TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?
29-03-2006. Podhale we mgle rankiem, w południe i po południu Kraków w deszczu. Trochę niepotrzebny wyjazd, bo niewiele konkretnego załatwiłem, zwłaszcza niemal nic w Muzeum - a już myślałem, że będzie decyzja w sprawie koncertów w Atmie, wydawania książki jubileuszowej, prowadzenia przeze mnie strony internetowej. Niestety... Boże młyny mielą powoli, ale to i tak ekspress w porównaniu do trybu podejmowania decyzji w Muzeum Narodowym w Krakowie. No, ale za to na pewno - w przeciwieństwie do Pana Boga - dyrekcji MNK wszystkie decyzje udają się na 100 procent. Potem w Polskim Wydawnictwie Muzycznym. W księgarni firmowej PWM proszę, żeby mi pokazano wszystkie książki o Szymanowskim, będące aktualnie w sprzedaży. Jest, naturalnie, wielotomowa "Korespondencja" Szymanowskiego, ale to nie dla przeciętnego czytelnika - świetnie się czyta, ale grube i drogie jak diabli. Poza tym - kilka egzemplarzy Chylińskiej "Zakopiańskie dni Karola Szymanowskiego", dwie sztuki Golachowskiego po niemiecku i ze trzy sztuki "Wierszy o Szymanowskim" w opracowaniu Opalskiego. No, żenada. Położyłem dyrektorowi na biurku listę kilkunastu pozycji, które moim zdaniem trzeba by wznowić jak najpilniej, bo musza się znaleźć w Atmie i iść do ludzi. Chcemy to sprzedawać, poza wielkimi tomiszczami powinno być coś, co pokaże Szymanowskiego zwykłym melomanom lub tym, co nimi powinni pozostać. Zaproponowałem przy okazji wydanie moich "Zakopiańskich szlaków M.Karłowicza", w końcu w tym roku jest 130 rocznica urodzin, a za 3 lata 100-lecie śmierci. No i porozmawialiśmy sobie o plagiacie, jaki "się zrobił" z naszej "Muzyki i Tatry". Potem pojechałem do Asi, a następnie razem na Kopiec do RMF. Spotkaliśmy Monikę Selimi, która tam pracuje. Dłuższa rozmowa z Pawłem Pawlikiem - szefem RMF CFlassic w sprawie nagrywania świątecznej audycji - przez dwa dni Wielkanocy będziemy mieli kilkadziesiąt dwuminutowych wejść na temat Atmy i życia muzycznego w Zakopanem. Asia dostała potwierdzenie, że Urząd Pracy akceptuje jej staż w Classicu, teraz jeszcze czeka ją formalne szkolenie dla bezrobotnych... W redakcji mówią, że chcieliby ją zatrzymać na stałe. Fajnie by było. Potem pojechaliśmy na obiad do Cracovii i trochę porozmawialiśmy, zawsze to taki miły akcent. Powrót w deszczu, korkach, mgle i zmęczeniu, znacznie dłużej niż zwykle.
"Paryż" prawie uzgodniony, ale w przyszłym tygodniu jadę do Bielska dopinać szczegóły. Nie chce mi się jechać. Do Bielska tak, ale do Paryża nie bardzo. Niestety, raczej się nie wymigam. Święta prawdopodobnie w domu, może z wypadem do Gliwic. Przydałoby mi się gdzieś wyjechać na odpoczynek, ale nie ma jak i nie ma dokąd. Szkoda, że już nie ma Halina - tam naprawdę było najlepiej. Szkoda, że nie ma nawet Frydmana. Ale Frydman był za blisko domu i pracy. Muszę poszukać czegoś podobnego, może na Słowacji? Tutaj robi się okropnie duszno i coraz mniej przyjemnie: ogólna paranoja na szczeblu centralnym przenosi się w dół i doprawdy nie ma czym oddychać.
A propos - byłem u Zosi na badaniach alergologicznych i na nic nie jestem uczulony. No jak nie jestem, kiedy jestem? Na tyle rzeczy...