TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?

 

Nowinki

8-02-2007

 

MP z kotem, 3-02-2007

Ferie warszawiaków trwają nadal, co świetnie wpływa na moją kondycję, bo chodzę piechotą i jeżdżę do pracy autobusem. Wiktora Lidka wozi na narty, najczęściej ostatnio do Zakopanego na Szymoszkową. Dalej montuję program Roku Szymanowskiego i stale się on zmienia. Oczywiście, normalnie też mam szkołę i przynajmniej do wakacji taki męczący układ pozostanie, a po wakacjach chyba jednak się dość zasadniczo zmieni. Wczoraj posiedzenie Komisji Kultury w Zakopanem, dziś nagrania dla Nowotarskiej Telewizji Kablowej, codziennie spotkania z paroma osobami na temat spraw Szymanowskiego, no i kilkadziesiąt telefonów.

W sobotę byliśmy na spóźnionych imieninach Maryli, gdzie szczególną sympatią darzyła mnie Gruszczyńska kotka o imieniu Kacper. Szymanowski miał kota o imieniu Małgoś.....

Ale myślę, że od marca, jak już wszystko ruszy, trochę się uspokoi - to znaczy, że sprawy będą się toczyć zwykłym trybem. Mam też nadzieję, że damy rady pojechać na wiosenny plener, który w tym roku zapowiada się bardzo dla mnie interesująco: będzie to Prowansja, z trasą jak dla mnie wymarzoną: mój ulubiony Avignon, opisywane przeze mnie w Dziewczynie Aix-en-Provence, Van-Goghowskie Arles, Camargue z dzikimi końmi i flamingami, potem na Riwierze tylko Cannes. Już się nie mogę doczekać.

Jutro Atma, szkoła i nowotarskie warsztaty, przyjeżdża Sergiusz z Asią, w sobotę i niedzielę muszę przeczytać i zaopiniować kilkadziesiąt wniosków z projektami złożonymi w Ministerstwie Kultury w sprawach Roku Szymanowskiego, potem może trochę rzucę Szymanowskiego w kąt, ale muszę kończyć książkę i wziąć się za skanowanie dokumentów, w następnym tygodniu od początku.... Jeszcze w dodatku 16 lutego mam wyjazd do Warszawy na spotkanie w Ministerstwie Kultury, co mi zje co najmniej jeden dzień. A wcześniej pewno do Krakowa.

Poniżej dokumentuję Kingę z imienin jej mamy - czas robi swoje...

 

 

Kinga Gruszczyńska, 2007