TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?

 

Nowinki

18-02-2007

 

Bazie w Pieninach 18 lutego 2007Ferie warszawiaków się skończyły tydzień temu, Sergiusz po Wiktora przyjechał z Liwią (i Asią, którą po drodze zabrał z Krakowa), zdążyli jeszcze dwa razy być na nartach, no i z powrotem do pracy i szkoły. A teraz przeziębieni chorują. Ja tydzień miałem dość roboczy, w sprawach Atmy i szkoły. Zakończyło się to wyjazdem do Warszawy, gdzie w Ministerstwie Kultury odbyło się kolejne posiedzenie Komitetu Organizacyjnego Roku Szymanowskiego, na które tym razem pojechałem. V-min. J. Selin wręczył nam (tzn. Teresie Chylińskiej i mnie) akty nominacyjne, a  potem było ciągnące się w nieskończoność dyskutowanie nad dziesiątkami wniosków o dofinansowanie, które do Ministerstwa złożyły rozmaitego rodzaju instytucje w związku z Rokiem Szymanowskiego, albo - częściej - pod pretekstem Roku Szymanowskiego. Wnioski, na których mi zależało - to znaczy odnaleziony w ostatniej chwili wniosek Muzeum Narodowego w Krakowie, wnioski Towarzystwa Szymanowskiego i Polskiego Wydawnictwa Audiowizualnego w sprawie płyty multimedialnej - zostały zatwierdzone bez zastrzeżeń. To, oczywiście, nie znaczy, że te pieniądze wszyscy dostaniemy - ale szanse są większe niż przed piątkiem. Ostatecznie oczywiście decydować będą jacyś księgowi.

Wracałem pociągiem po 18-tej, w wagonie bez przedziałów, jak podmiejski do Milanówka lub jak PKS do Dzianisza. Mogłoby być fajnie, ale nie było, bo tłok okropny, a wagon ostatni, więc wsiadło do niego kilkunastu bydlaków wracających po wojsku do rezerwy. Na szczęście zagnieździli się na pomoście, ale na nieszczęście drzwi między wagonem a pomostem były szklane i nie całkiem szczelne, więc było widać, słychać i czuć. Nie byli to z pewnością rezerwiści po służbie w komandosach, bo sztuka w sztukę pokurcze jakieś, ale kondycję mieli nadzwyczajną, bo pili piwo przez cały czas jazdy, z wyjątkiem okresu, kiedy awanturował się z nimi konduktor. A więc po 10-12 puszek na głowę. Do tego palili, klęli i wyli.

Chyba po prostu odwykłem od kontaktów z normalną rzeczywistością, zwykle odizolowany od niej samochodem lub swoim środowiskiem. I tak wolę - nie mam ochoty na takie kontakty z chamstwem, niestety samochód i środowisko też nie jest na to 100-procentową blokadą, ale jednak jak mi się wydaje - na następne spotkania mimo wszystko będę jeździł samochodem...

Tala w piątek w Gliwicach miała operację zestawienia nogi, którą złamała na śliskiej ulicy w ubiegły czwartek. Bardzo dzielnie to zniosła i jest w okresie rekonwalescencji. Trzymamy kciuki.

Dziś byliśmy na małym spacerze nad Dunajcem w Szczawnicy i gdyby nie chłodny wiatr w zacienionych miejscach - byłoby wiosennie. Najlepiej świadczą o tym kotki bazi, sfotografowane poniżej schroniska na Orlicy.

W tym tygodniu: spotkanie z grafikiem w sprawie logo Roku Szymanowskiego i wszystkich projektów oprawy plastycznej, spotkanie muzealnego zespołu roboczego, opracowywanie harmonogramu pierwszych miesięcy Projektu, parafowanie pierwszych umów, spotkanie z władzami Zakopanego, wieczór autorski o Szymanowskim w nowotarskim MOK-u 23 lutego. I pewno jeszcze inne atrakcje.

PS. Środowe spotkanie w Atmie odwołali dyrektorzy Muzeum. Przeniesione na poniedziałek w Krakowie. Za bardzo byłem samodzielny, bo skorzystałem ze swoich uprawnień, jako koordynatora Roku Szymanowskiego? Oj, warto by się odwinąć...