Tygodnik Podhalański, 9 października 2008

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim

Maciej Pinkwart

Intensywna uporczywość

 

Hieronim Kwapiszewski, jeden z bohaterów arcypowieści Andrzeja Struga „Zakopanoptikon, czyli kronika czterdziestu dziewięciu deszczowych dni w Zakopanem”, codziennie rano wyglądał przez okno i informował żonę, że „pogodę mamy intensywnie uporczywą”… W takiej sytuacji jesteśmy właśnie teraz, kiedy to piszę i tym bardziej cieszy każdy, przebijający się przez tę uporczywość promyczek słońca. No i mamy go wreszcie, mamy!

Nastoletni Mieczysław Karłowicz, zanim został kompozytorem i taternikiem, zadziwił całą Warszawę, jeżdżąc jako pierwszy w stolicy na wrotkach. Terenem tych ekscesów była ulica Chmielna, jedyna w owym czasie w mieście droga wyasfaltowana. My zaś od pewnego czasu podziwiamy w Zakopanem ulicę Makuszyńskiego – jedyną w całym mieście wyasfaltowaną równo. Chwała za to władzom miasta, ekipie drogowców i maszynie do układania asfaltu – trwamy w nadziei, że to nie koniec, który zwieńczył dzieło, ale początek nowej ery w życiu miasta. Podobno w czynie produkcyjnym dla uczczenia 75-lecia nadania praw miejskich jeszcze możemy się spodziewać szampana na otwarcie zamkniętej Kościeliskiej. Reszta miasta pozostanie wiejska do następnej okazji – a ta wypadnie już za 25 lat. Na stulecie nadania Zakopanemu praw miejskich przewiduje się podobno wyasfaltowanie Chramcówek oraz uroczyste uruchomienie miejskiego szaletu, który z tej okazji przez cały weekend będzie bezpłatny, żeby zachęcić gości do odwiedzania tak ciekawej atrakcji turystycznej.

Ulica Makuszyńskiego, nazwana tak dlatego, że znajduje się niedaleko ulicy Tetmajera, przy której mieszkał Makuszyński, dawniej nazywała się „Pod Okopą”, która to nazwa była jak najbardziej stosowna przez kilkanaście dni remontu drogi, kiedy to nie było przez nią przejazdu, a przejście piesze groziło śmiercią lub kalectwem. Pewno przy zwiększonej intensywności prac można by było czas modernizacji skrócić, nie tracąc nic z jakości, ale to może plan na następną kadencję. Tymczasem na nawierzchni ulicy Makuszyńskiego można by nie tylko jeździć na wrotkach, ale nawet grać w cymbergaja, gdyby nie intensywny ruch samochodowy, bowiem teraz kierowcy nadkładają drogi, by zaznać rozkoszy jazdy po równym.

Na szczęście, w czasie takiej ekstazy nie da się zasnąć, bo odcinek jest krótki, a ponadto polskim zwyczajem wszystkie pokrywy studzienek kanalizacyjnych znajdują się poniżej poziomu jezdni, co przywraca nas rzeczywistości. Przeważnie nadal intensywnie uporczywej.