Maciej Pinkwart
Odessać Jandę
Wyglądałem wieczorem – nic. Wyglądałem w nocy - nic. Gwiazda Betlejemska widać
wypaliła się w Wigilię, albo ją przesłoniły współczesne gwiazdy, w każdym razie
głośno witana przez libertyńskich lewaków koniunkcja dwóch jednopłciowych
partnerów, Jowisza i Saturna zakończyła się cichym rozwodem – tej nocy było
ciemno jak u Afroamerykanina po śliwkach. Na próżno czekała święta rodzina –
Ojciec Dyrektor, święta Reasumpcja i Dzieciątko Żoliborskie, zastępy niebieskich
aniołów niepotrzebnie migały światłami osiemdziesięciu radiowozów na ulicy
Mickiewicza – Trzej Królowie nie przybyli. Zresztą, i tak nie mogliby się tu
ujawnić, i to pod żadną postacią: król, choć nie dynastyczny, jest tylko jeden,
a jako wielcy magowie byliby uznani za szarlatanów, wegetarian, uchodźców i
szpiegów z Iranu. W ostateczności może wpuszczono by ich tylko jako magików, bo
w Polsce jeden, a nawet trzech szarlatanów więcej czy mniej nie robiłoby nikomu
różnicy. Zresztą, jak wspomniałem, gwiazda koniunkcyjna zgasła i nie wiadomo,
gdzie się podziała stajenka.
Magicy z polskiego rządu w pierwszej fazie pandemii zamknęli wstęp do lasów, bo
na leśnych ścieżkach można niekiedy spotkać innych ludzi i dokonać transmisji
wirusa. Dobra, przyznaję, mało mnie to obeszło – od czasu, gdy królewnę Śnieżkę
zaanektowało siedmiu krasnoludków uważam, że las to za mało i rzadko tam bywam.
Więc się nie ucieszyłem, kiedy lasy z powrotem otwarto, mimo że żadne warunki
się nie zmieniły.
Potem okazało się, że aby uniknąć spiętrzenia ludzi w jednym miejscu w jednym
czasie – ferie zimowe trzeba skumulować z dwóch miesięcy do dwóch tygodni. A
żeby zniechęcić ludzi do przyjeżdżania w tym czasie do Zakopanego i innych
zimowych kurortów – zamknąć hotele i stoki narciarskie. Nie, nie stoki, tylko
wyciągi. Nie wyciągi, tylko jednak stoki. Jeździć będą mogli tylko sportowcy
zawodowi. Wszyscy jesteśmy teraz zawodowcami, pozakładaliśmy kluby osiedlowe i
urządzamy mistrzostwa o puchar teściowej państwa Nowaków. Górale mieli
protestować pod siedzibą pierwszego narciarza Rzeczpospolitej, ale nie mają
czasu, bo uprawiają wraz ze swoimi gośćmi narodowy slalom wokół przepisów.
Ale największą sztuczką rządowych magików był zakaz wychodzenia dla młodzieży
bez rodziców w godzinach 8-16. Po 16-tej, kiedy robiło się ciemno, można było
wychodzić. Dlaczego? No, żeby nie transmitować wirusa. Rada Ministrów ustaliła,
że wirus podczas spaceru z rodzicami się nie transmituje, a po 16-tej już jest
bezpiecznie nawet bez rodziców.
Ale młodzież zaczęła się burzyć i coraz więcej osób mówiło, że na złość zaczną
się gromadzić, malować brzydkie słowa na tekturze i nosić koszulki z ośmioma
gwiazdkami, może nawet urządzą sobie półkolonie na ulicy Mickiewicza. No i
minister zdrowia czy premier – trudno rozpoznać, kto dziś firmuje decyzje
Nowogrodzkiej – w pierwszym dniu lockdownowych ferii podali do wiadomości, że
władze postanowiły, iż młodzież może samodzielnie wychodzić przed szesnastą. Od
drugiego dnia ferii. Czyli argumenty, jeśli jakieś stały za poprzednią decyzją,
straciły ważność. Dlaczego? A, tego nie powiedziano. Mało – rządowi panowie
oświadczyli, że taką decyzję podejmują w trosce o zdrowie młodzieży. Przeciwną
też podejmowali w trosce. I co? I nic. Gra gitara. Pies z kulawą nogą nawet nie
zaszczekał. Koza została wyprowadzona i meczy na polu.
Z podpuchy, głupoty, za łapówkę, czy z dobrego serca w Warszawie zaszczepiono
osiemnaście osób bez kolejki. Poza Warszawą bez kolejki szczepi się setki
szwagrów, teściów, znajomych – i nie szczepi się tych z grupy zero, nie żeby
brakowało szczepionek, tylko brakuje zamrażarek i suchego lodu. Tymczasem
sterowany hejt idzie w kierunku bandy osiemnaściorga – tzw. celebryci, zupełnym
przypadkiem antyrządowi, działając jako zorganizowana grupa przestępcza w
porozumieniu z wykształciuchami z Uniwersytetu Medycznego, napadli na
uniwersytecką zamrażarkę i używając przemocy się zaszczepili. Sprawiedliwość
ludowa mówi, że lepiej, żeby się szczepionki zmarnowały, niż żeby zaszczepić
Krystynę Jandę. Jakby w grupie zaszczepionych znalazł się Jan Pietrzak, to by
się okazało, że w młodości był wolontariuszem na ginekologii i do szczepienia ma
pełne prawa. Co robić? – jak pytał Lenin w Poroninie. Prościzna: wejść o szóstej
rano do osiemnastu domów, odessać Jandę i towarzyszy, ustawą sejmową dokonać
reasumpcji ich szczepienia, rozporządzeniem ministerstwa zdrowia skreślić z
listy drugich dawek, skierować na koniec kolejki, tych co dożyją zaszczepić w
trzecim kwartale 2025 roku.
A trzej mędrcy nie przybyli, bo polska straż graniczna zatrzymała ich na
wschodniej granicy z uwagi na to, że nie mieli aktualnych negatywnych testów PCR
ani nawet antygenów. Mirrę, kadzidło i złoto skonfiskowano za próbę przemytu.
Już wcześniej zresztą ministerstwo spraw zagranicznych, kierowane przez ministra
sprawiedliwości odmówiło im wiz wjazdowych, bo zagranicznych mędrków w naszym
kraju nie potrzeba. Mamy swoich, narodowych.
7 stycznia 2021