Tygodnik Podhalański nr 39, 29 września 2017

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2017)

Maciej Pinkwart

Pod gazem

 

Kosmiczna sonda Cassini weszła w atmosferę Saturna i została zniszczona przez NASA. Wystrzelono ją z Ziemi równo 20 lat temu, przeprowadziła badania Wenus i Jowisza, od 2004 r. przebywała na orbicie wokół Saturna, a rok później jej próbnik wylądował na powierzchni Saturnowego księżyca - Tytana. Sonda fotografowała powierzchnię planety, badała jej księżyce (jest ich przeszło 60!), 9 otaczających ją pierścieni oraz strukturę Saturna –dziewięciokrotnie większego od Ziemi, ale o ośmiokrotnie mniejszej gęstości, jako że jest zbudowany głównie z gazu, ciekłego i zestalonego wodoru oraz metalicznego jądra. Sonda w całkiem dobrym stanie technicznym została zniszczona dlatego, by zmniejszając z biegiem czasu prędkość nie spadła na powierzchnię którego z księżyców i nie zanieczyściła tam środowiska, w którym mogą być jakieś pierwotne elementy życia.

Czasem chodzę nad rzekę i patrzę na płynącą w niej ciecz, składającą się z interesującej dla naukowców mieszaniny H2O, odpadów gospodarczych, wydalin ludzkich i zwierzęcych, butelek plastikowych i szklanych oraz metalowych puszek. Ale nikt tego zjawiska nie bada, bo łatwiej i estetyczniej nam badać to, co znajduje się pod gazową powłoką Saturna. Niedawno National Geographic pokazało film, prezentujący podróż do wnętrza Ziemi, przy czym nie była to kolejna próba adaptacji znanej (nielicznym…) powieści Verne’a, tylko naukowa wizualizacja takiej wyprawy, której nigdy nie odbędziemy, jako że gdybyśmy nawet przebili się przez 70-kilometrową warstwę skorupy (a dokonane dotychczas najgłębsze wiercenia sięgnęły zaledwie 12 km), pokonując rosnące szybko ciśnienie i temperaturę, to przez sięgający blisko 3 tysiące km w głąb płaszcz Ziemi nie przejdziemy. A dalej jest jądro zewnętrzne, złożone z płynnych metali i wewnętrzne – paradoksalnie – utworzone przez metale stałe. Wszystko to wiemy tylko z badań sejsmograficznych, wielokrotnie mniej dokładnych niż to, co zobaczyliśmy oczami sondy Cassini na Saturnie, czy w spektrometrach głęboko w Kosmosie, gdzie wypatrzono podobno nawet planetę, w całości zbudowaną z alkoholu etylowego, w co nie wierzę: może astronom był pod gazem, albo była to projekcja pobożnych życzeń miłośników burbona.

A czy wiemy, jak i dlaczego jesteśmy zbudowani my sami? Po co nam tak duży mózg, jeśli jesteśmy tacy głupi? Naukowcy wiedzą o tym jak zbudowany jest nasz najważniejszy organ, walczą z popularnym mitem o tym, że wykorzystujemy ledwie 10 procent tego, co mamy w głowie (a i to nie wszyscy), bo na taką rozrzutność nasz organizm by sobie nie pozwolił, ale jak i dlaczego mając taki sam mózg tak bardzo różnimy się umiejętnościami i zainteresowaniami – możemy tylko spekulować. Jednak już dzisiaj większość z nas ma „na wejściu” do naszego osobistego komputera wprowadzane takie same dane. Jeszcze przetwarzamy je indywidualnie, ale to się nie podoba politykom, dla których indywidualizm jest zagrożeniem. Może już niedługo: sondaże poparcia dla PiS ostatnio przekroczyły 44 procent.

 

 

Poprzedni felieton