Tygodnik Podhalański, 17 kwietnia 2008

 

Tutaj skan artykułu

 

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim

Maciej Pinkwart

Namiot

 

Podobno Zakopane nie ma skąd wynająć dużego namiotu i być może zespoły uczestniczące w Festiwalu Folkloru będą musiały występować na świeżym powietrzu. No, z tym może być pewien problem. Bywają dni, kiedy świeżego powietrza w Zakopanem trzeba szukać powyżej 1500 metrów nad poziomem morza, to jest jakby powyżej Hali Gąsienicowej. Włości Zakopanego sięgają co prawda do 2301 m, czyli do wierzchołka Świnicy, no ale od 1000 metrów włodarzem terenu jest Tatrzański Park Narodowy. Co prawda, przy znanej ostatnio spolegliwości jego dyrekcji może i udałoby się ustawić kasy, ławki, estradę, budki z piwem i toalety na morenie Czarnego Stawu, ale czy nasza coraz bardziej rozleniwiona społeczność by tam chodziła na to piwo? Sponsorzy nie byliby tym pomysłem zachwyceni, więc może jednak warto szukać innych rozwiązań.

Problem budowy hali widowiskowej staje się częścią obietnic każdej kampanii wyborczej, po czym każda ekipa, która wygra wybory powraca do stawiania dużego namiotu pewno słusznie uważając, że i tak wyborcy nie wierzą w ten cały cyrk obietnic, więc festiwalowe szapito jest znakomitym symbolem trwałości niezrealizowanych zapowiedzi, rodem co najmniej z połowy lat 60-tych ubiegłego wieku. Oczywiście, jestem przekonany, że i tym razem – jak to się dzieje od dziesięcioleci – ekipa rządząca znajdzie sposób na pożyczenie cyrkowego namiotu (w końcu, cyrków u nas nie brakuje) i festiwal się odbędzie jak zwykle. Ale to oczywiście nie rozwiązuje problemu.

Sala widowiskowa, najlepiej o zróżnicowanej funkcjonalności i zmiennej pojemności, jest Zakopanemu potrzebna nie tylko raz do roku na kilka festiwalowych dni. Jej brak powoduje, że nie mogą się u nas odbywać kulturalne imprezy na większą skalę, że w programach działania instytucji kulturalnych koncerty symfoniczne nie są obecne albo odbywają się w nieodpowiednich warunkach, co przekreśla ich wartość artystyczną, że duże imprezy estradowe wciskane są do kina, albo na Równię Krupową, koło kiosków z piwem.

Zwykle rezygnację z budowy sali argumentuje się brakiem finansów. Na pewno sporo to kosztuje i nieprędko się zwróci. Ale sporo kosztować będzie też zmiana wizerunku Zakopanego, które w świadomości społecznej w coraz większym stopniu kojarzyć się będzie tylko z Małyszem, kłótniami na Gubałówce, wojną oscypkarzy z Unią Europejską i muzycznymi kotletami siekanymi podawanymi z piwem, najlepiej sakramenckim.