Tygodnik Podhalański, 21 sierpnia 2008

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim

Maciej Pinkwart

Dożynki

 

Koniec sierpnia to czas zbierania plonów i podsumowywania efektów całorocznej pracy. U nas, w kraju tak bardzo lubiącym świętować, że tydzień bez długiego weekendu wydane się nam długi jak miesiąc bez wywiadu Pana Prezydenta, lud się bawi teraz na rozmaitych imprezach, które z grubsza można nazwać dożynkami. Jak sama nazwa wskazuje, jest to święto finalizujące żęcie. Już to bowiem dożynanie jest elementem naszej narodowej tradycji, choć zapewne w znacznie mniejszym stopniu niż u niektórych innych narodów, z których wywodzili się najwięksi rezunowie historii, a z którymi teraz się deklaratywnie przyjaźnimy. Jakże często, słuchając ostatnio licznych rzężeń, dziarsko skandowanych przed kamerami telewizji, przypominało nam się panasienkiewiczowskie zawołanie dożynkowe:

- Kończ waść, wstydu oszczędź!

To tyle w dziedzinie polskiej polityki bieżącej.

Na przełomie lata i jesieni mamy na Podhalu prawdziwy wysyp imprez folklorystycznych, poczynając od dużych i mających już wieloletnią tradycję, takich jak Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem lub Sabałowe Bajania w Bukowinie Tatrzańskiej po zupełnie lokalne święta poszczególnych wsi czy nawet ulic. Jest to zjawisko miłe i pożyteczne, często wyzwalające wielkie pokłady aktywności obywatelskiej i lokalnego patriotyzmu. Oby szło za tym pogłębianie prawdziwej wiedzy historycznej o najbliższej okolicy!

Spośród wszystkich tych świąt i dożynek mnie najbardziej przypadło do gustu „Małolipnickie grzybobranie”, czyli święto grzyba w orawskiej Lipnicy Małej. Nie tylko dlatego, że w moim wieku życzliwe podejście do starych grzybów jest mile widziane. Była to impreza ponadgraniczna, a zatem coś, co najlepiej ilustruje tezę, iż w nowoczesnej Europie ludzie pogranicza powinni dawać przykład tego, że współpraca daje więcej pożytku i przyjemności, niż utarczki czy lokalne wojny. No, ale miało już nie być o polityce.

W „Tygodniku” przeczytałem zapowiedź wystawienia na Orawskim Zamku sztuki „Parsifal”, w której mają wystąpić aktorzy teatrów objazdowych – Wolfram von Eisenbach i Ordo Draconis. Cóż – Eisenbach lub niekiedy Eschenbach to średniowieczny poeta z przełomu XII i XIII wieku, autor poematu „Parsifal”, no i jeden z bohaterów opery „Tannhäuser” Wagnera. Ordo Draconis – Zakon Smoka – to młodsze o dwa stulecia stowarzyszenie okultystyczne z kręgów króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego (a także współczesna loża masońska ze Szwecji i organizacja miłośników smoków, znana fanom gier fantasy). Zachodzę w głowę, jak Słowakom udało się ściągnąć do Zamku Orawskiego takich aktorów objazdowych. Musimy się od nich jednak jeszcze sporo nauczyć.