Tygodnik Podhalański nr 3, 19 stycznia 2017
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2017)
Maciej Pinkwart
Lustracja Pawła z Tarsu
Gdy pojawił się w Jerozolimie, chrześcijanie chcieli go
ukamienować. Ale byli dość nieliczni i świetnie pamiętali, kto stoi za Szawłem i
w czyim imieniu dowodził on egzekucją, w której ukamienowano Szczepana. Kiedy
wygłosił przemówienie, w którym zapewniał, że naprawdę już przestał być Szawłem,
że teraz nazywa się Paweł i jest jak najbardziej po ich stronie, co więcej – ma
im dużo do powiedzenia, bo to właśnie on ostatnio widział Pana i doświadczył z
jego strony najpierw kary, potem – odpuszczenia grzechów – buczeli i gwizdali,
póki nie skończył. Potem, zakrywając twarze i klucząc w drodze powrotnej
zamknęli się znów w Wieczerniku, ale Kefas nie wiedzieć dlaczego kazał go
wpuścić, gdy przyszedł do nich i prosił o rozmowę.
- Szaweł! Szaweł! Szaweł! – skandowali, gdy zapewniał o tym,
że się przecież zmienił, że zrozumiał swoje błędy, że w sumie był tylko
wykonawcą rozkazów, że to przecież nie on skazał Szczepana, a tylko dowodził
brygadą egzekucyjną, a w wojsku – jak to w wojsku, dyskusji nie ma, rozkaz to
rozkaz. Gdy opowiadał o spotkaniu pod Damaszkiem, zarzucili mu kłamstwo i
bluźnierstwo, bo z niewystarczającym szacunkiem wymawiał imię tego, którego
przecież prześladował. Może nawet to jego ludzie ubezpieczali drogę na Wzgórze
Czaszki. Ktoś powiedział, że jego ojciec był stolarzem i to on, a nie Józef,
zajmował się produkcją krzyży i brał za to pieniądze. Paweł kręcił głową,
zapewniał, że nic o tym nie wie, ojciec był obywatelem rzymskim i faryzeuszem, a
poza tym ważne jest to, żeby się skupić i razem propagować wiarę, której
zagrażają i Żydzi, i Rzymianie, dysponujący i mojżeszowym prawem, i cesarską
sprawiedliwością.
- Szaweł – Szaweł - Szaweł – pojawiało się na transparentach
wszędzie tam, gdzie przemawiał. Gdy zapewniał, że Pan mu odpuścił grzechy,
Tomasz zażądał, żeby przedstawił na to dowód. Żeby go przekonał, że w ogóle się
z Nim spotkał. Paweł powoływał się na towarzyszy podróży do Damaszku, którzy do
prawda Pana nie widzieli i nie słyszeli, ale zobaczyli skutki – że spadł z
konia, że rzucał się po trawie jak opętany, że oślepł.
- Przecież jest świątobliwy Ananiasz, który oczyścił mi oczy
i ochrzcił. Jestem chrześcijaninem. Przeskoczyłem przez mur nienawiści i jestem
z wami.
- Akurat – powiedział Tomasz – oślepłeś, bo pewno miałeś
jęczmień, a potem ci przeszło. Ananiasz jest stary i sam mało widzi. Każdego by
ochrzcił.
Paweł odszedł, a poza kilkoma, wszyscy ironicznie nazywali
go nadal Szawłem. Zyskał zwolenników poza Jerozolimą i dziś się uważa, że to on
naprawdę obalił stary reżim. Nawrócenie stało się faktem i zostało udowodnione
przez skutki.
Dlatego jest niezrozumiałe, dlaczego niektórych dziwi to, że
wśród naszych antykomunistów jest tak wielu komunistów, że w programach prawicy
jest tyle lewicowych haseł – i odwrotnie. Jednak różnica między Pawłem a
Piotrowiczem jest taka, że ten pierwszy zginął z rąk ówczesnej władzy, ten drugi
zaś stał się podporą władzy i ekspertem od kastracji przepisów prawa.