Tygodnik Podhalański, 15 maja 2008

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim

Maciej Pinkwart

W góry po płaskim

 

W Szczawnicy nad Dunajcem w stronę Przełomu ciągnie się bulwar, gdzie spacerują tłumy spragnione wygodnego górskiego spaceru po płaskim, świeżego powietrza, malowniczych widoków na góry i na wygrzewające się w słońcu stada pstrągów potokowych. Adrenaliny i tu nie brakuje - co i raz za naszymi plecami rozlega się dzwonek roweru, lub dziarskie nawoływanie dorożkarza i uskakujemy w ostatniej chwili, bo nieopatrznie zapędziliśmy się na część drogi przeznaczoną dla kogo innego. Albo on na naszą.

Mniej więcej w połowie drogi stoi przestronny pawilon informacyjny polskiego Pienińskiego Parku Narodowego, oferujący nieco wydawnictw, kilka wypchanych zwierząt i ptaków do oglądania i ciekawą mapę przestrzenną, a nade wszystko – w podziemiach pożądany na dłuższej trasie przybytek odosobnienia. Liczne napisy dookoła pawilonu informują gości o tym, czego im na obszarze Parku nie wolno.

Idąc dalej, mijamy rozpadającą się z zabytkowej starości przystań promu, wożącego gości po Dunajcu, starając się nie patrzeć na stan techniczny wystawionego tam sprzętu wodnego i niespiesznym slalomem dochodzimy do miejsca, gdzie zamknięta na głucho budka straży granicznej przypomina o miejscu, gdzie jeszcze do niedawna musieliśmy stemplować paszporty. Dziś na nabrzeżu słowackiej przystani spływu bawią się polskie dzieci, barierka przegradzająca drogę zniknęła, więc niby po prostu kontynuujemy spacer - ale tak naprawdę wkraczamy w świat zupełnie innej kultury turystycznej.

W dawnej słowackiej strażnicy granicznej urządzono punkt informacyjny PIENAP-u, czyli Pienińskiego Parku Narodowego, a jakże, z gustownym wucecikiem. Od tego miejsca droga, prowadząca najpierw brzegiem Dunajca, potem dopływającego doń potoku Leśnica- rozdwaja się. Osobna ścieżka, ułożona z równiutkiego bruku, przeznaczona jest dla pieszych, osobno zaś, asfaltem, mogą jeździć rowerzyści. Obydwa trakty rozdzielone są zielenią lub naturalnymi przeszkodami, niekiedy zaś biegną zgoła na różnych poziomach. Wśród coraz piękniejszych widoków na pienińskie skałki, bezpiecznie i niemęcząco dochodzi się do gustownej restauracji. Obok niej - mały plac zabaw dla dzieci, wystawa rzeźb plenerowych i kolejny punkt informacyjny parku narodowego, z ułożoną obok dobrze opisaną ekspozycją skał, budujących okoliczne wzniesienia. Dydaktykę tę uzupełniają przejrzyste mapy i panoramy, widoczne także na ścianach restauracji.

Nie twierdzę, że prymityw nie ma swojego uroku – działa to jednak tylko wtedy, gdy jest wyjątkiem, a nie zasadą. Interesujące by było, gdyby Tatrzański Park Narodowy, przejąwszy ostatnio we władanie popularną Drogę pod Reglami, zechciał ją urządzić tak, jak Słowacy potrafili przyszykować dla spacerowiczów drogę do Leśnicy.