Tygodnik Podhalański, 10 lipca 2008

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim

Maciej Pinkwart

Ewolucyjny koniec białego misia

 

Media podały, że na skutek ocieplania klimatu polarnym niedźwiedziom grozi zagłada. Jeśli to prawda, niebawem odejdzie w niebyt historii znaczna część tego, co mamy najcenniejszego - martyrologii niezłomnego narodu, przez wieki zsyłanego kibitkami na białe niedźwiedzie, gdzie w głuszach Syberii najdzielniejsi bohaterowie poskramiali tygrysy i z samozaparciem sypiali z Czukczenkami, lub odwrotnie. Jakże ucierpi rozpowszechniony jeszcze w Europie wizerunek naszego kraju, w którym białe niedźwiedzie krążą po ulicach! Niewielkie to już będzie robić wrażenie w sytuacji, gdy poza historykami przyrody nikt nie będzie wiedział jak wyglądał ten tajemniczy stwór. Oczywiście, zawsze w zasadzie można się odwołać do słynnej pamięci starych górali, ale nawet najstarsi górale już niezbyt dobrze pamiętają to zwierzę, które przez wiele lat było symbolem Zakopanego, a szczególnie Krupówek.

Właściwie na dobrą sprawę nie wiadomo, dlaczego tę dziejową rolę pełnił miś biały, polarny, a nie poczciwy tatrzański futrzak brunatny. Być może wynikało to z faktu, że miś był głównie rekwizytem fotograficznym, a fotografia była wówczas czarnobiała. Ponadto przebierający się za niedźwiedzia górale w ciemnym futrze wydzielaliby za dużo ciepła, co przyśpieszałoby nadejście fatalnego efektu cieplarnianego.

Futro było oczywiście baranie, natomiast zawsze mnie zastanawiało, z czego robiono głowę, bo w to, że to był prawdziwy łeb niedźwiedzia – nigdy jakoś nie wierzyłem. Przyglądając się kiedyś pracy fotografa przy Krupówkach patrzyłem zafascynowany, jak jego asystent w białym – no, prawie – futrze zdjął łeb, położył na ławce obok siebie i opuściwszy górną część futra, zapalił papierosa. Stojąca obok dziewczynka widząc autodekapitancję misia, dostała spazmów…

Potem chyba zaprotestowały związki zawodowe, Związek Podhalan, czy też Liga Ochrony Przyrody, bo żywi przebierańcy gdzieś poznikali, a w ich miejscu pokazały się misie ze sklejki, płaskie drewniane kościotrupy, na które tylko naciągano skórę z futra – i tak pozowały do oszukanych fotografii…

A potem Zakopane zaczęło być takie jak wszystkie inne kurorty, brudno-białe misie poznikały z ulic, a ich miejsce zajęli przedstawiciele bardziej międzynarodowej fauny: Smerfy, Puchatki, Pszczółki Maje, czasem cierpiące na opuchliznę góralki i górale…

Zadziwiające najbardziej jest to, że z takimi potworami ludzie chcą się fotografować, a dzieci nie uciekają od nich w konwulsjach. Może to działa na tej samej zasadzie, w myśl której w wyborach zawsze głosujemy na ludzi, których potem uważamy za głupszych – gorszych – brzydszych - od siebie? Żeby dobrze wypadać na ich tle?