Zawarte tu teksty mogą być wykorzystywane jedynie za zgodą właściciela strony!

© Copyright by Maciej Pinkwart

Co słychać?

22 lipca 2017

 

Dalej lato. Rano plus 10. W południe ciepełko: plus 15. Dziś nie leje, lało wczoraj. Dziś z pewnością też nie będzie burzy, była wczoraj. Wierzbówka zaczyna przekwitać. A na Kithirze u Xristiny teraz plus 27, słońce przez chmury, lekki wietrzyk od północnego wschodu... Tak pisałem na początku tygodnia. A pod koniec: rano plus 14. W południe plus 30. U Xristiny nadal 27.

Balcerowicz i socjalizm. Trochę to smutne, gdy dla udowodnienia swoich - skądinąd ważnych i potrzebnie wypowiedzianych tez - taki autorytet jak prof. Leszek Balcerowicz używa spreparowanych argumentów. Przemawiając na manifestacji KOD-u w minioną niedzielę, Balcerowicz rysował czarnymi barwami polską przyszłość jeśli zrealizowane zostaną plany Kaczyńskiego, dążącego do zawłaszczenia pełni władzy i ręcznego sterowania gospodarką. Wszystko OK, profesor na pewno ma rację, ale ów namalowany czarnymi barwami obrazek określał mianem państwa socjalistycznego, a metody prowadzące do jego utworzenia - metodami socjalistycznymi. Zapewne w zamyśle Balcerowicza była to najcięższa inwektywa, jaką mógł obrzucić działalność PiS-u. Nie ma zgody, panie profesorze! Pan zapewne miał na myśli komunizm, zwłaszcza w jego karykaturalnym, radzieckim i PRL-owkim wydaniu. Socjalizm jest piękną ideą, która została przez głupków wypaczona. Przypomnijmy, że działała u nas taka Polska Partia Socjalistyczna, której członkami i działaczami były największe osobistości Polski międzywojennej, m.in. Józef Piłsudski, Stanisław Wojciechowski, Ignacy Daszyński, Jędrzej Moraczewski, Walery Sławek, Ignacy Mościcki. To właśnie PPS w największej mierze był twórcą polskiej niepodległości w 1918 r., czego stulecie "polska prawica" zamierza w przyszłym roku świętować... W większości krajów cywilizowanej Europy partie socjalistyczne i idee socjalistyczne są jak najbardziej legalne, a rządy lewicowe napisały spory kawał historii współczesnej Europy zachodniej. Może warto przy okazji i na marginesie przypomnieć, że w różnych krajach Zachodu nadal legalne są partie komunistyczne... Wdrażany zaś u nas kult jednostki i zamordyzm prawno-kolesiowski z jakimkolwiek ideowym socjalizmem wspólnego nic nie ma. No, może czasami przypomina niektóre elementy socjalizmu narodowego.

400 +. PiS kupuje kolejne głosy. Osoby represjonowane w okresie PRL i działacze opozycji sprzed 1989 r. dostaną dożywotnio 400-złotowy dodatek do emerytury, niezależnie od swojego obecnego statusu majątkowego. Czy też niezależnie od swojego stosunku do obecnej władzy? Michnik, Wujec, Hall, Lityński, Blumsztajn, Celiński, Modzelewski, Wałęsa, Krzywonos, Łoziński też? No, niekoniecznie. IPN może przecież na polecenie rządu uznać, że oni nie byli represjonowani, tylko uchylali się od pracy siedząc w więzieniach, a tak w zasadzie, to może i sami byli represjonującymi, a nie represjonowanymi. Łatwo się wydaje nieswoje pieniądze...

Blask celebrytów z Windsoru. Pan Prezydent RP znów mógł sobie zrobić selfie z możnymi tego świata, podczas wizyty księcia i księżnej Cambridge w Polsce. Byli w Polsce przez dwa i pół dnia, budząc zachwyt i uwielbienie tłumów. Jak wszędzie zresztą. Księżna Kate jest oczywiście urocza i pięknie się ubiera, jest - jak to się mówi - ikoną stylu, choć książę pan już nie koniecznie. Szczęśliwy i wiwatujący na ich cześć tłum podziwiał to co zawsze: ich majątek i niezależność od partii rządzącej, nie zauważał tego co zawsze: mino pozornego luzu możni tego świata są niewolnikami etykiety i swojej ochrony. Miło brzmi słyszeć, jak brat Williama - Harry mówi dziennikarzom, że gdyby został królem, to i tak sam by robił zakupy. Spokojna głowa - królem raczej nie zostanie, a i z zakupami pewno przesadził. Zauważyliśmy pewne podobieństwo między brytyjskim księciem a polskim prezydentem: czubek głowy... Przy okazji przypomniały się inne polsko-zagraniczne analogie, choć z zachowaniem wszystkich proporcji, i nie koniecznie związane z wymienionymi wyżej osobami: Trump i Trumpek, Putin i Liliputin, król i królik...

