TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?

 

Nowinki

8-08-2007

 

MP na zamku w Starej Lubowli, 22 lipca 2007, fot. Renata

Jakoś nie mogę wyjść z kłopotów, przeciwnie, wpadam w coraz nowe... W nocy z soboty na niedzielę, czyli z grubsza 5 sierpnia, napadła mnie okropna kolka nerkowa, tym przykrzejsza, że nie spodziewana - nie chorowałem przedtem na nerki, a wieczorem kładłem się spać w jak najlepszej formie zdrowotnej. Okropny ból, nie skutkujące domowe środki znieczulające - bezsenna noc, w efekcie od rana w nowotarskim szpitalu, kroplówki, USG, rentgen, analizy. I w zasadzie z mizernym skutkiem. W poniedziałek mi na tyle przeszło, że koło południa mogłem pojechać do Atmy, gdzie trwała próba do wieczornego spektaklu "Witkacy u Szymanowskiego w Atmie". Niestety, przed spektaklem bóle wróciły, jakoś udało mi się zacząć i skończyć przedstawienie, ale potem jazda do Nowego Targu - koszmarna. Na szczęście, mogłem wrócić z przyjaciółmi, bo nie wytrzymałbym jazdy autobusem, po prostu bym do niego nie doszedł. We wtorek znów lekarze, piguły, zastrzyki - i zwolnienie na tydzień, pierwsze od chyba kilkunastu lat. Nie mam leżeć, przeciwnie - trzeba się ruszać jak najwięcej, żeby ten wściekły kamień "urodzić". Podobno piwo w wannie jest najlepsze... No nic, otoczony życzliwością najbliższych na pewno jakoś przetrwam. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to trwało za długo.

Występ teatru w Atmie kapitalny - muzyka Szymanowskiego i Jerzego Chruścińskiego świetnie współgrały, teksty przeważnie Witkiewicza z wcześniej grywanych sztuk, ale jaka kapitalna inscenizacja i reżyseria, dzieło Andrzeja Dziuka. Widownia była na łączce przed Atmą (przeżyliśmy chwile grozy, bo na 3 godziny przed spektaklem zerwała się koszmarna ulewa, ale w czasie imprezy był nawet dość ładny, choć już chłodny wieczór), ja nie oglądałem, bo zostałem w środku, nie chcąc się narażać na zimno, no i poza tym chciałem zobaczyć jak to wygląda od kuchni. A akcja rozgrywała się na ganku przed Atmą, na werandzie, w sali z fortepianem i na piętrze w dwóch pokojach i korytarzu. Teatr totalny. Na widowni mnóstwo znajomych - poza Renatą z Michałem - Teresa Krasnodębska, Jaśmina Strzelecka, Mariola Socha z Jackiem i Agnieszką, stali goście Atmy, telewizja, prasa... Nie widziałem tylko nikogo z władz Zakopanego, z Muzeum Narodowego, ani Towarzystwa Muzycznego...

Ukazała się właśnie w Pascalu książka "Francja. Przewodnik ilustrowany", w której jest mój spory rozdział o Paryżu i okolicach. Staję się specjalistą. A ponieważ już dobierają zdjęcia do kolejnego, jak się dowiedziałem, więc i mój "Paryż. Przewodnik praktyczny" ,czyli jak ja go nazywam "Paryż dla wykształciuchów" ma szanse ukazać się na jesieni. Tymczasem walczymy z Pascalem (tzn. - wspólnie z Pascalem) z książką "Podhale. Trzy epoki", która ma się ukazać na początku września a jest jeszcze w proszku. Ja mam tam robić podpisy i opisy zdjęć, w sumie jakieś 40 stron tekstu zaledwie, ale tych zdjęć jeszcze nie ma, a jeśli są - to kiepskie. Założenie fajne: zdjęcia tych samych miejsc lub sytuacji z czasów międzywojennych, z PRL i współczesne. Współczesne robi Renata w większości, archiwalne z różnych zbiorów, kłopot w tym, że jakby scenariusz nie istnieje i dopiero trzeba to na gorąco korygować. I w tej sytuacji czasu jest strasznie mało.

I jeszcze te okropne sprawy nerkowe...

No nic, trzeba jakoś popychać wszystko do przodu. Dla poprawienia sobie nastroju - zdjęcie z 22 lipca z Lubowli