Tygodnik Podhalański, 21 lutego 2008
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim
Maciej Pinkwart
Walka nowego ze starym, czyli orzeł tylni
Któż z nas nie marzył o tym, by stać się panem czasu i przestrzeni? By wznieść się wyżej niż inni, by popatrzeć na wszystko z góry, a potem jak strzała pomknąć w wybraną przez siebie stronę, ciesząc się wolnością? Jak ptak... Jak orzeł...
Burmistrzowie Nowego Targu i Starego Sącza spierają się o to, w którym z tych miast ma zostać wybudowane lotnisko pasażerskie. Port lotniczy bowiem to okno na świat, który tylko czeka, żeby napełnić nasze kieszenie eurodolarofuntami. Nasi burmistrzowie, wójtowie, a nawet sołtysi i dyrektorzy Euroregionów będą nareszcie mogli wznieść się ponad swój zwykły poziom i wystartować do nowych urzędów, sukcesów i karier. Ale podobno nie można startować i w Nowym, i w Starym. Ograniczona przestrzeń powietrzna między obydwoma metropoliami nie pomieści tak wielu stalowych ptaków. Nie pierwszy to raz lokalne ograniczenia kładą się cieniem na świetlanej przyszłości naszego regionu.
O lotniczym połączeniu Tatr z resztą świata myślano już dawno. Pierwszy samolot doprowadzony tu szczęśliwie przez porucznika-pilota Zbigniewa Babińskiego lądował w lutym 1922 r. w Zakopanem na Olczy, a nawet wystartował z powrotem i wrócił cało do Warszawy. Ten sam nieustraszony pilot – już jako kapitan – wylądował pięć lat później, na… Lipkach. Jednak skrzydlaty zdobywca Walczackiego Wierchu narzekał na lokalizację lądowiska. Wymyślono wtedy budowę zakopiańskiego Okęcia na Pardałówce. Ale lotnisko polowe uruchomiono 3 sierpnia 1930 r. w Nowym Targu. Pierwsze pasażerskie maszyny – niewielkie, 28-osobowe radzieckie Lisunowy – zaczęły tu lądować w czasie FIS-u w 1962 r. Z powodu mgieł zrealizowano tylko 10 lotów.
Jak pięknie wyglądałby folder reklamowy Nowego Targu, gdyby można byłoby się w nim pochwalić, że wśród setek innych atrakcji - jak luksusowe i niedrogie hotele, zespoły basenów, ukwiecone parki z fontannami, wygodna i kulturalna komunikacja z początkami szlaków turystycznych w Tatrach, Pieninach, Beskidach, teatry, kabarety, piwnice jazzowe, sale koncertowe, eleganckie restauracje, przytulne kawiarnie, sympatyczne puby, izby regionalnych twórców, muzea, wydawnictwa, oświetlone bulwary spacerowe, pełne czynnych do późna, pięknie urządzonych sklepów centrum, z malowniczym, romantycznym rynkiem - mamy też nowoczesne lotnisko, na którym nigdy mgła nie zasłoni widoków na pasy startowe…
W wojnie o prawo do orlich lotów kibicuję, rzecz jasna, Nowemu Targowi, zwłaszcza, że mieszkam z widokiem na lotnisko. Mógłbym wynajmować miejsca na balkonie tym, co chcieliby pooglądać aeroport, zaczynający się za projektowanym cmentarzem a kończący się na chronionym przed zabudową torfowisku. Ale jeśli się nie uda, zawsze na pociechę mamy to, co nam i tak wychodzi najlepiej – kumoterską gońbę…