Test prawdy, jako w sprawie dokonywanych od prawie dwóch lat zmian w Polsce jest prosty jak konstrukcja cepa. Trzeba po prostu zapytać zarówno rządzących, jak i ich parlamentarzystów oraz ten paromilionowy elektorat, klaszczący na wszystko, co powie lub zrobi Kaczyński - bez względu na to, że we wtorek mówi jedno, a w piątek coś przeciwnego: czy poparliby te zmiany, gdyby zgłosiła je w swoim czasie poprzednia ekipa? Czy będzie się im podobało, jak po przejęciu władzy (kiedykolwiek) z rąk PiS-u nie Zbigniew Ziobro, tylko Borys Budka (teraz już chyba Bródka...) będzie w Polsce mianował sędziów, jak nielegalnie zdobyte materiały z inwigilacji będą dowodem w sprawach, wytoczonych działaczom PiS, jak posłowie dzisiejszej opozycji, kiedy ta przejmie władzę, będą zgłaszać ustawy "poselskie" po to, żeby ich z nikim nie konsultować, jak nowy Sejm przyjmie ustawę "naprawczą", w myśl której obecny Trybunał Konstytucyjny zostanie rozwiązany, a nowo rządząca większość wyznaczy nowych członków tego gremium... Aha, no i powoła się komisję specjalną do spraw SKOK-ów... Co, niemożliwe? No, warto wiedzieć, czy kręcąc te swoje lody PiS aby nie kręci bata na własny tyłek...

Jesteśmy bogatsi, także dzięki wycinaniu Puszczy Białowieskiej: teraz potwierdzenie nadania listu poleconego ma prawie cztery razy większą powierzchnię niż z rządów postkomunistów z PO i PSL. Dane prawie takie same - wciąż brak rubryki o wyznaniu religijnym, ani miejsca na adnotację IPN.

18 lipca 2017 umarł Wojtek Mróz. Polonista, nauczyciel, pisarz, dziennikarz - redaktor telewizyjnej audycji "Pod Tatrami" i mój sąsiad ze strony felietonowej "tygodnika", którego był założycielem i pierwszym redaktorem naczelnym. Miał 60 lat. Odszedł o wiele za wcześnie.

Gdzie jest kaftan? Najpierw zgodnie z doskonałą widać znajomością wschodnich obyczajów Jarosław Kaczyński wrzeszczał do Kamili Gasiuk-Pihowicz i do Borysa Budki "won!", a potem poza wszelkimi parlamentarnymi zasadami wdarł się na mównicę i powiedział: - Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami! Atak szału prezesa wywołało przywołanie przez Borysa Budkę z Platformy opinii Lecha Kaczyńskiego o koniecznej niezależności władzy sądowniczej. Skądinąd, irytujące jest to ciągłe przeciwstawianie Jarosława Lechowi. Wiem, że to zabieg taktyczny, ale fakty są faktami. Nie miejsce tu i nie pora to rozwijać szerzej, ale przecież pamiętamy i meldunek Lecha do "Panie prezesie, melduję wykonanie zadania", i wojnę o krzesła i samoloty (jej efektem niewątpliwie był Smoleńsk), i próbę stworzenia własnego państwa w Pałacu Prezydenckim i tę szaloną dbałość o ludzi prostych i biednych, która teraz rzekomo przyświeca PiS-owi, a która przez Lecha Kaczyńskiego została zawarta w słynnym "Spieprzaj, dziadu!", wykrzyczanym do zaczepiającego go bezdomnego. Skądinąd - święte słowa...

Wykluczać, stanowczo wykluczać! Wicemarszałek Sejmu Terlecki wykluczył z obrad posła Nowoczesnej Krzysztofa Mieszkowskiego, który chciał podejść do Jarosława Kaczyńskiego, na szczęście uniemożliwili mu to posłowie PiS. To już drugi taki haniebny przypadek w ciągu ostatnich dni - przedtem niesławnej pamięci Michał Szczerba z PO (którego wykluczył marszałek Kuchciński za to, że Szczerba chciał mówić to co chciał) chciał Kaczyńskiemu wręczyć książkę, niewykluczone, że zatrutą. Terlecki wykluczenie jednak cofnął, jako ludzki pan, kiedy klub Mieszkowskiego się w jego imieniu pokajał. Uważam, że to głęboko niesłuszne. Po pierwsze każda próba zbliżenia się z Jarosławem Kaczyńskim wydaje się czymś z pogranicza aberracji umysłowej - no, a wiadomo, jak groźni mogą być szaleńcy. Kuba Rozpruwacz też najpierw się zbliżał, a potem wiadomo co robił. Po drugie - jakiś szacunek obowiązuje! Gdzie byśmy to dzisiaj byli, jakby każdy mógł się zbliżać do Damy z Łasiczką... Wreszcie wykluczenie jak największej liczby posłów opozycji z obraz sejmu bardzo by marszałkom ułatwiło prowadzenie obrad, no i zakończyłyby się te próby fałszowania głosowań, kiedy to Platforma i Nowoczesna naciskają oszukańczo przyciski "na nie", co robi wbrew i jest wodą na młyn.

Mamy wreszcie dobre sądy. To znaczy, będziemy mieli: w trzy dni uporał się PiS z procedurą przyjmowania ustawy o Sądzie Najwyższym. Przez całą Polskę przetaczają się ogromne demonstracje przeciwko tej ustawie i z żądaniem jej zawetowania przez prezydenta. Demonstracje te dowcipny jak zawsze minister Błaszczak nazwał miłym spacerkiem grupki turystów przy pięknej letniej pogodzie, a jego zastępca, wiceminister Zieliński - bardziej tradycyjnie - napisał na Twitterze: Komuniści, esbecy, zdrajcy dzisiaj z pieśnią "Wyrwij murom zęby..." Czy jest gdzieś jeszcze granica hipokryzji i szyderstwa? Precz z łotrami.  No, precz, precz. Czy prezydent zawetuje ustawy o sądach i sędziach? Nie sądzę...

Nie chce mi się wyszukiwać ilustracji, może potem.