TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?
11-02-2005. Mój wczorajszy dzionek (piątek): opracowywanie materiałów do "Gali" przed południem. Nawalał mi internet, więc wiele spraw wzięło w łeb. Przed drugą wyjazd do Zakopanego, z Asią. Korek na drodze. Odwiezienie Asi do fryzjera, wybieranie nagród do "Gali" (ach, jakie piękne Grand Prixy! i albumy... Tylko jeszcze nie mam na nie pieniędzy...). Chwila w szkole. Sprawy Internetu (załatwianie pracowni mackintoshy), korespondencja, rezerwacja sali koncertowej. Powrót do Nowego Targu, zakupy. Obiad na chybcika. Pierwsza seria skoków narciarskich w TV, na drugą nie było czasu. Materiały do Gali - odebranie ostatnich wyników od jurorów, wprowadzenie do tabel, podsumowanie. Warsztaty w Miejskim Ośrodku Kultury, od 17 do 18.45. W domu znów materiały do "Gali", po 19 wyjazd do Zakopanego. W Starym Kościółku był koncert mojego przyjaciela, Jurka Gruszczyńskiego, który grał swoje kompozycje na klawiszach, a towarzyszyła mu córka Kinga Gruszczyńska na skrzypcach i Asia Najbor na wiolonczeli. Obie uczennice naszej szkoły, obie niezwykle utalentowane, nie tylko muzycznie, ale i literacko. A Kingusia akurat wczoraj miała urodziny! Piękna sceneria, kompozycja bardzo nastrojowa, doskonałe gra świateł. Przeciągnęło się do 22.15, na szczęście udało mi się zaparkować tuż obok kościoła i żadna straż miejska nie miała mi tego za złe. W domu przed 11-tą i do roboty. Lidka z Asią oglądały film, ja dokończyłem sprawy jury i punktacji i zabrałem się za szykowanie tomiku wierszy nagrodzonych. O 1 w nocy poszedłem spać.
Dzisiaj wstałem o 9-tej, spałbym dłużej, ale jakiś SMS do Lidki mnie obudził. Toaleta, śniadanie. Wybranie zdjęć do publikacji, aktualizacja strony szkolnej i własnej. W planie - odwiezienie Asi na autobus, przygotowywanie tekstów wierszy dla aktorów na "Galę" i tomiku do publikacji. Odebranie z drukarni informatora o szkole (jeśli już będzie gotowy). Pisanie "Trzydziechy", skanowanie zdjęć i materiałów archiwalnych (już jestem tą książką zmęczony...). I to mi zajmie czas do poniedziałkowego rana pewnie.
Za oknem minus 4, ponuro. Już mam dość tej zimy...