TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?
12-11-2005. Wczorajszy dzień rocznicowy spędziliśmy poza domem. Najpierw pojechaliśmy do Krakowa, żeby zjeść uroczysty obiad z Asią w "europejskiej" czyli jak to mówiliśmy w dawnych czasach - "U Hawełki". Tam właśnie najczęściej spotykałem się przed wielu laty z wujkiem Otkiem. Umówiliśmy się jak zwykle pod Kościołem Mariackim, połaziliśmy trochę, zjedliśmy fajnego łososia w ziołach... Wcześniej wpadliśmy na to, że na kawkę pojedziemy do Gliwic - w końcu to niewiele ponad godzinkę drogi, a miło będzie ten dzień spędzić z najbliższymi, z rodziną... Pojechaliśmy tą autostradą wrocławską to jest naprawdę migusiem, byliśmy koło czwartej, posiedzieliśmy do szóstej, a że Lidka jeszcze zadzwoniła do Harrego, to się nagle zgromadziliśmy wszyscy, najbliżsi. TUTAJ kilka zdjęć z rocznicy.
Przy okazji majstrowałem przy komputerze Jurka i okazało się, ze kilka programów nie działa po remoncie jak trzeba, wiec nazajutrz wsiadłem w auto i przyjechałem mu poinstalować. Tak więc dwa dni z rodzinką, potem wieczorem imieniny Pani Renatki - Sąsiadki, też miło i serdecznie.
Słowem, wyszedł mi weekend odpoczynkowy. Ale od poniedziałku mnóstwo roboty, starej i nowej...