Maciej Pinkwart
Členské w Unii Europejskiej
Nowy Targ, 14 grudnia 2005
Drogi Przyjacielu,
Dziękuję za kolejne zaproszenie na sesję Spiskiego Stowarzyszenia Historyków i po raz kolejny przepraszam, że nie mogłem przyjechać - niestety, nadmiar obowiązków i już nie taka jak kiedyś dynamika znacznie ograniczają moje możliwości w tym zakresie. Z tego też wynika moja nierzetelność w opłacaniu składek członkowskich, czego się wstydzę, bo i składki niewielkie, i działalność Stowarzyszenia chlubna i potrzebna. Nie mogąc więc przyjechać - czego bardzo żałuję - chciałem uregulować swoje dwuletnie zaległości przelewem bankowym. I oto jak mój wspólno-europejski entuzjazm skonfrontowany został z naszymi wschodnioeuropejskimi realiami.
Jako człowiek nowoczesny, siadłem do komputera, by - jak to czynię ze zwykłymi swoimi płatnościami - dokonać ich przy pomocy kilku stuknięć w klawiaturę i paru kliknięć myszką. I wtedy okazało się, że komputerowa bankowość nie obejmuje przesyłania pieniędzy za granicę. Informacje o tym, notabene, odnalazłem w tzw. fakach (nic wspólnego z fuck you, choć poczułem się właśnie tak, jakby mi polskie banki pokazały środkowy palec; chodzi o Frequently Asked Questions) - czyli że często o ten problem ludzie pytają. Jednak ani to, ani fakt wejścia do UE niczego w tym zakresie nie zmieniło.
Na stronie największego w Polsce, państwowego banku znalazłem informację, że przelewu tego typu można dokonać tyko osobiście w oddziale banku. Niechętnie wypełniłem przekaz ręcznie i poszedłem do zakopiańskiego oddziału. I tam się dowiedziałem, że jest to w zasadzie niemożliwe. Po pierwsze - bank może przesłać wyłącznie kwotę w euro, przy czym nie ma żadnych automatycznych przeliczników. A ponieważ i moje konto osobiste, i Twoje, a w zasadzie - konto naszego Stowarzyszenia - prowadzone są w walutach narodowych, więc wpłata w euro nie będzie mogła być zaksięgowana, albo przynajmniej sprawi to Wam więcej kłopotu niż pożytku. Po drugie - opłata za przesłanie tych moich 400 koron - wynosi 50 złotych, czyli prawie 500 koron. Po trzecie - taki przelew może być realizowany nawet kilka tygodni...
Dzieje się tak zapewne dlatego, że finansowe operacje międzynarodowe rozgrywają się na szczeblu central bankowych, usytuowanych zapewne w stolicach. A więc – z Zakopanego do Warszawy, z Warszawy do Bratysławy, z Bratysławy do Lewoczy... No a gdzie się podziały wspaniałe projekty Roberta Schumana o nieskrępowanym przepływie ludzi, idei i pieniędzy? Pozostały projektami...
Słowacja zapewne wejdzie do strefy euro już niebawem, natomiast mój (no, powiedzmy...) rząd chce zrobić Unii na złość i postanowił odmrozić sobie uszy, nie określając daty wprowadzenia waluty europejskiej. Zatem długo jeszcze będziemy dawać zarobić na naszych wzajemnych płatnościach rozmaitym waluciarzom. Więc pójdę do kantoru, wymienię złotówki na koronki, w świadomości faktu, że coś na tym tracę. . Z Nowego Targu do Lewoczy jadąc przez Kieżmark i Spiski Czwartek jest 77 km. Niewiele ponad godzina drogi, jeśli pogoda pozwoli. Drugie tyle na powrót... Godzinka na kawkę z Wami... Ale nie mam tych trzech godzin wolnych, a jeśli nawet – to nie w dzień pracy. Więc muszę wysłać list. Wsadzę te moje składki do koperty i w nadziei, że nikt się nie połaszczy na te paręset koron – wyślę do Was listem poleconym i priorytetowym. List najszybciej jak na to przepisy pozwolą, odwróci się tyłem do Lewoczy i pomknie lotem strzały z Nowego Targu do Krakowa. Z Krakowa do Warszawy. Z Warszawy do Bratysławy. Z Bratysławy do Popradu. Z Popradu do Lewoczy. I już w początkach 2006 roku będzie u Ciebie na biurku. A Ty w tym momencie zobaczysz, że zaczął się nowy rok i wyślesz do mnie przypomnienie, że właśnie zacząłem zalegać ze składkami za kolejny rok....
Życzę Ci w tym Nowym Roku, żeby choć zaczęło być normalniej!