Tygodnik Podhalański, 28 lutego 2008

 

Tutaj skan artykułu

 

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim

Maciej Pinkwart

Promocja, czyli apostołowanie wśród nawróconych

 

 

Nad ulicami Zakopanego od czasu zawodów Pucharu Świata wiszą, coraz brudniejsze, transparenty w języku angielskim, z których z grubsza wynika, że Zakopane prawie już jest organizatorem narciarskich mistrzostw świata FIS, a będzie nim na pewno, jeśli tylko Międzynarodowa Federacja Narciarska mu je przyzna. Nie wnikając w szczegóły, w jaki sposób FIS ma nam na 2013 rok dać mistrzostwa, których bazę stanowiłyby obiekty w większości pochodzące sprzed 1962 roku, ani w to, że wszystkie poprzednie FIS-y w Zakopanem zakończyły się kompletną kompromitacją Polski jako „potęgi” narciarskiej – warto zastanowić się nad samym faktem apelowania o przyznanie zawodów na transparentach, umieszczonych w Zakopanem. Przecież nie tutaj będą w tej sprawie zapadać decyzje, tylko w siedzibie Federacji. A zatem Biuro Promocji Zakopanego powinno wieszać transparenty w szwajcarskim Oberhofen am Thunersee, a nie na Chramcówkach.

Ale to jest stała polityka Biura Promocji, niezależna zdaje się od tego, kto zasiada za dyrektorskim biurkiem: promocja polega głównie na organizowaniu imprez i propagowaniu Zakopanego – w Zakopanem. Czyli dociera do tych, co już do Zakopanego przyjechali. Zapewne, trzeba starać się i o to, by stąd z krzykiem na posiniałych ustach nie uciekli na Słowację czy do Austrii, ani nie umarli z nudów, powiększając statystykę byłych miłośników stolicy Tatr. Poza tym, nie od dziś wiadomo, że apostołowanie wśród nawróconych jest zajęciem bezpiecznym i przynoszącym wiele samozadowolenia…

Jeśli naprawdę nam zależy na podniesieniu renomy Zakopanego i ściągnięciu tu kolejnych setek tysięcy nieszczęśników, którzy będą przepychać się przez Krupówki, zanieczyszczać spalinami ulice miasta w bezskutecznym poszukiwaniu parkingów i ustawiać się w kolejce do nielicznych dobrze urządzonych wyciągów – powinniśmy informacje o niewątpliwych zaletach Zakopanego propagować w miejscach możliwie od Tatr odległych, w pociągach, na stacjach benzynowych czy w portach lotniczych, a także w bankach dających wysokie, ale nisko oprocentowane kredyty i w szpitalach, których specjalności nie wymienię. No i oczywiście w ogólnopolskich stacjach telewizyjnych i radiowych, może zaraz po reklamach różnych sakramencko dobrych piw.

A FIS w Zakopanem mógłby być, bo tylko przy tak wielkiej imprezie rząd by zauważył, że Podhale to nie tylko oscypki, barany i kapelusze góralskie, w które tak chętnie Podhalanie przebierają polityków różnych partii i nacji, ale to też miasta i wsie, gdzie żyją ludzie, którzy chcieliby funkcjonować normalnie, nie tylko jako dodatek do skansenu i zespołu obiektów sportowych. Być może też dzięki FIS-owi cały świat mógłby poznać fakt, iż Zakopane jest jedynym miastem prawdziwie olimpijskim, bo tylko tutaj, jak na Olimpie, ośrodkiem sportowym kieruje 29-letni aktywista PiS, nazwiskiem Apollo. I to podobno nie jest pseudonim.