Tygodnik Podhalański, 19 maja 2016

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2016)

Maciej Pinkwart

Wszystkiego najgorszego!

 

Ta anegdota opowiada o sytuacji, która zdarzyła się rzekomo po zmianie władzy. Jaka to władza – nie wiadomo, bo anegdotę lokowano różnie – od czasów kalifów w Bagdadzie do epoki pierwszych sekretarzy partyjnych. Jako stary orientalista najbardziej lubię wersję z epoki kalifatu.

Przyszedł nowy kalif, wypędził starego i jego ekipę, zajął pałac. W sali tronowej znalazł trzy koperty, opatrzone kolejnymi numerami. Na każdej był napis: otwórz, gdy będziesz miał kłopoty.

Kalif nie miał kłopotów, bo lud go popierał, czekając obiecanej manny z nieba, więzienia były pełne realnych i potencjalnych wrogów, w skarbcu mnóstwo pieniędzy, które wydawało się bardzo łatwo. Ale po jakimś czasie pieniądze się skończyły, pastwiska wyschły, konie zaczęły zdychać, hurysy jadły i tyły na potęgę, błaznowie zamiast śmieszyć – smucili. Lud zaczął szemrać, wychodzić na ulice, palić portrety kalifa. Ten otworzył pierwszy list i przeczytał: Zwal wszystko na mnie. Gdy nie pomoże, otwórz drugą kopertę.

Kalif zrobił audyt i jego ludzie wykazali czarno na białym, że wszystkie dawne, obecne i przyszłe kłopoty władzy są spowodowane zbrodniczym działaniem poprzedniego kalifa i jego ekipy. Kalif, co prawda, uciekł za granicę i ukrył się na dworze cesarza Bizancjum, ale jego ministrowie albo już byli w więzieniach, albo łatwo było ich połapać. Kaci mieli pełne pieńki roboty, lud się cieszył, rzeki spłynęły krwią, ale po pewnym czasie okazało się, że w haremie zostali sami eunuchowie, w skarbcu zalęgły się myszy, a podatków nie ma kto płacić, bo bogaci byli związani z dawną władzą i poszli pod topór. Kalif otworzył drugą kopertę: Ogłoś plan uszczęśliwienia ludu i zrób reorganizację dla jego realizacji. Gdy nie pomoże, otwórz trzecią kopertę.

Na polecenie kalifa wicewezyr napisał plan-poemat, według którego za 30 lat, jeśli kraj rozwijać się będzie według planu, wszyscy staną się młodzi, piękni i bogaci. Nie zachęcał bynajmniej do zaciskania pasa, tylko do wzięcia na arkan wrogów wewnętrznych i zewnętrznych. Gdy znajdziesz jakiegoś bogatego – pisał – pamiętaj, że nie mógł się wzbogacić uczciwie, więc możesz zabrać mu część majątku i wziąć sobie, drugą część oddaj sułtanowi, resztą zajmie się minister spraw wewnętrznych. Gdy nie możesz tego załatwić sam – donieś nam, załatwimy. Dla uwiarygodnienia planu dotychczasowy wezyr stracił stanowisko i wrócił na posadę pasterza wielbłądów na skraju pustyni. Lud się cieszył, denuncjacje przyniosły spodziewany efekt, ale po pewnym czasie nie było już starych bogatych, nowi się nie pojawili, a koszty obsługi planu kilkakrotnie przewyższyły zyski. W pałacu zaczęło się robić pustawo, niezadowolony lud powybijał szyby w oknach, przez które wpadał gorący samum z pustyni. Kalif w szlafroku i przydeptanych kapciach, trzymając w ramionach ulubioną tchórzofretkę sięgnął po trzeci list i przeczytał: Napisz trzy listy.

Poprzednia władza doprowadziła Polskę na skraj przepaści. Obecna pozwoli nam wykonać wielki krok do przodu.

 

Poprzedni felieton