Maciej Pinkwart
Wehikuł czasu
Właśnie się dowiedziałem, że uczestnicy dyskusji na pewnym portalu nowotarskim
pochylili się z troską nad moim felietonem
Nasze stolice i znaleźli go kiepskim,
nieudanym, napastliwym i nierzetelnym. Do zarzutów fachowych, dziennikarskich
czy literackich, się nie odnoszę – z pewnością moi polemiści mają w tej kwestii
olbrzymią wiedzę i doświadczenie, którego mogę tylko im pozazdrościć, ale nie
zazdroszczę, bo to uczucie w dziedzinie zawodowej jest mi zupełnie obce.
Dodam tylko, że zaskoczyło mnie, że osoby, których bym o to nigdy nie
podejrzewał czytają - no, powiedzmy: mają do czynienia z moim tekstem. Cieszy
mnie, że nań reagują w jakikolwiek sposób, a ich wesoła krytyka nie jest niczym
zdrożnym: piszę przecież nie tylko dla osób podzielających moje poglądy, jako że
apostołowanie wśród już nawróconych jest może miłe i bezpieczne, ale nie
koniecznie konstruktywne. A teraz ad rem.
Napastliwość mojego tekstu polega na tym, że napisałem, iż ulice nowotarskie są
oblodzone, skutkiem czego trzeba tu kombinować, jak przeżyć, parkingi są
nieodśnieżone, ścieżki spacerowe zmieniły się w wychodek, a Beata Szydło wejdzie
w skład polskiej drużyny w mikście w skokach narciarskich. Koronnym dowodem na
moją nierzetelność jest to, że napisałem, iż wszyscy tu chodzą w dresach,
podczas gdy nie wszyscy i nie zawsze.
Ze skruchą biję się w piersi i przepraszam tych wszystkich, którzy nie wywinęli
jeszcze orła białego na oblodzonym chodniku, ubierają się w garnitury,
spódniczki i jeansy, nie wdepnęli w pozostałości po yorkach w sweterkach na ścieżce spacerowej, odkopali swoje auto z parkingu i
nadal kibicują Beacie Szydło w zawodach w skokach narciarskich. Nie uwzględniłem
ich w moim felietonie, co postaram się nadrobić w przyszłości.
Jeden z polemistów jako argument w swym wywodzie użył sformułowania, które
opisuje mnie jako stetryczałego starucha. Coś w tym jest, a w każdym razie jest
to przekonywujący argument w dyskusji. Biorę sobie to do serca, a właściwie do
bajpasów i sięgam do swojej publicystyki z czasów, kiedy byłem sporo młodszy od
moich polemistów. Przeszło 30 lat temu (komuna
jeszcze miała się dobrze, choć powoli chyliła się ku upadkowi) publikowałem
recenzję książki Romana Hennela Kpiarze
pod Giewontem (Warszawa 1987), gdzie napisałem m.in. to:
[…] Jest w Kpiarzach…, oczywiście, i Makuszyński ze swoimi felietonami.
Warto by w ogóle zebrać osobną antologię zakopiańskich tekstów tego
zakopiańczyka honoris causa. Bowiem to, co pisał, jest w dużej mierze
historycznym portretem Zakopanego, w manierze karykatury, rzecz jasna, ale
czytelnej i rozbawiającej do dziś.
Przy Makuszyńskim mała refleksja nad poczuciem humoru i stosunkiem do satyry,
dawniej i dziś: w felietonie dla pisma „Pani” pisał w 1925 r.: Do wiadomości
treściwych, które znać należy przed wyjazdem do Zakopanego, dodać trzeba tę
jeszcze: jedzenie należy zabrać ze sobą na cały czas pobytu; poza tym papierosy,
dorożkę, światło elektryczne i pościel, dom i inne konieczne do życia drobiazgi.
W Zakopanem można dostać jedynie ciupagę.
Parę lat później Makuszyński otrzymał honorowe obywatelstwo Zakopanego. Dziś
pewno otrzymałby
odpis pisma do naczelnego „Pani”:
Towarzyszu Redaktorze!
Biorąc niechętnie do ręki Wasz organ, przeczytaliśmy w nim budzący zdumienie
felieton (?) Waszego współpracownika Makuszyńskiego Kornela, godzący w dobre
imię naszego miasta i jego klasy pracującej. Nieprawdą jest mianowicie, że w
Zakopanem „można dostać jedynie ciupagę”, bowiem asortyment towarów
udostępnianych turystom polskim i zagranicznym w ubiegłym roku był wyższy o
12,3% w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. Ludność miejscowa jest
oburzona takim stosunkiem Waszego autora (?) do naszej miejscowości. Autor
ten znany jest zresztą ze swej
nierzetelności, bowiem w tym samym paszkwilu pisze, cytujemy, „przez całe lato
pada tu zimny deszcz”. Tymczasem wg naukowych badań miejscowego PIHM-u,
w ubiegłym roku w lecie mieliśmy 14 dni bez deszczu, w tym 5 słonecznych.
Żądamy ogłoszenia naszego sprostowania na podstawie prawa prasowego,
a Towarzysza Redaktora prosimy
o
pouczenie pana (?) Makuszyńskiego o obowiązku rzetelności dziennikarskiej.
Dyrekcja, POP, Rada Zakładowa NSZZ PSS „Społem” w Zakopanem.
Do wiadomości:
Urząd Wojewódzki
KW PZPR
Urząd Parafialny
Rzecznik Praw Obywatelskich
A więc, do ogonka po antologię Kpiarze pod Giewontem!
Ubezpieczam się: Makuszyński
pisał o Zakopanem, Nowego Targu nie ruszał… Aha, przypominam moim polemistom
znane im pewno powiedzenie, które pomoże im zdyskredytować to, co napisałem:
Pinkwart i Makuszyński, ha, ha, król
Jagiełło bił Krzyżaki i pan Krupa chciał być taki! No, a kto by nie chciał?
Lepiej się wzorować na Makuszyńskim i na Jagielle niż na – no, mniejsza z tym,
nomina sunt odiosa, jak mówił nad
Tybrem jeszcze starszy tetryk Cyceron, nie tłumaczę. Najważniejsze, że halny nad
Podhalem powoli się uspokaja, a wiosna coraz bliżej. Oby do!