Koncert Jurasa Gruszczyńskiego 30-10-2005TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?

Nowinki

 

31-10-2005.

Koncert Jurasa Gruszczyńskiego na klawiszach, któremu towarzyszyła na skrzypcach jego córka, Kinga odbył się wczoraj, 30 października 2005 w zakopiańskim Starym Kościele przy ul. Kościeliskiej i udał się nadzwyczajnie. Nazywał się "Zaduszki elektroniczne", ale tak po prawdzie to dedykowany był członkom zakopiańskiego oddziału Polskiego Związku Niewidomych. Kolorystyka muzyczna była wprost odczuwalna, Jurek zamknął w trzech częściach występu mnóstwo nastrojów, odczuć i jazzowo-impresjonistycznych technik, a Kinga też grała kapitalnie. Do atmosfery zaduszkowej nawiązywały także poezje obojga koncertantów, naprawdę bardzo dobre - zobacz TUTAJ. Było sporo osób, ale zadziwiająco mało znajomych, a jeszcze mniej ludzi kultury. No cóż - na dworze zimno, do kościółka daleko, a w dodatku była to po prostu muzyka i poezja, więc po co się było fatygować? Na mszy poprzedzającej koncert był nawet wiceburmistrz Zakopanego odpowiedzialny za sprawy kultury, widziałem go jak przyjmował Komunię Świętą (kandydował do Sejmu z ramienia PIS-u ale przegrał z konkurentem z Platformy), ale jak tylko zaczął się koncert to zniknął. Może poszedł zajmować się kulturą, a może z racji niedzieli miał od kultury wolne.

Dziś musiałem skrobać samochód, bo rano było minus cztery stopnie. Nadal piękne słońce i widoki kapitalne. To znaczy na przyrodę, bo tak w ogóle to mniej. Dzisiaj zaprzysiężony został "ekspercki" rząd Kazimierza Marcinkiewicza, który zapowiedział, że jego program zostanie zrealizowany, jeśli Bóg pomoże. Ja myślę, że dobry Pan Bóg złapie wreszcie pioruna i walnie w to całe towarzystwo, albo ześle Michała Archanioła z mieczem ognistym. Choćby po to, żeby ci cholerni politycy dali temu krajowi spokojnie pożyć i albo sami się wzięli do jakiejś uczciwej pracy, albo nie przeszkadzali innym. Bo w ich obecności to dobry Bóg zapewne na nas ani nie spojrzy. Albo będzie tak jak w znanym wierszu Gałczyńskiego:

Patrz, Kościuszko, na nas z nieba - raz Polak skandował.

I popatrzył nań Kościuszko, i się zwymiotował...