TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?

 

Nowinki

11-07-2007

 

Maciej Pinkwart na Rodos, fot. Renata Piżanowska

Nie ma czasu nie tylko na sprawozdanie z Rodos, ale nawet na dokończenie reportażu z Prowansji. Ale lada dzień się odrobię. A zatem tylko krótko: było wspaniale, ciekawie, gorąco i bardzo urlopowo. Rodos to wspaniała mieszanka, wręcz wybuchowa, antyku (stara Grecja od czasów mykeńskich po hellenistyczne, Rzym), średniowiecza (czas joannitów), islamu i kultury włoskiej, aż po postmodernistyczne igraszki. Feeria wspaniałej przyrody na północy i zachodzie - i suche, spalone słońcem pustacie w południowej części wyspy. Obejrzeliśmy dziesiątki zamków i klasztorów, świątyń i akropoli, wspinaliśmy się na góry i kąpaliśmy się na kilkunastu plażach w różnych miejscach wyspy. Przez cztery dni jeździliśmy wypożyczoną toyotą. W czasie, gdy w Polsce temperatura spadała do kilku stopni powyżej zera - tam był afrykański upał: któregoś dnia w Lindos (to w południowo wschodniej części wyspy) było plus 48 stopni w cieniu. W pierwszych dniach było mi dość gorąco, potem się przyzwyczaiłem, złapawszy taki wolny, orientalny rytm. Hotel "Lomeniz" niezły, jedzenie raczej średnie, basen, towarzystwo mieszane, międzynarodowe, z przewagą Europy Środkowej i Wschodniej. Nastrój świetny, atmosfera zazwyczaj bardzo wesoła, wypoczynek kapitalny - całkowite oderwanie od spraw codziennych. Zrobiliśmy parę tysięcy zdjęć, przeważnie dobrych, najwięcej w samym mieście Rodos, które jest jednym z najpiękniejszych miast jakie widziałem, zwłaszcza nocą, niezwykły nastrój. Ważne: tanio dość. Przebój lata: sorbet limonowy. Najpiękniejsza plaża: Paralija Tsampika. Najładniejsza zatoka: Kalithea albo Zatoka Anthony'ego Quinna. Miss plaży: ekstremalna staruszka w wieku ok. 70 lat, opalona na czekoladę, w topless i żółtych majtkach. Najlepsze wino - biały Molin. Najpiękniejsza kłótnia: hibiskusy kontra bugenwille w willowej dzielnicy Nowe Miasto. Romantyczność: wschód księżyca w pełni na pustej plaży w Rodos, przy spadających gwiazdach i startujących na Diagorasie samolotach, z butelką wina w garści, wśród przyjaciół. Największy kontrast: Polska.

Asia pozdawała wszystkie egzaminy w sesji letniej i jest już na czwartym roku politologii. Jak ten czas leci... Dostała też pracę w Telewizji Kraków i już kilkakrotnie pojawiła się ze swoim materiałem jako "reporterka: Joanna Pinkwart". Dumny tatuś? No, pewnie...