30 listopada 2004, na Podhalu o 18.15 było wyraźnie odczuwalne trzęsienie ziemi - u mnie pospadały książki z półek, u sąsiadki obraz spadł ze ściany, w Zakopanem kwiatki pospadały u koleżanki, która akurat w tym momencie rozmawiała z Lidką, na Bukowinie mojej uczennicy deser rymnął ze stołu. To było niesamowite, trzymałem się futryny drzwi i widziałem jak się ze ścianą przemieściła o jakieś 5 cm....
Kolejne wstrząsy - słabsze, ale także odczuwalne i niszczące dla wazoników i obrazków w Zakopanem - nastąpiły 2 grudnia, o 19.27.... Ja u siebie w pracowni, pośród Koncertów Brandenburskich Bacha - nie zauważyłem, ale Lidka w swoim pokoju - tak...
Leszek Brodowski
Tak ok. 18.15 coś poleciało na ziemie. Zerwałem się -
patrzę... Ta półmetrowa żyrafa, co to ją kupiłem w Capetownie 12 lat temu
- spadla na ziemie i... skręciła sobie kark... Patrzyłem oniemiały - a tu
zatrzęsły się ściany... Sypnęły się na mnie setki płyt i dziesiątki
książek... odruchowo przytrzymałem odtwarzacz CD... ale go zaraz puściłem,
bo trzymałem dwoma rękami wielkie regały, żeby się na mnie nie zwaliły...
Przeszła mi przez głowę głupia myśl, że sąsiadka chyba przesadziła z
remontem, ale jak po chwili "zafalowały" ściany - zrozumiałem! TO BYŁO
TRZĘSIENIE ZIEMI!!! Trwało to na szczęście tylko kilka sekund, ale pokój -
ruina! To nie było trzęsienie się kieliszków w szafce, na podłodze leżały
setki płyt, kilkadziesiąt książek, radio, kolumny, odtwarzacz i wzmacniacz
zawisły na przewodach...
Zacząłem się bać dopiero po fakcie!
Ogłosili później, że było to 3,5 stopnia Richtera, czuło się je ponoć i w
Nowym Targu (co u Was???), i w Czarnym Dunajcu! Ale chyba za słabo to
ocenili, albo na 5 piętrze czuje się wstrząsy zupełnie inaczej! Przy
silnym halnym szczyt domu "chodzi" na metr, półtora w bok. TO było
kilkakrotnie razy silniejsze!
Wszyscy sąsiedzi przerażeni wybiegli na korytarz...
Sąsiadowi z boku pękła ściana w pokoju - na całą szerokość... Podobnie w
korytarzu pod dachem... Nikt oczywiście nie wie, co z fundamentami!
Na szczęście nikomu się nic nie stało!
Tak sobie pomyślałem - o psi pazur... Z 5 pietra - jakby się jeszcze
złożył dach... - nie byłoby co zbierać...
To tak... a propos zbytniego przyzwyczajania się do życia...
Nieistotność człowieka
Czy to zjawisko El Ninjo? Tak się porobiło z przyrodą, że kompletnie się rozregulowała... A może po prostu ileś tam lat spokoju - względnego - nas rozpaskudziło tak, że wydawało się nam, że jesteśmy panami stworzenia? Tymczasem okazuje się, że wszystkie nasze wspaniałe nauki, cuda techniki, fakultety i komputery, cały nasz potencjał intelektualny i pewno całe nasze homo sapienstwo jest dokładnie niczym wobec tak zwyczajnych zjawisk przyrody, jakie towarzyszą ludzkości od zarania i zawsze budzą grozę... Huragan, trzęsienie ziemi, lawiny... One istnieją na Ziemi setki milionów lat dłużej niż człowiek. Gdy my już zginiemy jako gatunek - one będą dalej istnieć...
Mówi się czasem w takich wypadkach, że przyroda uczy człowieka pokory Akurat!. Niczego nie uczy. Człowiek jako gatunek jest zasadniczo niewyksztalcalny. A gdyby nawet, to czy z pokorą czy bez, huragan czy trzęsienie ziemi ma to głęboko gdzieś. Jest obiektywne i demokratycznie, bezwzględnie okrutne,. Pokazuje nam tylko sprawy we właściwych proporcjach – jak mało naprawdę znaczymy w oceanie kosmosu.
Gdyby na Marsie było życie, pewno potrafilibyśmy powiedzieć co Marsjanie w ichnich Koluszkach jedli dzisiaj na obiad. Ale nie mamy pojęcia co tak naprawdę dzieje się 10 kilometrów pod Czarnym Dunajcem. Potrafimy dostrzec wirusa w komórce i przestępcę w każdym przeciwniku politycznym, a nie wiemy, do czego służy co najmniej ¾ naszego mózgu. Przewidzieliśmy nadejście silnego wiatru 19 listopada 2004, ale nie mieliśmy pojęcia, gdzie uderzy. Ani dlaczego powalił lasy w Wysokich Tatrach, a w Zachodnich nie. Dlaczego padły drzewa w Nowym Targu na Borze prawie pokotem, a w Gorcach tylko pojedyncze...
Z centrum Nowego Targu do Czarnego Dunajca jest zaledwie 13 km. Z Czarnego Dunajca do epicentrum trzęsienia ziemi z 30 listopada jest 10 km w dół. I choć to wciąż jest nasza Ziemia, nawet nasz powiat, jest to dla nas terra incognita. Patrząc na wykroty drzew przy szosie z Nowego Targu do Czarnego Dunajca myślę, że dla naszej Ziemi jesteśmy czynnikiem zupełnie obojętnym. Nasza skromność czy pozerstwo, prawda czy fałsz, Juszczenko czy Janukowycz – w kilka sekund może się znaleźć po drugiej stronie rzeczywistości.
Czy to nas powinno martwić? Ale skąd. Wyzbądźmy się po prostu myśli, że jesteśmy panami stworzenia i zajmijmy się wreszcie sobą. Ty mną, ja tobą, ty sobą, ja sobą. Na pewno będzie co robić. A walec, jak zechce przyjść i wyrównać, to zrobi to nie widząc nas wcale.