Maciej Pinkwart

Stosunek i uczucia...

Napisała do mnie pani redaktor z Magazynu Turystycznego "Podróże": Bardzo Pana proszę o krótką wypowiedz dla "Podróży", odzwierciedlającą Pański stosunek do Zakopanego. Jakie uczucia i emocje to miasto w Panu budzi? Co Pana zdaniem jest niezmiennym walorem tego miasta? Co jest w nim szczególnego, niepowtarzalnego? Jakie ma wady? itp.

Więc odpowiadam:

 

Szanowna Pani, mieszkałem w Zakopanem przeszło ćwierć wieku i niemal całe moje życie twórcze obracało się wokół tego miasta. Czas przeszły jest tu bardzo ważny, bo od 3 lat mieszkam w Nowym Targu, zaś pięciu mniej więcej w swojej twórczości od Zakopanego świadomie odchodzę - z jednej strony w stronę beletrystyki i poezji, z drugiej - w stronę literatury faktów dalekich od Zakopanego, mam tu na myśli przewodniki po Słowacji i po Paryżu. Zakopane jednak w dalszym ciągu jest tematem mojej pracy zawodowej, zarówno literackiej, jak i pedagogicznej, więc staram się do niego mieć stosunek profesjonalny. Co za tym idzie, trzymam na wodzy swoje odczucia i emocje, kierując się raczej faktami. Nie jestem Podhalaninem, urodziłem się na równinach Mazowsza, ale sporo wiem o Zakopanem, przede wszystkim jako historyk, ale także przez wiele lat współtwórca kulturalnej rzeczywistości miasta pod Giewontem. Uważam, że Zakopane nie wykorzystuje w wystarczającym stopniu swoich walorów kulturotwórczych, stając się targowiskiem ceperstwa, przejawiającego się m. in. w apologetyce braku kultury, interpretowanej jako kultura ludowa i chamstwa jako folkloru, tudzież nadinterpretacji rzekomego heroizmu gór... Byłem przez wiele lat korespondentem "Zetki" w Zakopanem i zawsze mnie zadziwiało, jakim dobrym towarem jest śmierć w górach. Często podaję to jako przykład - mój przyjaciel Piotr Malinowski, wybitny taternik i alpinista, naczelnik TOPR-u, zmarł w szpitalu w Krakowie wskutek komplikacji po banalnej operacji łękotki. Człowiek-legenda, który uratował setki istnień ludzkich, przy tym barwna i charakterystyczna postać, kumpel jakich mało, miłośnik bluesa, autor dziesiątków audycji radiowych o muzyce, znawca literatury i sztuki. Pies z kulawą nogą się jego śmiercią w skali kraju nie przejął, bo umarł zwyczajnie... Gdy lawina zabrała młodziutkich toprowców, robi się festiwale ich imienia i nazywa od nich ulice... Bo górska śmierć się dobrze sprzedaje... Podchwytują ją dziennikarze i robią z niej promocję.

Niepowtarzalną i niespotykaną gdzie indziej cechą Zakopanego nie są bynajmniej góry, ani folklor góralski, ale symbioza tych trzech czynników: Tatr, góralszczyzny i inteligencji polskiej, która z Tatr i góralszczyzny czerpie natchnienie twórcze. Zakopane może i powinno być miejscem wspaniałych - choć nie masowych - imprez kulturalnych na najwyższym poziomie, niekomercyjnych festiwali, wystaw i edycji książkowych, a nie tylko targiem turystyki i handlu. Chciałbym, żeby Ojcowie miasta pod Giewontem, tak chętnie powołujący się na przedwojenne tradycje miasta, przeczytali co pisał o tym "ociec góralszczyzny", Władysław Orkan:

