Maciej Pinkwart

Solidarno¶ę g³upców, albo kwestia krzyæacka

Chc±c zdobyę poparcie w wyborach, naleæy kierowaę swoje argumenty do g³upców raczej niæ do ludzi m±drych, albowiem w kaædej spo³ecznoci g³upców jest wiźcej i to oni wrzuc± do urn wiźcej g³osów. W demokracjach z tradycjami g³upcy g³osuj± na m±drych, bo juæ ich praktyka nauczy³a, æe dobrze na tym wychodz±. U nas g³osuj± na równie g³upich jak oni sami w poczuciu solidarnoci klasowej lub na jeszcze g³upszych, æeby mieę pewno¶ę, æe wybrani ich nie oszukaj±.

Podobnie w mediach. G³ównym celem mediów jest zjednanie sobie jak najwiźkszej liczby odbiorców co oznacza jak najwiźksz± liczbź sprzedanych egzemplarzy, jak najwiźksz± s³uchalno¶ę lub ogl±dalno¶ę, a co za tym idzie jak najwiźksz± ilo¶ę reklam. Krótko mówi±c - jak najwiźksze dochody. Zasada zwracania siź do g³upców obowi±zuje wiźc i tutaj.

Niekiedy trafiaj± siź media czy poszczególni redaktorzy z ambicjami: wtedy w pimie artyku³y o kulturze, ekonomii czy nauce pojawiaj± siź sporadycznie, na dalekich stronach. Magazyny kulturalne wchodz± na ekran jak pornosy, oko³o pó³nocy, a ambitne radio sytuuje siź na czźstotliwociach, nie podawanych przez æadne inne media.

Na ogó³ jednak bana³ wypiera odkrywczo¶ę, przeæuta papka w³asnych komentarzy zastźpuje obiektywn± informacjź, z polityki mamy wy³±cznie magiel i afery, z nauki UFO i klonowanie, z literatury "Trypyk rzymski", a z muzyki zespó³ "Ich troje" i pani± Pendereck±.

Myla³em kiedy, æe dno osi±gnź³o Radio "Zet", prowadz±ce SMS-owe ankiety na temat tego czy to, co dzi powiedzia³ Micha³ W. jest czy nie jest powszechnie akceptowane. T³umaczy³em sobie jednak, æe wyci±ganie w ten sposób pieniźdzy od naiwnych goci, subsydiuj±cych Zetkź, pana Micha³a i operatora telefonii komórkowej jest pomys³owym sposobem nabicia w³asnego portfela kosztem naiwniaków. Jednak na prawdziwe dno spikowa³a "Gazeta Podhalańska" lokalny dodatek "Gazety Krakowskiej", która odda³a czź¶ę swoich ³amów w rźce czytelników, wyprowadzaj±c redakcjź na Krupówki, gdzie przechodz±cy obok ludzie mog± siź sfotografowaę i napisaę na komputerze kilka swoich g³źbokich uwag. Uwagi te wraz ze zdjźciem "redaguj±cych" tworz± w numerach weekendowych (po³owa lipca 2003) bite cztery kolumny g³upoty, knajackiej grypsery, kretyńskich dowcipów i ceperskiego bana³u.

Naturalnie, z punktu widzenia ekonomicznego pomys³ jest moæe i nieg³upi: kaniku³a, redaktorzy wyjeædæaj± na urlopy, sezon ogórkowy, polski potwór z Loch Ness, czyli afera Rywina walczy o gorsze z afer± starachowick± i afer± Masy, jak d³ugo moæna pisaę o oscypkach w Unii Europejskiej i Curusiu w s±dzie.... A paru kolesiów pozdrawiaj±cych na ³amach innych paru kolesiów to parź egzemplarzy sprzedanych wiźcej. Kiedy, æeby dostaę siź na ³amy tego typu, trzeba by³o byę kim, albo krow± z dwoma g³owami, s³uæ±c±, która obla³a pani± witriolem albo przynajmniej wpa¶ę pod tramwaj. Dzi wystarczy przej¶ę siź Krupówkami, przepchn±ę przez t³um artystów z Peru czy Lwowa, rze¼biarzy i karykaturzystów, æebraków i reklamodawców, stan±ę w kolejce, daę siź sfotografowaę i grypsn±ę parź s³ów na komputer. I pami±tka dla wnuków gotowa. Inna rzecz, æe przy takiej nieznonej lekkoci przechodzenia do historii, postaciami historycznymi zostan± wnet wszyscy. Czyli nikt.

