieść kawę do stolika, rozlewając jej
jak najmniej lub wcale, poznamy, czym się różni piana w guinnesie od piany w
żywcu i skąd w ogóle biorą się bąbelki, w końcu zdobędziemy dowód na to, że
chodzenie po wodzie nie musi być strefą cudów, tylko w zasadzie dostępne jest
dla każdego… No, czyż nie macie ochoty już teraz odłożyć swoją aktualną lekturę
lub wyłączyć film (Bonda czy Bond mogą poczekać), by zająć się taką fizyką?
Myślę, że będzie to poza wszystkim doskonały odpoczynek od świadomości, że w
kraju gdzie tak łatwo nagina się i łamie prawo, można zająć się naginaniem i
łamaniem makaronu, całkowicie zgodnie z prawami fizyki. Bo tych, na szczęście,
nie można zmienić ustawą przyjętą przez większość sejmową i notyfikować zwykłym
długopisem.
-------------------------
M. Krupiński, Ryzyk-fizyk, czyli sens niepoważnych eksperymentów naukowych,
Wydawnictwo JK, Feeria-Science, Łódź 2018, 248 stron.