... I tak rosło Zakopane, a przypadek był jego rodzicem. Ta przypadkowość, poza poszczególną już jawną brzydotą, wytworzyła też obraz kakofoniczny obecnego Zakopanego. Razem z zewnętrzną fizjognomią zmieniało się i wnętrze góralskie kotliny. Jednostki nieliczne, nie mogące się do nowych norm przystosować, pocofały się poza jarmarczne ulice, reszta jęła się kupiectwa wszelkiego. Kupiectwo, wiedno, nie jest szkołą cnoty. Zepsuł się też charakter górali. W ślad za gośćmi przywędrowała pod Tatry cała rzesza “ceprów”, szukając tu w tym raju słyszanym szybkiego zbogacenia... Zakopane zatraciło w drodze przypadków swój cel. Czem ma być: czy letniskiem? Czy uzdrowiskiem? Czy stacją sportów zimowych? Czy jednem i drugiem? Czy wzajemną asekuracją chudych interesów? Samo ono w gruncie rzeczy nie wie.

Władysław Orkan , O przyszłość Zakopanego, Głos Zakopiański nr 2, z 16 stycznia 1926.

*

W latach, kiedy jeszcze żył i mieszkał tu ś.p. Stanisław Witkiewicz, Dyonizy Bek i in., Zakopane, zwłaszcza w zimie, miało przemiłą towarzyską atmosferę. W czytelni Biblioteki Publicznej (na Polance), którą zajmował ś.p. Stefan Żeromski, odbywały się co tydzień zebrania i dyskusje. Wieczory literackie, koncerty, odczyty, cieszyły się stale powodzeniem. Dziś cóż widzimy? Od poważniejszych zebrań wszystko stroni – Muzeum zimną kostnicą – o Bibliotece mało kto wie, czy istnieje, jedynie pociągają młódź ogłupiające dancingi. W powietrzu obecnem zakopiańskiem jest jakiś bakcyl nienazwany, który powoduje rozstrój, histerię, zanik woli, marazm (...). Od lat kilku rozwinął się pod Tatrami żywy sport narciarski. Są wszelkie dane, że Zakopane stanie się sławną daleko stacją zimowych sportów. Pięknie. Lecz są i tu problemy. Sport, traktowany li tylko jako zawód, sprowadza ogłupienie, stępiałość człowieka – natomiast pojęty wzlotnie, jako uskrzydlenie ciała, ikarowo, staje się odrodą ducha. Zakopane, wbrew temu, co tam zagranicą, winno ten polski charakter sportu wytworzyć i pielęgnować... Zakopane ma jako miejscowość wyjątkowe, przynajmniej teoretycznie, w Polsce znaczenie. Winno więc być wyjątkowe w każdym przejawie życia. Co w Pacanowie jakimś jest na miejscu, tu nie może być cierpiane. Wszelkie umysłowe rozrywki, poczynania, zebrania, wystawy, teatr, winny tu być o wyższej skali niż gdzie indziej, winny tchnienie twórczego wiatru przynosić. Przedstawienia amatorskie, wzruszające Śniatyn, nie licują zgoła Zakopanemu ... Tu mogą mieć miejsce choćby próby, ale rzeczy wielkich, czy też nowych. (...) Zakopane jest jedynym w Polsce miejscem, skąd jak z galerii wysokiej scenę życia polskiego rzutem oka w pełni oglądać można. Tu się przewijają wszelkie warstwy, zawody i stany, tu wpadają na krócej lub dłużej dygnitarze rządzący, ministrowie, posłowie i rządzący opinią redaktorzy pism. Stąd - iście jak z orlej wyżyny - można bystrzej i krytyczniej niż skądinąd oceniać sprawy polskie. Tu więc stanowisko górne, godniejsze od senatorskiego, dla grupy inteligencji w Zakopanem. Stąd wyostrzonym krytycznie wzrokiem i umysłem można łatwiej postrzec błędy w posunięciach czynników stołecznych.(...) Tak prowincję tę można podnieść do godności stolicy myśli polskiej...

Władysław Orkan, Zadania inteligencji w Zakopanem, Głos Zakopiański nr 3, 1 II 1926.


Serdecznie pozdrawiam,

Maciej Pinkwart

Nowy Targ, 2003 r.