TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?
04-05-2006.
Dziś Lidka wraca z ponad tygodniowego pobytu w Barcelonie. Kończy się długi weekend. Asia wraca dziś do Krakowa. Wczoraj byliśmy na Słowacji, w Preszowie, a potem Lewoczy. Preszowska starówka bardzo wyładniała, nie byłem tam ze dwa lata, sporo nowych kafejek i restauracji, no i kwiaty piękne jak co roku. Od lat 90-tych jeździliśmy z Lidką do Preszowa na 3 maja, uciekając przed polskim świętowanie, a przede wszystkim, by nacieszyć oko pięknie kwitnącymi magnoliami i tulipanami. W tym roku też żeśmy się nie zawiedli. Przy okazji obejrzeliśmy kościół katolicki św. Mikołaja i greko-katolicki św. Jana Chrzciciela,w którym byłem po raz pierwszy. Pierwszy raz tez zwiedzaliśmy Muzeum Wina, oprowadzani przez bardzo kompetentnego i elokwentnego (niestety, tylko po słowacku) przewodnika. Bilet kosztuje 40 koron, a ekspozycja obejmuje setki butelek wina z całego świata (np. japońskie...), sprzęty do produkcji, mapy rozmieszczenia i fotografie poszczególnych szczepów. Ale najważniejszy jest wykład, naprawdę można się wiele ciekawych rzeczy dowiedzieć. Potem byliśmy w Lewoczy na obiedzie, zdradzając tym razem restaurację "U trzech Apostołów" na rzecz restauracji w piwnicach hotelu "Arkada". Wnętrze super, obsługa doskonała, niedrogo, ale samo jedzenie - takie sobie. Dziś mam najpierw Spytkowice, potem Atmę, a po południu - jedno z ostatnich spotkań na warsztatach literackich w MOK-u. 10 maja o 17.15 ma być promocja tomu "Spotkań literackich", 12 maja - pożegnalne party. Piszę Paryż.