TUTAJ Nowinki archiwalne, ładny oksymoron, co?

Nowinki

4.04.2004. W sobotę, szukając bazi do wielkanocnej palmy, zajechaliśmy z Lidką po południu przez Frydman na Słowację. Kolejka na przejściu była dość spora - bo sobota, wszyscy wracali z targu. Ale szło dość sprawnie, pokazałem dowód osobisty (Lidka trwała przy paszporcie) i bez problemów przejechaliśmy. Złotówka wciąż słabnie - 1000 koron kosztuje już 115 zł. Bazi trochę znaleźliśmy nad Dunajcem przed Czerwonym Klasztorem, ale ogólnie z wiosną kiepsko. Natomiast odkryliśmy nowy, znakomity hotel z piękną restauracją - nazywa się Eland (TUTAJ jego strona internetowa) i stoi w miejscu, gdzie dawniej znajdował się tak zwany Trzycatek - posterunek straży granicznej, gdzie pobierano cło w wysokości 30 procent (Tridsatok) od przewożonych towarów. Elegancja-Słowacja, jedliśmy file z jelenia (niestety, nie z antylopy eland - Taurotragus oryx), pyszne, w hotelu basen, sauny i wszystkie wspaniałości. Niedrogo, choć i nie tanio - za dwa jelenie (ogromne!), piwko pilzner, dżusik ananasowy - 540 korun... I płacić można kartą kredytową. Dvojpostel'ová izbá 1500 SK. (Naprawdę, nic mi nie płacą za reklamę, ja tak z życzliwości i za tego jelenia...) Wracając kupiłem wielkanocne pisanki w postaci koniaku i hiszpańskiej whisky, Lidka zażądała Amaretto, przekroczyliśmy więc normy (1 flaszka na jedną spragnioną twarz), ale one i tak były nielegalne, a poza tym idą się paść od 1 maja. Nikt zresztą na granicy nas nie kontrolował i poczuliśmy się już prawie jak we wspólnej Europie. Resztę bazi narwaliśmy nad Frydmanem. A tam nasz dawny domek nadal stoi pusty...