TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?
10-06-2007
Niby nic się specjalnego nie dzieje, ale na nic nie ma czasu. Szkoła się powoli kończy - jeszcze we wtorek stawiam ostatnie oceny z wiedzy o regionie, jeszcze w piątek rada pedagogiczna. A propos szkoła - 5 czerwca w Miejskiej Galerii odbył się bardzo dobry koncert szkolny, na którym wystąpiły trzy składy orkiestry szkolnej pod kierunkiem Cezarego Wagnera (kapitalna Symfonia Dziecięca Leopolda Mozarta!), duet Joanna Najbor - wiolonczela i Bartek Łącki - fortepian, pianistka Magda Chruścińska oraz nowo wykreowany duet profesorski - pianista Marek Ciesielski i skrzypaczka Karolina Szymbara, którzy zagrali Szymanowskiego - Pieśń Roksany i Źródło Aretuzy z "Mitów". Bardzo dobrze i interesująco.
Dzień później, 6 czerwca, miałem w ramach Dni Zakopanego wycieczkę "Zakopiańskim szlakiem Szymanowskiego", sympatycznie, choć dość kameralnie. 9 czerwca, w sobotę, kolejny koncert Agencji Orfeusz w Atmie, Marek Szlezer tym razem zgromadził niemal komplet widzów, a więc rzecz się pozytywnie rozwija.
Jutro mam spotkanie zespołu Roku Szymanowskiego w Krakowie, niepotrzebna moim zdaniem i czasochłonna formalność. W czwartek w Atmie koncert uczniów szkoły muzycznej z Nowego Targu, którzy grają samego Szymanowskiego, w sobotę znów Szlezer, w niedzielę Zofia Kilanowicz i Przemysław Winnicki, no i wyjazd na Rodos.
Tymczasem udało mi się skończyć czytać kapitalny zbiór esejów "Czy przed Wielkim Wybuchem był Bóg?". Teksty fizyków, przyrodników, teologów i filozofów, trudne, ale ciekawe. I taka refleksja - to, co wiąże się z tzw. religią w naszym pięknym kraju nie ma się nijak do wiary i prawdziwej teologii. Następuje tu rozziew myślenia, a niemniej - słownictwa i znaczenia pojęć o wartości mniej więcej 600 lat... Teraz czytam encyklopedię na temat twórczości Stanisława Lema - Wojciecha Orlińskiego "Co to są sepulki?". Ciekawe, że jakoś tak same znaki zapytania...
Gorąco się zrobiło, ale codziennie są burze. Niekiedy dość gwałtowne. Kilka dni temu było podobno oberwanie chmury w Kościelisku, powódź na drogach, gradobicie - a ja byłem w tym czasie w Zakopanem i zaledwie mżył drobny deszczyk...