TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?

 

Nowinki

31-08-2007

 

MP na Gubałówce, fot. Renata

No i przyszedł ostatni dzień wakacji... Od poniedziałki szkoła. Co prawda, większość uczniów wyjeżdża z nauczycielami na tradycyjny plener nad morze, a ja zostaję, ale z piątką tych maluchów, co nie jadą, mam dyżury opiekuńcze. Już się zrobiło całkiem chłodno, ale jak na razie pogoda nienajgorsza, więc będzie można ich zaprowadzić do jakiegoś muzeum, albo połazić po mieście, pokazując to, czego pewno inaczej by nie poznali.

Pewno myślicie, że teraz nastąpi podsumowanie minionych wakacji? No, powinno, ale pewne sprawy nadal, niestety, nie zostały zamknięte, no a póki jest tak jak jest, nie będę o tym pisał. Może tylko tyle, że pogoda była zasadniczo nie najgorsza, choć w drugiej połowie wakacji zrobiło się tak byle jako - trochę słońca, trochę chmur. Niewątpliwie pobyt na Rodos był super i tylko pozostawił pewien niedosyt, który zapewne już niebawem skieruje mnie tam z powrotem. Kolejnymi ważnymi punktami były koncerty Roku Szymanowskiego, szczególnie lipcowy festiwal Dni Muzyki Szymanowskiego, którego co prawda nie organizowałem (robiło to Towarzystwo Szymanowskiego), ale zawsze musiałem być obecny, a w "Atmie" zaczynać i kończyć imprezę, co przy braku samochodu powodowało pewne komplikacje z powrotem, ale od czego są przyjaciele! Po koncertach pisałem felietony recenzyjne, które razem ze zdjęciami Renaty opublikowaliśmy na stronie "Atmy" (TUTAJ), zaś mocno przykrócona moja recenzja ukazała się w specjalistycznym "Ruchu Muzycznym" (TUTAJ), z czego się bardzo cieszę, bo to i prestiż się zwiększa, i wracam do dawnych tradycji - kiedyś pisywałem w tym piśmie dość często. Niewątpliwie najtrudniejszymi organizacyjnie były imprezy sierpniowe - szczególnie spektakl Teatru Witkacego (TUTAJ), spotkanie autorskie Wandy Chotomskiej (TUTAJ), oraz koncert Kwartetu "Roma" (jak sama nazwa wskazuje - z Warszawy, TUTAJ), z Sergiuszem grającym na altówce. Ten ostatni koncert z oczywistych względów był dla mnie bardzo stresujący, ale wypadł bardzo dobrze, no i grali na moje ucho świetnie, i publiczności było bardzo dużo, co było dość oczywiste, jako że i Sergiusz, i realizujący partię II skrzypiec Dawid Lubowicz kończyli zakopiańską szkołę muzyczną, co przyciągnęło rodziny i znajomych.

W tym jakże niepełnym podsumowaniu powinienem jeszcze wspomnieć o tym, że mnóstwo czasu zeżarło mi pisanie kilku "pospiesznych" książek. Nie wiadomo, kiedy ostatnia z nich (nie mogę wspomnieć jaka, bo mi zamyka usta odpowiednia klauzula umowy, sic!) się ukaże, nie wiadomo kiedy wyjdzie "Pęksowy Brzyzek" i "Paryż praktyczny", ale jeśli wszystko będzie zgodnie z planem, będzie to oznaczało, że w tym, tak ciężkim dla mnie roku, wyjdzie siedem książek z moimi tekstami.

Zatem jesień przed nami, początek zajęć regularnych w szkole 17 września, a Rok Szymanowskiego kończymy zapewne 31 października - uroczystością odsłonięcia tablicy pamiątkowej na Peksowym Brzyzku.