Maciej Pinkwart

Stara nowość

 

Czy jest sens pisać książkę już kiedyś napisaną? Oczywiście, że tak. Stare książki blakną, żółkną, rozklejają się, a co najgorsze – giną gdzieś w zakamarkach biblioteki i kiedy ich potrzebujemy, to zwyczajnie nie umiemy ich znaleźć. Nowo kupiona (a raczej kupujemy książki nowo wydane niż antykwaryczne, choć u mnie to akurat nie zawsze się sprawdza…) zwykle leży gdzieś na wierzchu, na kupce „do przeczytania”, więc znaleźć łatwo. Niedawno ukazało się drugie wydanie biografii Tytusa Chałubińskiego Król Tatr z Mokotowskiej 8, obszerne dzieło Barbary Petrozolin-Skowrońskiej. Pierwsze, z 2005 r. – przegapiłem. A w zasadzie nie miałem potrzeby go zauważyć – swoją wiedzę o Chałubińskim czerpałem z obszernej i poniekąd źródłowej monografii Adama Wrzoska Tytus Chałubiński, życie, działalność naukowa i społeczna z 1970 r. oraz z publikacji Anieli Szwejcerowej Tytus Chałubiński. Listy (1840-1889), także z 1970 r. Naturalnie, było jeszcze wiele drobniejszych wzmianek i artykułów w dziełach z epoki Chałubińskiego i późniejszych, w tym – bardzo ważna książka zawierająca reportaż autorstwa samego doktora Sześć dni w Tatrach w znakomitym opracowaniu Jacka Kolbuszewskiego (1988).

No i tak się złożyło, że dla potrzeb książki, w której sprawy działalności Chałubińskiego w Zakopanem były tylko jednym z epizodów potrzebowałem kilku szczegółów „z epoki”. Przebijałem się przez artykuły w XIX-wiecznych pismach, czytałem pamiętniki z tamtych czasów, weryfikowałem wewnętrznie sprzeczne wypowiedzi osób, piszących o Chałubińskim za jego życia i we wspomnieniach pośmiertnych…

I tak, w efekcie jakiejś kwerendy dotarłem do książki Barbary Petrozolin-Skowrońskiej – wybitnej historyczki, wieloletniej redaktorki Encyklopedii PWN i autorki wielu publikacji na temat dziejów Warszawy z okresu powstania styczniowego. Jej książkę o Chałubińskim przeczytałem z przyjemnością, bo bardzo dobrze napisana, oraz z pewnego rodzaju satysfakcją, wywodzącą się ze słynnego stwierdzenia inżyniera Mamonia z filmu Rejs, który uświadomił nam, że podobają się nam w zasadzie tylko rzeczy już znane. Publikacja Król Tatr z Mokotowskiej 8 jest bowiem kompendium wiedzy o Chałubińskim tej, którą dobrze znamy z poprzednich dzieł na jego temat, zawiera mnóstwo obszernych cytatów z dawnej prasy i współczesnych analiz działalności doktora.

Jest też w tej książce szerokie rozwinięcie wątków, które u poprzednich piszących o Chałubińskim autorów były ledwie zaznaczone: to jego rola w kwestiach publicznych, społecznych i politycznych Warszawy z początków drugiej połowy XIX wieku, jego stosunek do powstania styczniowego i w ogóle walki zbrojnej, a także relacje z Aleksandrem Wielopolskim i jego ugodową wobec Rosji polityką, która zyskała mu opinię sprzedawczyka. Szczególnie ciekawe były dla mnie syntetyczne relacje na temat zasług doktora dla spraw inteligencji warszawskiej oraz ośrodków naukowych i dydaktycznych – w tym Szkoły Głównej i będącego jej krótkotrwałym następcą Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Uczelnia ta, po długich i dramatycznych dziejach i zmianach strukturalnych (o politycznych nawet nie mówię!), dotrwała do naszych czasów, a ja szczycę się tym, że jestem jednym z jej absolwentów.

Książkę Król Tatr z Mokotowskiej 8, jak wspomniałem, czyta się dobrze (co nie znaczy: lekko) i powinien ją mieć w swojej bibliotece każdy miłośnik (i przeciwnik…) Zakopanego, a także każdy, kto interesuje się skomplikowanymi dziejami Polaków na przełomie epok romantyzmu i pozytywizmu, bo dla obu tych formacji intelektualnych Tytus Chałubiński był postacią emblematyczną. Dla mnie jedną – ale poważną – wadą publikacji jest brak aparatu naukowego. Bynajmniej nie czyni to z tego dzieła książki popularnej, a komuś, kto chciałby pójść dalej wskazanymi przez autorkę tropami – szalenie utrudnia korzystanie z dzieła.

 

------------------------------------

B. Petrozolin-Skowrońska, Król Tatr z Mokotowskiej 8, Warszawa 2020, 326 stron.