TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?
2.06.2005.
W Dzień Dziecka dziecku Asi złożyliśmy życzenia kilka minut po północy i już to samo zapowiadało, ze dzień będzie pracowity. Świtkiem przed 9 obudziła mnie telefonicznie pani dyrektor Muzeum Tatrzańskiego dopominając się ode mnie eseju o kulturze lat międzywojennych w prasie zakopiańskiej, co to go miałem napisać najpóźniej do lutego do katalogu wystawy Rafała Malczewskiego. Nie napisałem, nikt się nie irytował, to zapomniałem...Malczewskiego nie lubię, pisać też chyba już nie... Ale obiecałem napisać... Ponieważ co i raz jednak tematyka zakopiańsko-prasowa do mnie powraca, wiec postanowiłem wypożyczyć z Muzeum Tatrzańskiego moje własne oddane tam archiwum fiszkowe i je zelektronizować... Pół roku pracy... Potem napisała do mnie maila pani redaktor z "Pascala", informując mnie, że przystępują do wykonania dodruku "Przewodnika historycznego", którego nowej edycji nie zrobiliśmy, bo za późno się zaczęliśmy w tej kwestii dogadywać. No i stanęło na tym, że poprawimy kilka błędów (Wójcikowi dziękuję!) i na ten sezon pójdzie po staremu. Ale od słowa do słowa, a właściwie od maila do maila - i dogadaliśmy się co do innej książki - mam pisać pół książki o Tatrach: do opisów tras z pascalowskiego przewodnika Barbary Zygmańskiej (kiedyś to konsultowałem i pisałem tzw. ramki) mam dopisać część kulturowo-historyczną. Termin na koniec roku, warunki dobre, więc się zgodziłem. W ten weekend powinienem napisać konspekt. Rozmawiałem też z rektorem Podhalańskiej Wyższej. Ponieważ kierunek euroregionalistyczny na wydziale humanistycznym został podobno zatwierdzony, więc otwiera to dla mnie szerokie perspektywy i są szanse na pracę od nowego roku akademickiego tam właśnie. Dodatkowo miałbym mieć wykład fakultatywny o turystyce regionalnej na wydziale turystyki. Dla potrzeb tych zajęć, a niemniej - lekcji Wiedzy o Regionie w POSA muszę w wakacje opracować multimedialnie ten temat. Po wakacjach mam mieć jakieś wykłady w Szwajcarii, w Bazylei, może się to da połączyć z Raperswillem. Jesienią także w planie są spotkania autorskie w Łodzi i w Gdańsku. Tymczasem w tych dniach mam jeszcze ostatnie egzaminy i wystawianie stopni (stąd uroczysty strój na zdjęciu...), przygotowanie tekstów uczniów do publikacji i do konkursu Lipa 2005, no i niezliczone narady i koncerty. Lidka w przyszłym tygodniu jedzie na weekend do Popradu i Wiednia, gdzie Szkoła ma występy. Asia w tym samym czasie rozpoczyna letnią sesję egzaminami z prawa konstytucyjnego i socjologii. Och, jakby wspaniale było wyciągnąć się na plaży w Nicei, albo gdzieś na łące w Luberonie w Prowansji, patrzeć na przepływające chmury, słuchać szumu wiatru i niczego nie musieć "na wczoraj"... A propos, wczoraj mieliśmy w domu naradę ścisłego kierownictwa szkoły na temat najbliższych posunięć taktycznych i strategicznych, no i zgadało się o plenerze na następny rok... Planujemy albo realizację planu z 2001 r. - Paryż, zamki nad Loarą, Chartres, Awinion, Aix-en-Provence, Arles, Saint Tropez, Cannes, powrót przez Turyn, albo Giro d'Italia....