Tygodnik Podhalański, 29 maja 2008

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim

Maciej Pinkwart

Upadek Polzbytu

 

„Sićko sie pomału traci” - pisał Stanisław Eljasz-Radzikowski u progu XX wieku i to pesymistyczne stwierdzenie jest nadal aktualne, co z jednej strony przejmuje dekadenckim smutkiem, z drugiej wszelako napawa nadzieją - miło, że wciąż jeszcze jest co tracić...

W dobie permanentnej „pierestrojki”, w jakiej znajduje sie Zakopane od kilkudziesięciu lat - najczęściej tracimy tradycje, i już nawet się przyzwyczailiśmy do tego, że ani władze miasta, ani stosowne towarzystwa, ani wreszcie my sami dla obrony zakopiańskiej reputacji nie robimy nic, poza bezradnym rozłożeniem rąk. Rządzi żądza zysku i ten bożek pożera coraz to nowe ofiary.

Gdy dowiedziałem się o likwidacji zakopiańskiego Polzbytu przy ul. Nowotarskiej, na którego miejscu ma stanąć kolejny (tak przecież niezbędny pod Giewontem) supermarket - stanęły mi przed oczami nie tylko wszystkie wymieniane tam uszczelki, sworznie, oleje czy skrzynie biegów w moich fiatach czy ich kuzynach, ale wszystkie oddane na ofiarę Mamony budynki czy zwyczaje: zabytkowa kaplica przy Chramcówkach zastąpiona nowoczesnym, ale za to dużym kościołem, Cocktail-bar zburzony i straszący jarmarkiem uciech ludowych, kawiarnia „Orbis”, pożarta przez KFC, „Poraj” Olbrychta zamieniony na Telepizzę... Odeszła w niepamięć atmosfera dawnych Salonów Marcowych, Festiwali Filmów o Sztuce, kabaretowych Turniejów o Złote Rogi Kozicy, umniejszają się z roku na rok walory Tatrzańskiej Jesieni, oderwanej od Festiwalu Folkloru Ziem Górskich, którego los co roku jest coraz bardziej niepewny, podobnie jak los Dni Muzyki Karola Szymanowskiego, więdnących z powodu niedożywienia finansowego i postępujących trudności kadrowych, umarły Posiady w „Śwarnej”, nawet bar „Anemon” to już nie to samo co dawniej.

Zapewne, te utyskiwania starego tetryka mogą irytować tych, którzy chcą „z żywymi naprzód iść”. Ale czemu sięgając - za wieszczem - po życie nowe musimy deptać po ruinach tych niewielu spraw, które wyróżniały nas w powodzi bylejakości? KFC, Telepizza, nowoczesny kościół i skoki na bandżi są wszędzie, podobnie jak podlewane piwem koncerty krajowych gwiazd i gwiazdeczek. A Zakopane, mimo prób sprowadzenia go do zwyczajności, jest zupełnym unikatem geograficzno-kulturowym i ta unikatowość powinna być jego największym atutem, a nie zwyczajność, jakiej pełno wszędzie.

W tej jeremiadzie żalu za utraconym Polzbytem nie tyle mi szkoda świetnej placówki, której pracownicy nieraz ratowali z opresji moje bezlitośnie zajeżdżane samochody, ile mi przykro przez to, że w jego miejscu podobno powstanie filia „Biedronki”. Doskonałe to sąsiedztwo dla zakopiańskiego Nowego Cmentarza, którego dopiero co minionego stulecia władze (świeckie i kościelne) jakoś nie zauważyły... Może zreflektują się przy okazji poświęcenia kas nowego marketu.