G³upi pomys³ redakcji i lekki debilizm wakacyjnych "redaktorów" z Krupówek minie pewno z pierwszym podmuchem jesiennego wiatru, ale problem mia³koci i dezynwoltury mediów pozostanie. Kiedy publiczne, czy tam państwowe radio (innego nie by³o, nawet "Wolna Europa" by³a radiem państwowym, choę akurat nie polskiego państwa; co bardziej pochopni zapewne w tym miejscu zwróc± mi uwagź, æe to rozg³onia pana Nowaka-Jezioranskiego nadaj±ca z Monachium z nadania Kongresu USA by³a jedyn± prawdziwie polsk± stacj±, a nie tzw. Polskie Radio) a wiźc kiedy radio by³o wyznacznikiem standardu jźzykowego. Gdy nie wiedzia³o siź, jakiej formy gramatycznej czy leksykalnej uæyę, gdy zak³ada³e siź z kim czy ambiwalencja jest pojźciem z dziedziny elektryczno¶ci i czy to prawda, æe premierem Cejlonu jest pierwsza na ¶wiecie kobieta premier i æe nazywa siź ona pani Sirimavo Bandaranaike - dzwoni³e do radia i tam spiker, konsultuj±c siź z Witoldem Doroszewskim, Zdzis³awem Kopalińskim, i, oczywicie, ambasadorem Zwi±zku Radzieckiego (tu wstawiam umieszek J, æe to by³ æart, m³odsi i co bardziej prawicowi gotowi s± w to uwierzyę...) wyjania³ twoje w±tpliwoci. Dzi do radia dzwonisz tylko wtedy, kiedy chcesz z³oæyę donos na tzw. czerwony telefon i dostaę za to 500 z³otych. Albo kiedy chcesz us³yszeę swój w³asny komentarz na tematy ogólne b±d¼ szczegó³owe, który oczywi¶cie nie ma najmniejszego znaczenia dla biegu zdarzeń, ale tworzy dla radia z³udzenie, æe jest interaktywne

Dezynwoltura mediów i brak poczucia proporcji to temat osobny, wart rozprawy habilitacyjnej. Ale, poniewaæ pisalimy o Krupówkach - zakończmy przyk³adem z tych to dziedzin. Oto lokalny poeta-amator, zbrojny w blachź przewodnick±, na ³amach lokalnej prasy odpowiada wierszem (?) na wiersz... Wis³awy Szymborskiej. Nie znaj±ca poczucia smaku ani wyczucia proporcji redakcja publikuje kilkuwersowy tekst Noblistki, a obok - wielokrotnie d³uæszy tekst poety-przewodnika. Nie odnoszź siź specjalnie ani do treci, ani do wartoci poetyckiej publikacji - nie mam aæ tyle samozaparcia. Istotny dla mnie w tym wszystkim jest tupet, niekiedy nazywany nawet bardziej jednoznacznie.

A dlaczego wspominam o tym przy okazji krupówkowego testimonium pauperitas? Jest takie stare powiedzenie: Król Jagie³³o bi³ Krzyæaki i pan Krupa chcia³ byę taki...

Z uwagi na zakopiańskie konteksty zaznaczam uroczycie, æe nie mam tu na myli ani pana M.Jagie³³y ani pana M.Krupy... Tymczasem.