Tygodnik Podhalański, 28 sierpnia 2008

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim

Maciej Pinkwart

Korek i dziura

 

Klęski, doświadczające nas w ostatnich czasach mają albo charakter subiektywny – czyli niejako działając zgodnie ze zdrowym rozsądkiem możnaby ich uniknąć, lub obiektywny, elementarny, których uniknąć się według stanu na dziś się nie da. Do tych ostatnich należą powodzie, trąby powietrzne, orędzia prezydenckie i korki na zakopiance.

Korki owe są niezależne od jakichkolwiek logicznych czy technicznych przyczyn. Pojawiają się w zaledwie kilku miejscach: między Białym Dunajcem a Poroninem, między Ustupem a Spyrkówką i przed Rondem Andrzeja Chramca. W miejscach tych nie ma zwężeń, świateł ani robót drogowych (zwłaszcza nie ma prac modernizujących zakopiankę) – są tylko korki jako takie.

Oczywiście, można ten odcinek ominąć co najmniej czterema objazdami: przez Jabłonkę, przez Czarny Dunajec, przez Bukowinę i przez Ząb. Tam także niekiedy zdarzają się korki, ale ich przyczyny są, by tak rzec, obiektywne. Są to przeważnie roboty drogowe. Weźmy na przykład taką drogę między Rabką a Jabłonką. Jeździ się trudno, co jakiś czas zatrzymują nas światła, maszyny drogowe, robotnicy z lizakami. Ale czekając, widzimy oczyma wyobraźni, jak za kilka miesięcy pomkniemy szeroką drogą o równym asfalcie, w którym być może nawet studzienki kanalizacyjne będą na równym poziomie z trasą. A więc smutek czekania zmniejsza nam radość nadziei. To samo na pozostałych drogach – wszędzie się coś naprawia, poszerza, lub przynajmniej wyrównuje.

Na zakopiance przygniata nas smutek beznadziei. Zamiast maszyn drogowych możemy się spodziewać kolejnych protestów i dyskusji uzasadniających sprzeciwy i poparcia.

Jest wszakże jedno miejsce w Zakopanem, w którym wre praca w sposób wzbudzający jeśli nie zachwyt, to przynajmniej zainteresowanie przyjezdnych, bo miejscowi starają się w tę stronę nawet nie spoglądać. Nie, nie mam na myśli Urzędu Miejskiego. Chodzi o największą dziurę w nawierzchni ulic zakopiańskich: kuriozalne podziemne przejście dla pieszych przez ulicę Kościeliską przy skrzyżowaniu z Krupówkami, którego budowa paraliżuje miasto od roku.

Apelowałem niedawno o pilną budowę podziemnych parkingów w Zakopanem, bez których miasto udusi się wnet na amen. Aliści budowa najmniejszego nawet parkingu w tym samym tempie, w jakim powstaje dziura pod Kościeliską, zamknie Zakopane na kilkanaście lat.

Magistrat może spać spokojnie: wystarczy nie kończyć przejścia pod Kościeliską, nie modernizować zakopianki i nie budować parkingów, a powrócimy do szczęśliwych czasów, w których jakiś następca doktora Chałubińskiego znów będzie mężem opatrznościowym, dzięki któremu będzie do Zakopanego przyjeżdżać 300 osób rocznie…